Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pierwszy w województwie zabieg dializy otrzewnowej u dziecka przeprowadzono w zielonogórskim szpitalu

Danuta Kuleszyńska
Szczęśliwa Natalka z "paniami doktorkami" Kazimierą Barczyk ( z prawej) oraz Hanną Blask- Błaszyńską
Szczęśliwa Natalka z "paniami doktorkami" Kazimierą Barczyk ( z prawej) oraz Hanną Blask- Błaszyńską Krzysztof Kubasiewicz
- Marzę o tym, żeby już więcej nie jeździć po szpitalach i żebym była zdrowa - takie jest pragnienie Natalki, która od miesiąca przebywa na oddziale dziecięcym. We wtorek szczęśliwa wraca do domu.

Szpital wojewódzki w Zielonej Górze, oddział dziecięcy. W sali 212 na łóżku bawi się Natalka z Leszna Górnego. Ma dziewięć lat i ciągle się uśmiecha. Obok przybrana ciocia Małgorzata Szymkiewicz. Też cała szczęśliwa, że jej ukochane dziecko czuje się dobrze.

- Jest pogodna, wesoła, jednym słowem przecudna - nachwalić się nie może ciocia.- I choć wiem, że bardzo cierpi, to wcale tego nie okazuje. Tylko czasami, jak ją boli, łezka w oku się pokaże.

Natalka cierpi na niewydolność nerek. Choroba ujawniła się cztery lata temu. Od tamtej pory jej życie stało się prawdziwym koszmarem. Zamiast cieszyć się każdym dniem, dziewczynka rozpoczęła żmudne wędrówki po klinikach, gdzie była dializowana. W Klinice Nefrologii we Wrocławiu leżała aż 11 miesięcy!

Koniec koszmaru

Do zielonogórskiego szpitala trafiła miesiąc temu w ciężkim stanie ogólnym. Była obrzęknięta, z cechami zaawansowanej niewydolności nerek. Dwa tygodnie temu zespół urologów i chirurgów dziecięcych pod kierunkiem dr Andrzeja Halińskiego, zastępcy ordynatora chirurgii dziecięcej oraz nefrologa dr Hanny Blask-Błaszyńskiej wszczepił jej do jamy brzusznej cewnik do dializoterapii otrzewnowej.

To pierwszy taki zabieg u dziecka wykonany w naszym województwie. Trwał pół godziny, wykonano go metodą klasyczną przy specjalnej technice, która pozwala na wieloletnią obecność obcego ciała w organizmie, bez uszczerbku dla zdrowia. A to oznacza, że koszmar związany z pobytami w szpitalach już się skończył. Od teraz
Natalka będzie dializowana we własnym domu.

- Podczas snu przez pięć godzin specjalny aparat oczyszczać będzie jej organizm - wyjaśnia dr Kazimiera Barczyk, ordynator oddziału dziecięcego. - Ta forma dializy daje jej szanse na normalne życie. Natalka będzie mogła bez strachu o życie biegać, bawić się, chodzić do szkoły.

- Tego typu zabiegi u dzieci będą wykonywane w naszym szpitalu, jeśli zaistnieje taka konieczność - dodaje Hanna Blask-Błaszyńska, która opiekuje się dziewczynką.

Ze sprzętem i życzeniami

Dziś Natalka wraca do domu. W rodzinie zastępczej Małgorzaty Szymkiewicz czekają na nią młodsze siostry. - Marzę o tym, żeby już więcej nie jeździć po szpitalach i żebym była zdrowa - zdradza nam swoje pragnienia. I tuli ulubionego miśka, który towarzyszył jej podczas zabiegu.

Natalka zabierze do domu cały sprzęt niezbędny do dalszego leczenia: płyny, dreny, aparat.

Sprzęt przekazała nieodpłatnie jedna z firm. Ciocia Małgorzata została przeszkolona w jego obsłudze. - Już nie możemy się doczekać, kiedy stąd wyjdziemy - cieszą się obie.

I jeszcze jeden prezent zabiorą do domu. To kartki papieru z życzeniami, jakie Natalka dostała od innych małych pacjentek, które tak jak Ola podziwiały jej poczucie humoru i odwagę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska