Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Piotr Protasiewicz: - Koledzy już donoszą, że szykują się problemy

Marcin Łada 68 324 88 14 [email protected]
Piotr Protasiewicz ma 35 lat. Wychowanek Falubazu, złoty medalista mistrzostw świata juniorów i seniorów w drużynie. Mąż Katarzyny i ojciec dwójki dzieci: Oliwi oraz Piotra jr.
Piotr Protasiewicz ma 35 lat. Wychowanek Falubazu, złoty medalista mistrzostw świata juniorów i seniorów w drużynie. Mąż Katarzyny i ojciec dwójki dzieci: Oliwi oraz Piotra jr. fot. Tomasz Gawałkiewicz
- Chciałbym być już w maju, gotowy i w miarę poukładany sprzętowo - filar Falubazu Zielona Góra Piotr Protasiewicz mówi o przygotowaniach do sezonu i problemach, których spodziewa się nim ruszy ekstraliga.

- Odczuwa pan głód jazdy czy ze spokojem czeka na właściwy moment?
- Nie lubię tego okresu rozjeżdżania. Chciałbym być już w maju, gotowy i w miarę poukładany sprzętowo. Wiadomo, każdy z nas ma te same problemy. To nie jest to, co parę lat temu, że człowiek chętnie jechałby nawet po błocie czy w nieciekawych warunkach torowych. Na razie aura nas nie rozpieszcza. Za oknem bardziej grudniowo niż wiosennie, także tu chyba leży problem.

- Ile potrzebuje pan jazd treningowych i meczów kontrolnych, żeby powiedzieć: jestem gotowy i mogę walczyć w lidze?
- Szczerze mówiąc, to nigdy nie liczyłem. Myślę, że osiem, dziesięć treningów w pełnym wymiarze, od gwizdka do gwizdka, jak ja to mówię. Później trzy, cztery mecze kontrolne i to powinno wystarczyć, żeby płynnie wejść w mecz ligowy. Ale zdarzało się tak, że nie odjechałem nawet jednego sparingu i już trzeba było walczyć. Mam nadzieję, że przed tym sezonem zaliczymy dwa, trzy.

- Jedzie pan do Gorican testować sprzęt jako taki czy może szczególny nacisk położy na nowe tłumiki? Podobno sprawiają problemy?
- Od początku mam je założone i już nie wracam do tego, co było w ubiegłym roku. Raczej nastawiamy się na nowe, bo bez sensu byłoby zaczynanie sezonu na starych, a później zmienianie. Z tego co wiem, motocykle są cichsze. Może być zamieszanie. Nie chodzi nawet o osiągi, ale sam fakt, że silnik pracuje inaczej. Koledzy już donoszą, że szykują się problemy.

- A co mówią?
- W silnikach brakuje niby trochę mocy. Nie wiem, ile w tym prawdy, a ile wrażenia. Czasami jest tak, że jedziemy bardzo mocnym samochodem, ale przytłumimy odgłos jego pracy albo zatkamy sobie uszy i nie czujemy tej siły. Innym razem wsiadamy do słabiutkiego, ale z dziurawym tłumikiem i wydaje się nam, że to megaszybka fura. Nie podniecam się, nie podpalam, czekam aż sam wsiądę na motocykl i trochę pojeżdżę. Pierwsze sparingi powinny dać odpowiedź, na jakim etapie jesteśmy i jaki jest wpływ nowych tłumików.

- Przyznał pan w ubiegłym roku, że bardzo dużo zainwestował w sprzęt. Były dobre efekty. Czy pieniądze wydane teraz i wysiłek organizacyjny są porównywalne?
- Podobny poziom minus bus. Musiałem wtedy zmienić auto i był to niemały wydatek. Teraz kupiłem jakieś osiem procent mniej sprzętu. A to dlatego, że zostały mi silniki, które spisywały się dobrze. Bez sensu byłoby iść równie szeroko, jak przed ubiegłym sezonem. Wtedy miałem trochę inną sytuację, bo wymieniłem absolutnie wszystko. Nie zostało nawet pół silnika, a teraz cztery, pięć takich, z których byłem zadowolony. Podsumowując, jak na moje możliwości, to i tak potężne wydatki. Ale żużel nie znosi oszczędności, które gdzieś tam później wychodzą. Z drugiej strony ilość nie zawsze przechodzi w jakość.

- Czy poza tłumikami pojawią się jakieś nowinki?
- Jest kilka świeżych niuansów, ale tunerzy czekają, na ile tłumiki zmienią osiągi. Czy nie będzie trzeba budować silników od podstaw i troszkę inaczej z nastawieniem na większą moc. W żużlu nie zawsze oznacza ona szybki sprzęt. Mój tuner na razie nie kombinował. Zrobił sprzęt, który mnie zadawala. Po pierwszych testach zobaczymy, co dalej.

- Jeśli w trakcie sezonu okaże się, że jednak coś trzeba zmienić, będzie mała rewolucja.
- Mam nadzieję, że to nie będzie problem, który przeciągnie się do września i szybko dojdziemy do ładu, znajdziemy odpowiednie parametry silników. Liczę, że jeśli zdarzą się kłopoty, Falubaz najszybciej sobie z nimi poradzi.

- Jeśli jesteśmy przy kłopotach. Remont stadionu i treningi na domowym torze pod znakiem zapytania. Jak pan to widzi?
- Jeśli faktycznie nie będzie można jeździć, to powstanie wielki problem. Nie wyobrażam sobie przygotowań do spotkań wyjazdowych, a tym bardziej u siebie, na obcych obiektach. Mam nadzieję, że problem dotknie raczej trybun, a nie samego toru. Niech ekipa remontowa pracuje sobie poza bandą, a tor musimy mieć do dyspozycji.

- Dziękuję.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska