Załóżmy, że jesteśmy świadkami wypadku drogowego. Pojawiamy się na miejscu jako pierwsi, samochody dymią, w środku są ranne osoby, jedna z nich straciła przytomność. Nie wystarczy tylko zadzwonić na pogotowie i wezwać pomoc. Naszym obowiązkiem jest udzielenie pierwszej pomocy osobom potrzebującym do czasu, aż przyjadą ratownicy. Jak się jednak okazuje, niewiele osób o tym wie. W Gorzowie zapytaliśmy dziesięciu losowo wybranych przechodniów, czy zdają sobie sprawę z obowiązku niesienia pierwszej pomocy. Ośmiu odpowiedziało, że nie. Tylko dwie zapytane osoby potrafiły nieść pomoc. - Kilka lat temu byłem świadkiem wypadku drogowego niedaleko Szczecina. Kierowca samochodu uderzył w rowerzystę. Mężczyzna prowadzący auto był w szoku, rowerzysta nie oddychał. Zadzwoniłem na numer 112, wezwałem pogotowie i rozpocząłem masaż serca i sztuczne oddychanie. Pomoc przyjechała po około 20 minutach. Lekarze powiedzieli, że gdyby nie ja, to rowerzysta prawdopodobnie by zginął - mówi Piotr Michalak, mieszkaniec jednej z podgorzowskich gmin. Pan Piotr wspomina, że przez te 20 minut na miejscu zatrzymało się kilkudziesięciu innych kierowców. Zaledwie jeden z nich podszedł i zaoferował swoją pomoc. Reszta patrzyła, robiła zdjęcia telefonami komórkowymi, inni zawrócili i pojechali objazdem.
Zdzisław Mikisz z Ochotniczej Straży Pożarnej w Witnicy przyznaje, że od czasu, jak został strażakiem, nie spotkał się nigdy z sytuacją, żeby na miejscu wypadku ktoś udzielał pierwszej pomocy ofiarom przed przybyciem policjantów, lekarzy, albo właśnie strażaków. - Od 1971 roku jestem w straży. Często pojawiamy się na wypadkach, gdzie osoby ranne potrzebują pierwszej pomocy, masażu serca, sztucznego oddychania. Niestety, świadkowie nie robią tego, ograniczają się tylko do wezwania pomocy - ze smutkiem w głosie przyznaje Mikisz.
Niestety, świadkowie nie udzielają pierwszej pomocy, ograniczają się tylko do wezwania ratowników
Nie jest też tak, że ratujemy za wszelką cenę. - Najpierw powinniśmy zadbać o bezpieczeństwo swoje i ofiar wypadku. Jeśli upewnimy się, że nic nam nie zagraża, możemy rozpocząć akcję ratunkową - tłumaczy Paweł Siminiak członek Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego w Kostrzynie. - Osobę, która straciła przytomność układamy na plecach. Udrażniamy drogi oddechowe i sprawdzamy, czy oddycha. Robimy to, pochylając policzek kilka centymetrów nad ustami i nosem osoby rannej i obserwujemy klatkę piersiową. Jeśli na policzku czujemy oddech, a klatka piersiowa się unosi, to znaczy, że osoba oddycha - dodaje Marcin Kleczkowski z kostrzyńskiego WOPR. Jeśli osoba ranna nie oddycha, powinniśmy rozpocząć masaż serca i sztuczne oddychanie. Ręce układamy na mostku. Ważne, żeby mieć przy tym ramiona wyprostowane w łokciach i naciskać na klatkę piersiową ciężarem swojego ciała, ponieważ pozwoli to uniknąć zmęczenia. Powinna się ona uginać na 3-4 lub 4-5 centymetrów. - Klatkę uciskamy 30 razy - tłumaczy M. Kleczkowski, prezentując jednocześnie technikę masażu serca na specjalnym manekinie.
Po 30 uciskach następują dwa wdechy. Musimy wtedy zacisnąć palce na nosie osoby rannej i wdmuchujemy powietrze w jej usta. Można do tego użyć specjalnej maseczki, w którą jest wyposażonych coraz więcej nowoczesnych apteczek pierwszej pomocy, które mamy obowiązek wozić w samochodach.
Akcję 30 uciśnięć i dwóch wdechów kontynuujemy aż do przyjazdu pogotowia lub ratowników. osoby, które na co dzień zajmują się niesieniem pomocy ofiarom wypadków zgodnie potwierdzają, że jeśli ofiara traci przytomność, nie ma oddechu i zatrzymuje się jej serce, to najważniejsze są pierwsze minuty po zdarzeniu. To wtedy zazwyczaj dzwonimy po pomoc. Strażacy, policjanci i lekarze potrzebują jednak czasu, żeby dojechać na miejsce. Zwykle wypadkom i innym tego typu niespodziewanym wydarzeniom towarzyszą korki, przez co jeszcze trudniej dojechać ratownikom na miejsce. Przez te kilka, kilkanaście, czy kilkadziesiąt minut w ciele człowieka mogą zajść nieodwracalne zmiany, często prowadzące do śmierci.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?