Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Płakał nad ofiarą

PIOTR JĘDZURA (68) 324 88 13 [email protected]
"Szoniu" zapowiadał, że zadusi Angelę. I we wtorek to zrobił. Potem chodził po wsi i płakał. Tłumaczył, że zabił kobietę z miłości. Sam zadzwonił do dyżurnego policji.

We wtorek przed południem do sołtysa podzielonogórskich Lipin Michała Bandziaka przyszedł znajomy. - Jak coś ci zaraz powiem, to usiądziesz - zaczął. Po czym dodał, że "Szoniu" zadusił Angelę. Sołtys nie uwierzył. Znajomy naciskał jednak, by zadzwonić po policję.
Sołtys zatelefonował i poszedł do mieszkania Angeli.

Płakał nad ofiarą

- Leżała na kanapie, miała twarz obmytą z krwi - opowiada M. Bandziak. "Szoniu", konkubent zamordowanej stał obok i płakał nad swoją ofiarą. - Zabiłem, bo ją kochałem - łkał. Opowiadał o tym, jak przed morderstwem groził kobiecie uduszeniem.
- "Nie wierzyła, to k.... zadusiłem". Tak mi mówił - wspomina sołtys.
Zapłakany i wystraszony "Szoniu" czekał na policję. Po chwili jednak odszedł. Widziano go na drodze prowadzącej do lasu. Potem wędrował po wsi i płakał. Mówił, że zabił z miłości. Pytał ludzi, co ma począć. Błądząc, znów poszedł w las.
Policjanci już wtedy zaczęli "Szonia" szukać.
Mężczyzna wczoraj rano zadzwonił na policję. - Powiedział, że czeka na przystanku koło Koźli - informuje st. sierż. Małgorzata Kalinowska z biura prasowego zielonogórskiej komendy. Wyjaśniał, że zamordował kobietę z zazdrości. Chciał oddać się w ręce policji.
Ale kiedy czekał na radiowóz, wystraszył się i uciekł. Gdy zrozumiał, że nie można wiecznie uciekać, zadzwonił do dyżurnego.
Policja wystąpiła z wnioskiem do sądu o areszt 49-let-niego mężczyzny. - Został mu postawiony zarzut zabójstwa - informuje st. sierż. Kalinowska.

Szoniu i Angela

"Szoniu" zjawił się u Angeliki w Lipinach przed kilkoma laty. - Męża przegnała, innego przyprowadziła i zaczęła nim rządzić - mówi sąsiadka Angelki.
- Spokojny facet - tak mówią o podejrzanym mieszkańcy Lipin. - W domu sprzątał. Jak Angelika okno wybiła, szybę wstawił i firankę zawiesił.
Nikt o nim "złego słowa nie powie". Chyba tylko to, że ostro pił. - Tam wszyscy wiecznie denaturat walili: ona, on i brat jej męża - mówią sąsiedzi. Choć "Szoniu" nie awanturował się, nikt nie dziwi się, że zabił. - Ona złą kobietą była, facetów lubiła i wiecznie siedział u niej brat jej męża. "Szoniu" był o to zazdrosny - wyjaśnia sąsiadka z bloku.
Sąsiedzi ciągną opowieść o tym, jak Angela porzuciła pięcioro synów. Ostatnie dziecko zostawiła w szpitalu po porodzie. Potem była w więzieniu po tym, jak z "Szoniem" napadła i okradła mieszkańca jednej z wiosek. "Szoniu" też pół życia spędził w więzieniu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska