Postanowiliśmy to sprawdzić. Jak mówi drugi trener Chrobrego Wojciech Łuczyk, niegdyś zawodnik Chrobrego, trzeba się nauczyć grać przed kamerami. - Choć być może to w jakiś sposób stresuje zawodników - zauważa. - Być może gorzej ten stres znoszą młodsi gracze. Ale nie ma co ukrywać, cieszmy się, że telewizja do nas przyjeżdża, że chce nas pokazywać. Mamy piękną halę, dlatego często relacjonowane są z niej mecze.
Transmisja jak magnes
Jak dodaje, im więcej transmisji, tym lepiej dla rozwoju szczypiorniaka. - To magnes dla sponsorów - przekonuje. - A zawodowiec, wszak gramy w ekstraklasie, musi się skoncentrować wyłącznie na meczu. Inne rzeczy nie powinny go zajmować.
Dariusz Paterek, operator TV Master z Głogowa, zauważa, że wśród zawodników Chrobrego są tacy, którzy spinają się bardzo na widok kamery. Szczególnie, gdy mają udzielić po meczu wywiadu.
Jeden z najmłodszych szczypiornistów, bramkarz Sebastian Zapora, twierdzi, że kamer się nie boi. - Jak przychodzi co do czego, to nawet nie wiem, że jest jakaś transmisja - przekonuje. - Interesuje mnie wyłącznie to, co dzieje się na boisku. O innych rzeczach nie myślę.
Wisła była lepsza
Zresztą kamery nie towarzyszą zawodnikom zbyt blisko. I czasem nie widać ich w tłumie kibiców. Takim teoriom dziwią się włodarze klubu. - Nie wydaje się, żeby kamery miały wpływ na naszych chłopaków - twierdzą. - O wygranych czy porażkach decydują inne czynniki. A ostatnio z Wisła przegraliśmy u siebie nie z powodu transmisji, tego dnia płocczanie po prostu byli od nas lepsi. To się zdarza.
Skoro to tylko takie przesądy, to fani nie mogą się doczekać, aż ich ulubieńcy zafundują im, a przy okazji kibicom w całym kraju, okazałą wygraną przed kamerami.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?