Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Plakaciarze przesadzili

MICHAŁ IWANOWSKI (68) 324 88 12 [email protected]
Im wyżej umieszczony plakat wyborczy, tym większa szansa, że nikt niczego nie domaluje
Im wyżej umieszczony plakat wyborczy, tym większa szansa, że nikt niczego nie domaluje Tomasz Gawałkiewicz
Kandydaci do parlamentu spoglądają na nas z lamp ulicznych, koszy na śmieci, skrzynek wysokiego napięcia. Wandale mają używanie i głowy na plakatach bywają oddarte. A urzędnicy mają urwanie głowy.

Na wyborach zarabiają nie tylko media i agencje reklamowe, ale także miejskie samorządy, a nawet zakłady energetyczne. Te ostatnie sprzedają powierzchnię reklamową na transformatorach i słupach energetycznych. Jednak w ferworze wyborczym nie wszyscy aktywiści partyjni przejmują się umowami z właścicielami obiektów, na których umieszczają swoje plakaty.

Plakaciarze przesadzili

Jeden z kandydatów figuruje np. na kontenerach na śmieci w okolicy Uniwersytetu Zielonogórskiego. - Plakaciarze trochę przesadzili - tłumaczy pełnomocnik jego komitetu wyborczego, przyznając, że to miejsce splendoru kandydatowi nie dodaje.
Wdzięcznym miejscem plakatowania są stacje transformatorowe w śródmieściach. - Kierownicy rejonów oprócz opłat, pobierają kaucję od 500 do 2 tys. zł na wypadek gdyby po wyborach plakaty nie zostały usunięte - informuje wicedyrektor zielonogórskiego oddziału Enei SA Kazimierz Koschel.
Ile jest nielegalnych plakatów. Nikt nie liczy. Straż miejska w Gorzowie Wlkp. i Nowej Soli oraz urzędnicy miejscy w Zielonej Górze obiecują, że będą to sprawdzać. Nie wolno np. przybijać plakatów do drzew. - Zaczęliśmy akcję powiadamiania komitetów, że za umieszczanie plakatów bez zgody właściciela obiektu grozi kara grzywny - mówi komendant gorzowskiej straży miejskiej Jan Wojnicki.

Zabrakło miejsca

Z racji Winobrania, przez które przewijają się tłumy, to w tym mieście najwcześniej ruszyła plakatowa batalia. Zielonogórski Ośrodek Kultury ma w mieście 96 słupów i tablic ogłoszeniowych. - Do wyborów nikt już nie umieści plakatów na naszych słupach - mówi dyrektorka ZOK Wanda Rutkowska.
- Z braku miejsca nie powiesiliśmy tam nawet afiszy winobraniowych.
Za plakaciarzami podążają złośliwcy, którzy domalowują kandydatom wąsy, albo oddzierają głowy. Stąd największym wzięciem cieszy się wysoka i niedostępna lokalizacja: lampy uliczne, trawniki między pasami ruchu. Na to trzeba mieć zgodę urzędu miasta. Do wczoraj zielonogórski magistrat wydał taką zgodę tylko dwóm komitetom. Pięć kolejnych czeka na decyzje.
Ale to i tak może nie uchronić kandydata przed ,,profanacją'' jego wizerunku.
- Jeśli ktoś samowolnie zakleja plakat na naszym słupie, albo umieszcza na nim niemoralne, obraźliwe napisy, musimy wieszać go na nowo - ubolewa Rutkowska. - To wariactwo, które dopiero się zacznie...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska