Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pikiety nie będzie

DANUTA PIEKARSKA
Rozmowa z Grzegorzem Matysikiem reżyserem

- Zapali pan
- Od 24 dni nie palę.
- Premiera ,,Niezidentyfikowanych szczątków ludzkich i prawdziwej natury miłości" - za trzy dni. Nie kusi pana
- Kusi. Ale powtarzam sobie: w trzecim tysiącleciu się nie pali...
- W Zielonej Górze dał się pan poznać od jak najlepszej strony, wystawiając ponad rok temu ,,Grę" na podstawie ,,Pokojówek" Geneta. Zobaczyliśmy też pana debiut autorski - ,,Eksperyment" był prezentowany podczas Nieboskich Spotkań w Lubuskim Teatrze. Czym zajmował się pan wcześniej
- Skończyłem szkołę teatralną w Krakowie wydział aktorski i reżyserię w Wiedniu. Potem jako aktor i reżyser pracowałem w Salzburgu przez parę sezonów. W 1996 r. wróciłem do Polski. Teraz robię różne rzeczy. Trochę reżyseruję, ale nie za często; trochę piszę, ale nie za dużo; trochę tłumaczę, ale też bardzo mało, bo zająłem się budową kompleksu pod nazwą Park Sztuki. Pod Krakowem będziemy mieli amfiteatr na parę tysięcy miejsc, restaurację widokową, kąpielisko, miejsca, gdzie będą montowane różne instalacje. Park, w którym będzie i sztuka i rozrywka.
- Musi pan być zasobnym człowiekiem...
- Nie robię tego z własnych funduszy. Zadanie realizuje spółka, której prezesuję. Udało się nam znaleźć sponsorów, poparcie miasta Krakowa i gminy Zabierzów, na terenie której to powstaje 15 km od krakowskiego rynku.
- Żyje pan ze spółki, czy z teatru
- Żyję z oszczędności (jak każdy). I z przyzwyczajenia... Dziesięć lat spędziłem za granicą.
- Nie żałuje pan powrotu
- Nie. Bo robię coś, co może być przedsięwzięciem życia.
- Czy to znaczy, że bardziej ciągnie pana w kierunku działań organizacyjnych w sztuce, niż stricte twórczych
- Myślę właśnie nad librettem musicalu, który będziemy tam robić. Ale najpierw trzeba stworzyć miejsce i możliwości prezentacji działań artystycznych. Coraz trudniej oddzielić działania organizacyjne i twórcze. Uzależnienie się tylko od istniejących teatrów jest dość ograniczające: wystawia się niewiele i jak najmniejszym nakładem. Idąc tropem Józefowicza i Stokłosy, którzy doprowadzili do narodzin Buffo w Warszawie, próbujemy z Jackiem Chmielnikiem stworzyć takie miejsce pod Krakowem.
- Wróćmy do premiery. Pan zaproponował wystawienie sztuki Brada Frasera, czy teatr panu
- Dyrektor Buck wystąpił z propozycją po premierze ,,Gry". Przyznam, że po pierwszej lekturze sztuki byłem skłonny zrezygnować z jej realizacji. Bo kiedy się ją czyta... Tam jest takie nagromadzenie i wulgaryzmów językowych, i sytuacji, wykraczających poza przeciętne obyczaje...
- Są geje, są lesbijki, spółkowanie...
- Wszystko w różnych wariantach jest w didaskaliach, gdzie autor opisuje, co ma się dziać na scenie. W tekście, dodatkowo, okraszone ciągłymi przekleństwami. Ta warstwa w pierwszym czytaniu jest, jak kurtyna, przez którą trudno dotrzeć do historii, jaką opowiada sztuka. Ale po drugiej lekturze, jak już sobie w myśli skreśliłem wszystko, co nie jest niezbędne, zostawiając to, czego nie da się inaczej wyrazić (bądź też inna forma byłaby unikiem), postanowiłem podjąć zadanie. Zwłaszcza, że podobnie jak w ,,Grze" sporo wymaga od aktorów.
- O kim (o czym) będzie spektakl
- O grupie w miarę młodych, bo trzydziestoletnich ludzi. Którzy próbują znaleźć jakieś trwalsze związki, jakieś zajęcie i sens na dłuższy dystans. A żyją w doraźności! Ktoś, kto był aktorem, chwilowo pracuje jako kelner. Ktoś, kto żyje z recenzowania książek, które tak naprawdę mu się nie podobają, próbuje wspinać się po szczeblach kariery w wydawnictwie. A jednocześnie pracuje nad kondycją fizyczną, trochę na amerykańską modłę. Żeby żyć aktywnie... Mieć kochanka, przyjaciela. Zbudować sobie taki świat. Na jak płytkim gruncie osadzony, jak się to rozpada, odsłaniając pustkę konstrukcji, pokaże mam nadzieję spektakl.
- Znalazł pan w sztuce coś na tyle ciekawego, żeby podjąć się roboty. Co Znajdziemy w spektaklu ślad własnego portretu
- Przez dziesięć lat mieszkałem w Wiedniu, Salzburgu, trochę w Berlinie: żyłem trochę w tym świecie, który opisuje Fraser (sztuka powstała w 1989 r.). Czy on tu w Polsce jest taki sam Doświadczenie mówi mi, że to, co szokowało mnie po wyjeździe, bardzo szybko ,,dogoniło" mnie po powrocie do kraju.
- Spektakl adresowany jest wyłącznie do osób dorosłych. Dlaczego
- Bo opowiada o takich przejawach życia, które przez widza nie przygotowanego do ich odbioru (np. z racji wieku), mogą być strywializowane niewłaściwą reakcją. Która może rozbić spektakl, oparty na bardzo skupionej, pełnej niuansów pracy aktorów. Serdecznie bym odradzał w tym przypadku grupowe wycieczki na przedstawienie.
- Nie obawia się pan pikiet pod teatrem, protestów
- Ufam swojemu smakowi. Czasem, minimalnie, dla zachowania wierności autorowi wychodzę poza to, co uważam za możliwe. Ale nie poza granice artystycznej konieczności. Nie chcę epatować. Rozśmieszyć, trochę wzruszyć, trochę zmusić do zastanowienia. Przede wszystkim jednak - poruszyć widza: to jest to, na czym w teatrze zależy mi najbardziej.
- Dziękuję.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska