CHCESZ POMÓC PIOTRUSIOWI?
CHCESZ POMÓC PIOTRUSIOWI?
Fundacja "Na ratunek dzieciom z chorobą nowotworową" (ul. Bujwida 42, 50-368 Wrocław) zbiera pieniądze na leczenie Piotrusia. Można je wpłacać na konto organizacji: 11 1160 2202 0000 0001 0214 2867, tytuł wpłaty: Dla Piotra Zieglera.
Miniplac to prezent od fundacji Mam marzenie. Chłopczyk marzył o nim od dawna, bo jeszcze długo nie będzie mógł bawić się z innymi dziećmi na wspólnej zjeżdżalni lub w piaskownicy. Trzylatek jest po przeszczepie szpiku kostnego i jego odporność wciąż jest osłabiona.
Piotruś to bohater naszych artykułów. Po raz pierwszy o malcu napisaliśmy we wrześniu ub. roku. Chłopiec miał za sobą koszmarne miesiące leczenia, a przed nim była kolejna, czwarta już chemia w klinice w Szczecinie. Wszystko zaczęło się 30 kwietnia 2010 r. Rodzice Piotrusia usłyszeli wtedy, że ich synek ma ostrą białaczkę. Choroba pojawiła się nagle i miała bardzo ciężki przebieg. Bliscy chłopca zaczęli szukać dawcy szpiku kostnego. "GL" była z nimi. Nagłaśnialiśmy akcję oddawania krwi i tym samym rejestracji w bazie danych potencjalnych dawców. W akcję zaangażował się z całych sił dziadek Piotrusia Kazimierz Czarnecki. W końcu znalazł się dawca, a dziś chłopczyk jest 120 dni po przeszczepie. W sobotę po raz pierwszy od roku odwiedził babcię. To był też fortel ze strony rodziców, bo od rana miniplac był montowany na podwórku. - Piotruś nie wytrzymałby w domu - mówi jego mama Małgorzata Ziegler.
Skąd pomysł na plac zabaw? Kiedy wolontariusz z fundacji Radosław Sławenta po raz pierwszy spotkał się z chłopcem, ten zbudował z klocków plac zabaw. Wtedy już było wiadomo, o czym marzy trzylatek. - Kiedy opublikowaliśmy relację ze spotkania w internecie, sponsor zgłosił się już po kilku godzinach. To firma MSM Events z Poznania - mówi Małgorzata Pacholczyk z gorzowskiego oddziału Mam marzenie.
Montaż zestawu Smerfuś (drewniany domek ze zjeżdżalnią, huśtawką, ścianką wspinaczkową z linami) trwał od 9.30 do 15.00. - To wygląda jak wojskowy małpi gaj - zachwycał się K. Czarnecki, który wraz z tatą chłopczyka Marcinem i wujkiem Piotrem pomagał przy montażu.
Kiedy malec zobaczył niespodziankę, roześmiał się i aż dostał wypieków na twarzy. Po chwili zjeżdżał już z plastikowej pochylni wprost w ręce taty. Wystarczyło kilka minut, by poznał wszystkie tajniki Smerfusia. Szalał bez ochronnej maseczki, którą musi jeszcze nosić przebywając w publicznym miejscu, gdzie jest narażony na wirusy. M.in. dlatego wciąż nie może bawić się z innymi dziećmi, czego mu tak brakuje. - Piotruś odzyskał sprawność trzylatka. Biega, skacze. Ale jego odporność jest osłabiona, bo w tej chwili bierze leki - mówi jego mama.
Piotruś dostał też od fundacji specjalny dyplom, więc od soboty jest już dyplomowanym marzycielem.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?