Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Piłkarze halowi TPH wygrali bardzo ważny mecz

Konrad Kaptur
Piłkarze halowi TPH cieszą się z wygranej nad Jachymem Tychy
Piłkarze halowi TPH cieszą się z wygranej nad Jachymem Tychy Fot. Paweł Serwiński
- Chłopcy zagrali dziś mądrze i z charakterem. Należą im się za to słowa uznania - powiedział kilka chwil po ostatniej syrenie Stanisław Kwiatkowski, trener naszych. Polkowiczanie rozegrali najlepszy mecz w ekstraklasie i pokonali GKS Jachym Tychy.

Wczorajszy pojedynek miał bardzo duże znaczenie dla układu tabeli. Po przeciwnych stronach parkietu stawały bowiem zespoły walczące o utrzymanie, zajmujące miejsca tuż obok siebie. Mecz zaczął się z opóźnieniem, bo pojawiły się nieoczekiwane problemy z uruchomieniem tablicy świetlnej. Pierwsze dwie minuty toczyły się bez niej, ale na szczęście obsługa techniczna stanęła na wysokości zadania i poradziła sobie z tym kłopotem. Od samego początku to podopieczni trenera Kwiatkowskiego mieli przewagę w polu. Niestety grali bardzo nerwowo, co sprawiło, że mnożyli niedokładne podania, a gdy już udawało im się wypracować dogodną sytuację strzelecką to albo fatalnie pudłowali, albo uderzali na tyle lekko i czytelnie, że bramkarz gości nie miał najmniejszych problemów z obroną. Tak było w 15. i 16. minucie, kiedy Tomasz Trznadel zmarnował klarowane sytuacje. Tak było też w 17. minucie, gdy Kamil Nowakowski w sytuacji sam na sam strzelił mocno, ale wprost w golkipera gości. Podobnych sytuacji było jeszcze kilka. Także nastawieni na kontrataki goście mieli swoje okazje, ale oni również nie potrafili znaleźć drogi do bramki. Gdy wydawało się do szatni piłkarze zejdą przy wyniku 0:0 uderzeniem niczym z katapulty popisał się Grzegorz Nowak, który otworzył wynik meczu. Polkowiczanin huknął na 50 sekund przed syreną kończącą pierwszą połowę.

Po zmianie stron TPH zaczęło grać spokojniej i o wiele dokładniej. Nie było już takiego chaosu i drażniącej kibiców niedokładności. Polkowiczanie wymieniali między sobą wiele podań starając się wciągnąć gości na swoją połowę. Trzeba przyznać, że ta taktyka przyniosła efekty, bo dzięki temu nasi zyskali więcej miejsca na rozgrywanie akcji ofensywnych. Druga bramka padła już po trzech minutach gry w drugiej połowie. Wówczas na listę strzelców wpisał się Sebastian Jędrzejewski. Sześć minut później było już 3:0, a w roli strzelca ponownie wystąpił starszy z braci Jędrzejewskich. Kolejny gol to był popis całego zespołu. Koronkową akcję wykończył Nowak.

Przy stanie 4:0 nasi nadal grali swoje - mocno bronili, a także konstruowali groźne akcje ofensywne. Kolejne bramki były kwestią czasu, bo goście sprawiali wrażenie załamanych wydarzeniami na parkiecie i nie mieli absolutnie żadnego pomysłu na sforsowanie zasieków obronnych postawionych przez naszych. Gol numer pięć padł w 33. minucie. Adrian Jędrzejewski precyzyjnie podał do Kamila Nowakowskiego, a temu nie pozostało nic innego jak umieścić piłkę w siatce. Gdy do końca meczu zostały dwie minuty trener Kwiatkowski wprowadził bramkarza lotnego.

- Wynik był bezpieczny stwierdziłem więc, że warto poćwiczyć grę w przewadze - tłumaczył Kwiatkowski.
Na minutę przed końcem gwóźdź do trumny gości wbił Nowakowski, który ustalił wynik meczu na 6:0 dla TPH.

- Zawsze gramy o zwycięstwo. Dziś zespół zrealizował wszystkie założenia taktyczne, a także pokazał charakter. Jestem usatysfakcjonowany nie tylko wynikiem, ale także poziomem gry. Jeżeli uda się nam utrzymać taką dyspozycję to w meczu z ekipą Akademii Słowa Polskiego Pniewy nie jesteśmy be szans - podsumował trener Kwiatkowski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska