Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Piotr Protasiewicz, kapitan Stelmetu Falubazu Zielona Góra: Mamy czerwiec, a ja czuję się tak, jakby był marzec

Maciej Noskowicz
Maciej Noskowicz
Piotr Protasiewicz, kapitan Stelmetu Falubazu Zielona Góra.
Piotr Protasiewicz, kapitan Stelmetu Falubazu Zielona Góra. Falubaz.com/Foto Forysiak
Z kapitanem Stelmetu Falubazu Zielona Góra Piotrem Protasiewiczem, rozmawialiśmy m.in. o niedzielnym (12 czerwca, godz. 14.00) hicie w eWinner I lidze i jego powrocie na tor. Zielonogórscy żużlowcy w Bydgoszczy zmierzą się z miejscową Polonią. W pierwszej rundzie Falubaz wygrał u siebie 48:42.

Mówisz Bydgoszcz, myślisz…?

- To bardzo bliskie mi miasto [Piotr Protasiewicz startował w barwach Polonii Bydgoszcz przez osiem sezonów – red.]. Mam tam wielu fanów, oczywiście z racji tego, że w Bydgoszczy mocny jest sport żużlowy, a do tego pewnie nawiązujesz…

Zgadza się, bo w niedzielę 12 czerwca dojdzie do hitu w eWinner I lidze. Stelmet Falubaz zmierzy się w Bydgoszczy z Polonią.

- Bez wątpienia będzie to weryfikacja naszych umiejętności na tle bardzo silnego rywala. Nie było nam dane pojechać z Wilkami Krosno, ale wygraliśmy zdecydowanie dwa ostatnie mecze. Sam jestem tego wszystkiego bardzo ciekawy.

Słychać w kuluarach, że jedni i drudzy mogliby już dziś rywalizować w najwyższej klasie rozgrywek. Zgadzasz się z tym?

- Wydaje się, że zarówno bydgoszczanie, jak i zielonogórzanie są logistycznie i finansowo przygotowani do tego, by jeździć w PGE Ekstralidze. Jest odpowiednia infrastruktura, stadiony, pomoc miasta i sponsorów oraz kibiców. Oczywiście, jeśli te drużyny chciałyby walczyć w elicie o coś więcej niż tylko utrzymanie, potrzebne byłyby delikatne korekty i wzmocnienia. Na tle drużyn z Ostrowa i Grudziądza nie uważam, by Polonia i Stelmet Falubaz były od nich słabsze.

Liga jest bardzo dynamiczna. Słychać głosy, że Stelmet Falubaz jest bardzo silny, a Polonia, po niespodziewanym remisie u siebie z ROW-em Rybnik, już taka mocna nie jest. Co ty na to?

- Dziś tak mówimy, choć jeszcze parę tygodni temu mówiło się, że to Stelmet Falubaz nie jest mocny, ale teraz już tak, bo odjechaliśmy ostatnio dobre mecze. Ja się nad tym w ogóle nie skupiam. Będę powtarzał po raz kolejny, że faza play-off wszystko zweryfikuje. Wtedy trzeba mieć optymalną formę. W Bydgoszczy też nie ma szczytu i też żużlowcy nie są w optymalnej dyspozycji. Myślę jednak, że czas będzie działał na ich korzyść. Jeśli chodzi o nas, musimy się skupić nad sobą. We wrześniu musimy być sprzętowo i mentalnie przygotowani, a tego czasu trzeba cało i zdrowo dojechać.

Jakiego toru można spodziewać się w Bydgoszczy?

- Wielkich rewolucji nie ma. Tor jest przygotowany bardzo podobnie na każdy mecz. Jest dużo ściągania i sporo możliwości do mijanek. Oczywiście, trzeba trochę inaczej jechać niż w Zielonej Górze, są inne linie jazdy. Dobrze, że nikt tam nie kombinuje z przygotowaniem nawierzchni. Uważam, że tory powinny być powtarzalne na meczach i na treningach, aby nikogo nie zaskakiwały. Ten tor daje dużo możliwości i też sądzę, że będzie pasował naszym żużlowcom. Oni już pokazali w meczu z Rybnikiem, że potrafią się ścigać. Owszem, to będzie mecz wyjazdowy, ale można się spokojnie dopasować.

Pamiętam twoje akcje z meczów Falubazu o utrzymanie w ekstralidze w 2007 roku, gdy jechałeś bardzo blisko dmuchanej bandy. Da się jeszcze w taki sposób ścigać na torze Polonii?

- Zawsze jest to możliwie, choć jest to związane z dużym ryzykiem. W ubiegłym roku przeholowałem i skończyło się upadkiem i kontuzją kolegi z toru [wypadek z Adrianem Gałą podczas ćwierćfinału indywidualnych mistrzostw Polski – red.]. Niestety, aby szybko jechać w Bydgoszczy, trzeba jechać bardzo blisko ogrodzenia. Można przeholować, choć jest to możliwe, że takie akcje w niedzielę też będą.

Wciąż masz przerwę w startach, ale wykorzystujesz ją maksymalnie pomagając młodszym kolegom z zespołu…

- Potrafię dopasować się do nowej sytuacji. Dla mnie najciekawiej jest się ścigać. Już od kilku dni trenuję, ale jeśli nie mogę jeszcze w pełni rywalizować, staram się być częścią drużyny i to jest dla mnie ważne. Jeśli chłopcy chcą mojej rady i czują, że to jest dobry kierunek, to nie jest problem. Uważam, że potrafię przekazać wiedzę i dostrzec mankamenty. Na żużlu trochę się znam i czarów wielkich nikt mi nie będzie próbował wcisnąć, bo się na nic nie nabiorę. Trzeba się zapytać chłopaków, na ile korzystają z mojej pomocy. Ja też wielokrotnie, nawet, gdy byłym doświadczonym żużlowcem, potrzebowałem takiego chłodnego spojrzenia z boku. Wtedy zawsze coś można doradzić i zauważyć.

Wrócisz jeszcze na tor?

- Będę trenował. Wiadomo, że mamy czerwiec, a ja czuję się tak, jakby był marzec. Chłopcy ścigają się, a ja ani jednych zawodów nie przejechałem w pełni zdrowy, więc to jest dla mnie duże utrudnienie. Na razie najważniejsze jest dla mnie sprawdzenie, na ile moja ręka jest sprawna, czy jestem w stu procentach zdrowy. Jeśli nie będzie zdrowia, nawet nie będę próbował ścigać się na treningach. Ale jeśli będzie OK, to będę chciał próbować. Na razie drużyna dobrze wygląda, więc nie ma sensu robić rewolucji. Chciałbym być przygotowany i być w optymalnej formie, a jeśli będzie potrzeba, to czemu nie? Wszystko jest możliwe, ale muszę mieć czas, bo to nie jest tak, że będę się ściągał bez żadnych treningów i sparingów. Tak to nie działa.

Żużlowe prawo jazdy Piotr Protasiewicz zdobył 7 maja 1991 roku na zielonogórskim torze.

Ponad 30 lat na wirażu. Piotr Protasiewicz, ikona Falubazu Z...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska