Czytaj też: Trener Falubazu Piotr Żyto chce zostać radnym
- Jest pewne, że zielonogórski tor będzie przebudowany. Kto to będzie robił?
- Mamy firmę Diament i pana Weissa, który wykonał pomiary. Myślę, że wszyscy razem zbierzemy się - brzydko mówiąc - do kupy i podziałamy na rzecz zielonogórskiego żużla. W poniedziałek (rozmawialiśmy w piątek - dop. red.) zostaną odkopane krawężniki na jednym i drugim łuku. Chodzi o to, żeby zobaczyć, ile jest sjenitu, gdzie zaczyna się podsypka, jak daleko można pójść do środka toru. Później ściągniemy reklamy, dmuchaną bandę i prace powinny ruszyć pełną parą.
- Czy klub wystawił swego koordynatora i szefa całego przedsięwzięcia?
- Nie ma szefów. Jest po prostu grupa. W ostatnim spotkaniu uczestniczyli Piotr Protasiewicz, Andrzej Huszcza i ja. Ale chciałbym podkreślić, że dużych zmian nie planujemy. Nie chodzi o to byśmy tak wszystko pozmieniali, że się sami nie połapiemy.
Czytaj też: W Zielonej Górze powstanie nowy stadion żużlowy?
- Jaki zakres prac ostatecznie wyznaczyliście?
- Mamy zamiar wyprofilować łuki do góry, żeby osiągana tam szybkość była troszeczkę inna. Chcemy mieć więcej ścigania po dużej i ciekawsze zawody. Wiadomo, na szczęście nie u nas, że frekwencja z roku na rok maleje. Wynik, medale są, ale kibice chcą też oglądać walkę. Trzeba tak zrobić, żeby mieli jedno i drugie.
- Skończycie przed pierwszym śniegiem, żeby zawodnicy mogli zrobić kilka kółek?
- Nawieziony sjenit musi się przez zimę ułożyć. Jeśli będzie pogoda w marcu, to ruszymy z kopyta i będzie OK.
- Przebudowa toru to jedno, a skład? Na jakim etapie jest jego "montaż"?
- Jeśli policzymy nasz KSM nawet z wyższym Iversena, a nie Zengoty, to mamy coś w okolicach 3,20 zapasu. Dajmy na to, podaję wyłącznie taki przykład i proszę się nie doszukiwać drugiego dna, odliczymy Iversena, mamy jeszcze miejsce dla zawodnika z pogranicza dziewięciu punktów. To już czołówka. Jest jedno "ale". Najpierw trzeba się dogadać z Dobruckim, Zengotą i Lindgrenem. Na razie nie było jeszcze rozmów. Myślę, że zaczną się, kiedy prezes wróci z Bałakowa.
- Czyli zawodnicy nie dostali ofert?
- Chcieliśmy rozmawiać, ale na przykład Rafał miał wypadek w Lesznie i nie mógł przyjechać. Później prezes musiał wylecieć do Rosji.
- A Greg Hancock? Krąży plotka, ze jest bliski podpisania umowy w Zielonej Górze.
- To nie plotka, bo faktycznie jest blisko porozumienia. Trzeba jeszcze znaleźć pieniążki, żeby przelać odpowiednią transzę. Myślę, że Greg zostanie u nas. Mielibyśmy wtedy trzech pewnych zawodników i jego.
- Prezes mówił, że Fredrik Lindgren nie reaguje na propozycje?
- Strasznie się waha i czekamy na jego ofertę. Ale jeśli Crump podpisze w Rzeszowie, to jest tam jeszcze Harris i komplet (może być najwyżej dwóch zawodników z Grand Prix - dop. red.). Leszno, jeśli Kołodziej dostanie dziką kartę, też odpadnie ("Koldi" dostał w poniedziałek dziką kartę - dop. red.). Nie wiem, gdzie ten Lindgren miałby w ogóle pójść. Nie miał u nas źle, klub jest wypłacalny.
- Raczej zabraknie miejsca dla Aleksandra Łoktajewa?
- Po zmianie regulaminu raczej tak. Ma z nami ważną umowę i zawsze możemy go wypożyczyć. No, chyba, że nie będziemy mieli składu, wtedy zostanie. To otwarty temat.
- Czy macie zarys planu przygotowań zimowych? Jakiś obóz? Zgrupowanie?
- Spokojnie, dopiero kończymy sezon. Przypuszczam, że w ciągu najbliższych dwóch tygodni powstanie taki plan. Na pewno nie będziemy czekali do ostatniej chwili. Uważam, że młodzieżowcy też powinni pojechać na zgrupowanie, być wszyscy razem i przygotowywać się wspólnie tu na miejscu. Można wtedy zobaczyć, na czym stoimy.
- Dziękuję.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?