Blok przy ul. Staffa z numerami 3a - 3d stoi pomiędzy innymi czteropiętrowcami (w pobliżu dawnego kasyna na osiedlu Staszica). Niemal wszystkie mają zagrodzone trawniki, a ten - nie. - Rano mamy tu pielgrzymki lokatorów z psami. Sobie trawnika nie zabrudzą, o nie - opowiada pani Marianna. Serce się jej kraje, bo 38 lat tu mieszka i długo była dozorczynią.
Drugi problem wynikający z braku płotka? To pijacy. Obok bloku jest popularny bar. Jest ledwie po 10.00, a w okolicy baru - jeszcze zamkniętego - siedzi na trawie śmierdzący jegomość. Po chwili wstaje i jak gdyby nigdy nic sika na pobliski płot. - Wieczorami, zamiast psów, mamy pod balkonami tych panów. Załatwiają się, krzyczą - wyjaśnia Czytelniczka. Janina Plecicka, którą spotykamy z wnuczkiem, potwierdza: problem jest i to ogromny. - Niech pan popatrzy: z jednej strony budują market, na wprost jest bar, z prawej budują parking, a z drugiej strony są bloki i śmietnik. Jak tej zieleni się nie ogrodzi, ludzie stracą jedyny kawałek trawy - mówi, choć - jak zaznacza - nie mieszka w bloku przy Staffa.
Zieleń jest trzecim problemem. Ta przy bloku, należąca do spółdzielni, jest ładnie wykoszona (ona byłaby chroniona ogrodzeniem). Ta zaraz za ścieżką, z chwastami po pas albo i ramiona, należy do miasta. Dzieli je 20 cm ubitej ziemi.
Co na prośby i zarzuty lokatorów odpowiada spółdzielnia mieszkaniowa? Co mówi miasto? Czytaj w piątkowym wydaniu ,,GL''
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?