Pijany lekarz, sprawca wypadku pod Zieloną Górą nie wróci do celi. Tak zadecydował sąd

- Sąd okręgowy utrzymał w mocy postanowienie sądu rejonowego - informuje prokurator Alina Dobrowolska z zielonogórskiej prokuratury okręgowej. Zgodnie z tą decyzją lekarz Tomasz T. nie wróci do celi.

Wyszedł z aresztu po wpłaceniu 40 tys. zł kaucji. Prokuratura się z tą decyzją nie zgodziła. Argumentował to obawą matactwa ze strony lekarza. W dodatku nie chciał współpracować z prokuratorem ani policją. W dniu zatrzymania wyzywał i obrażał funkcjonariuszy. Chciał kopnąć policjanta. Musiał zostać zakuty w kajdanki.

Przypomnijmy. Lekarz anestezjolog jest sprawcą wypadku pod Zieloną Górą. Po pijanemu uciekał policji. Na trasie z Zielonej Góry do Świdnicy staranował peugeota. Dwie ciężko ranne osoby trafiły do szpitala.

Tomasz T. odmówił dmuchnięcia w alkomat. Policjanci zabrali go na pobranie krwi do badań. W szpitalu w Zielonej Górze krew nie została mu jednak pobrana. Zespół izby przyjęć tłumaczył się tym, że był w trakcie reanimowania ofiar lekarza. Tą sprawę wyjaśnia prokuratura.

W Poliklinice w Zielonej Górze nie było technicznym możliwości do pobrania krwi. W końcu lekarza zawieziono do szpitala w Nowej Soli. Tam krew została mu pobrana.

Po zbadaniu okazało się, że lekarz miał 2,3 promila alkoholu we krwi. To próbka pobrana do badań trzy godziny po wypadku. Teraz biegły określi ile promili mógł mieć Tomasz T. w chwili spowodowania kraksy.

Tomasz T. odpowie za jazdę po pijanemu, spowodowanie wypadku oraz za znieważenie policjantów.