Piłka nożna, III liga. Lechia Zielona Góra - Górnik II Zabrze 1:4 (0:1). - Stały fragment gry nas zabił - skomentował trener [FOTO, WIDEO]

To był mecz piątej kolejki rozgrywek grupy III trzeciej ligi. Po czterech seriach spotkań Lechia Zielona Góra miała na koncie dwa zwycięstwa i dwie porażki. Z kolei rezerwy Górnika Zabrze wygrały tylko raz i trzykrotnie zeszły z murawy pokonane. Nic dziwnego, że kibice zgromadzeni na trybunach stadionu przy ul. Sulechowskiej liczyli na kolejne punkty. Niestety, srodze się zawiedli...

Goście objęli prowadzenie już w 1 minucie. Z rzutu wolnego z prawej strony boiska dośrodkował Alsana Manneh, a Aleksander Paluszek wpakował piłkę do siatki. Lechia mogła szybko wyrównać, ale nie wykorzystała okazji. Później trener Andrzej Sawicki miał pretensje do sędziego, że ten nie podyktował rzutu karnego za faul na Wojciechu Okińczycu... Do przerwy było 0:1.

Zobacz też

Niestety, w drugiej połowie Górnik II zadał jeszcze trzy ciosy. W 71 minucie z rzutu wolnego ponownie dośrodkowywał Manneh, a w roli egzekutora tym razem wystąpił Dominik Skiba. Cztery minuty później było już 3:0, bo Manneh pewnie wykorzystał rzut karny. W 85 minucie padła czwarta bramka dla gości (jedyna, w której swojego udziału nie miał Manneh), strzelił Dariusz Pawłowski.

Gospodarze odpowiedzieli honorowym trafieniem w 90 minucie, a piłkę do siatki wepchnął Jan Izdebski.

Drugi stały fragment gry nas zabił po prostu. Powiedzmy sobie szczerze, że bramka na 0:2 spuściła powietrze z naszego zespołu.

Andrzej Sawicki, trener Lechii: - Pięćdziesiąta sekunda, stały fragment gry, bramka. Później kontrolujemy ten mecz. Uważam, że mieliśmy w trzeciej minucie bardzo szybką okazję na wyrównanie. Następnie uważam, że rzut karny na Wojtku... W przerwie spokój, bo po prostu ten mecz kontrolowaliśmy. Przecież Górnik grał "kopnij, biegnij do przodu". Natomiast druga połowa i drugi stały fragment gry nas zabił po prostu. Powiedzmy sobie szczerze, że bramka na 0:2 spuściła powietrze z naszego zespołu. Później to już była konsekwencja: dalej chcieliśmy, błędy proste, straty, kontry - to idealna gra dla przeciwnika. Poodkrywani, skończyło się cztery, zimny prysznic.

Przygotowaliśmy sobie swoje stałe fragmenty gry pod ten mecz. Cieszę się, że wyszły. Ale też Manneh dał dużo jakości, jeżeli chodzi o dośrodkowania, rzucał piłki w ten sektor, w który chcieliśmy.

Marcin Prasoł, trener Górnika II: - Na pewno przeważyły w tym meczu stałe fragmenty gry, bo pierwsze trzy bramki to stałe fragmenty gry. Myślę, że w pierwszej połowie mieliśmy trochę problemów z utrzymaniem się przy piłce i to na pewno w przyszłości musimy skorygować. Ale już w drugiej połowie - trzeba pochwalić chłopaków - i potrafiliśmy się utrzymać przy piłce, i wyjść z groźną kontrą, i myślę, że efektem tego są trzy bramki. Ale też przede wszystkim, co najbardziej cieszy, to to, żeśmy zagrali naprawdę dobrze z tyłu. Przygotowaliśmy sobie swoje stałe fragmenty gry pod ten mecz. Cieszę się, że wyszły. Ale na pewno też Manneh dał dużo jakości, jeżeli chodzi o dośrodkowania, rzucał piłki w ten sektor, w który chcieliśmy.