Mówi Wojciech Wojtaś, szef sztabu wielkiej orkiestry w Pińczowie

Pińczowski sztab Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy zebrał w tym roku 27 tysięcy 500 złotych. To więcej niż przed rokiem?
To zdecydowanie więcej. Nie pamiętam już dokładnie o ile, ale myślę, że nawet o 4 tysiące złotych. Wynik jest więc bardzo dobry i satysfakcjonujący.

W tym roku wolontariuszy w pańskim sztabie była ponad setka, a puszek 72. Też więcej niż rok temu?
Tak. W ubiegłym roku nasz sztab był o kilkanaście osób mniejszy, teraz kwestować chciało więcej młodzieży. Każdy, kto zbierał pieniądze, mówił, że spotykał się z przychylnością mieszkańców. Uczniowie podkreślali, że pińczowianie byli hojni i chętnie wspierali orkiestrowe granie. Widać to było przy liczeniu pieniędzy, bo więcej znalazło się w puszkach banknotów o nominałach 50 czy 100 złotych. W tym miejscu chciałbym więc podziękować wszystkim, którzy tworzyli sztab oraz każdemu, kto wspomógł orkiestrowe granie.

Wolontariusz ze sztabu w Pińczowie, któremu udało się zebrać największą kwotę, to…
Natalia Maciuk z Gimnazjum numer 2 imienia Adolfa Dygasińskiego w Pińczowie. Zebrała 979 złotych.

Tegoroczny finał WOŚP był 24. Pan brał w nim udział jako koordynator po raz 15. Jak to się stało, że został pan takim „dyżurnym” koordynatorem pińczowskiego sztabu?
Wiele lat temu, przy okazji jednego z pierwszych finałów WOŚP, moja najstarsza córka zapragnęła mieć czerwone serduszko. Ponieważ w Pińczowie sztab dopiero raczkował i wolontariuszy było bardzo mało, to nie udało się tego serca zdobyć. Dlatego postanowiłem, że w następnym roku ja też stworzę sztab i sprawię, że skala pomocy będzie szersza. Udało się, a ja „wsiąkłem” w to na dobre.

W przyszłym roku, na ćwierćwiecze WOŚP-u, pan też będzie koordynował pińczowski sztab?
Pewnie tak. Znajomi pytali mnie, czy będę nasz sztab ciągnął dalej i dodawali, że nie wyobrażają sobie, by robił to ktoś inny. W związku z tym nic się nie powinno zmienić.