Piast Gliwice. Za moment może się okazać, że z Gliwic odejdzie kilku graczy i nawet jak trener Waldemar Fornalik znajdzie zastępstwo dla Patryka Dziczka, Joela Valencii i innych, to ich odejście i tak będzie osłabieniem. Bo zastępstwo i tak od razu nie zadziała. Fornalik gwarantuje jednak stabilną jakość. W Ruchu Chorzów, gdzie problemów było multum, potrafił co drugi sezon robić wynik ponad stan. W Gliwicach wydaję się, że klub jest bardziej stabilny organizacyjnie i finansowo. W miejsce zawodników, którzy odejdą, na pewno przyjdą wartościowi zmiennicy, bo Fornalik im pomoże wkomponować się w zespół.

O Piaście ciąg dalszy... Piast może stać się taką Jagiellonią Białystok, czyli drużyną, która na dobre wbiła się do czołówki - do grupy faworytów. Jagiellonia może nie jest głównym faworytem, ale pomijając ostatni sezon, zawsze walczy o tytuł, puchary. Piast dzięki dobremu zarządzaniu i trenerowi Fornalikowi może być taki sam. Póki on będzie w Gliwicach, to zespół będzie na dobrym poziomie, na solidnej pozycji wyjściowej przed każdym sezonem. Piast nie będzie chciał być faworytem, ale jeśli nie dojdzie w klubie do rewolucji, to gliwiczanie co roku będą grać o najwyższe cele. Mieliśmy wiele zespołów, które odnosiły sukces ponad stan: każdy z tych klubów w następnym sezonie miał ogromne problemy. Piast trenera Fornalika poradzi sobie z takimi kryzysami. A jak będzie miał Piast super sezon, to może nawet powtórzyć mistrzostwo.

Lech Poznań: Trudno prowadzić zespół z piłkarzami, którzy wiedzą, że odchodzą. Wydaję mi się, że nie można negatywnie oceniać pracy Dariusz Żurawia. Widać, że daje szanse młodym zawodnikom. Oni teraz zafunkcjonowali w sparingach i to całkiem dobrze. Być może to jest taki moment, w którym Lech jeszcze bardziej zacznie czerpać ze swojej akademii. Trener Żuraw zna zaplecze. Bardzo dobrze prowadził zespół rezerw, bo miał duży udział w jego awansie do II ligi, a jeszcze żadnej drużynie nie udało się wcześniej awansować rezerwami do II ligi. Jak obserwowałem grę Lecha w końcówce sezonu, to uważam, że dawno nie było w Poznaniu trenera, który tak skrupulatnie przywiązywał uwagę do przetrzymywania piłki. Nie robił tego trener Nenad Bjelica. Gdy z nim rozmawiałem, tłumaczył mi, że jego obrońcy nie są w stanie tego robić. Z trenerem Adamem Nawałką nie zdążyłem na ten temat porozmawiać. Kontroli nad piłką w Lechu, ekipie z wielkimi aspiracjami, wtedy nie widziałem.