We wtorek przed południem do sołtysa podzielonogórskich Lipin Michała Bandziaka przyszedł znajomy. - Jak coś ci zaraz powiem, to usiądziesz - zaczął. Po czym dodał, że "Szoniu" zadusił Angelę. Sołtys nie uwierzył. Znajomy naciskał jednak, by zadzwonić po policję.
Sołtys zatelefonował i poszedł do mieszkania Angeli.
Płakał nad ofiarą
- Leżała na kanapie, miała twarz obmytą z krwi - opowiada M. Bandziak. "Szoniu", konkubent zamordowanej stał obok i płakał nad swoją ofiarą. - Zabiłem, bo ją kochałem - łkał. Opowiadał o tym, jak przed morderstwem groził kobiecie uduszeniem.
- "Nie wierzyła, to k.... zadusiłem". Tak mi mówił - wspomina sołtys.
Zapłakany i wystraszony "Szoniu" czekał na policję. Po chwili jednak odszedł. Widziano go na drodze prowadzącej do lasu. Potem wędrował po wsi i płakał. Mówił, że zabił z miłości. Pytał ludzi, co ma począć. Błądząc, znów poszedł w las.
Policjanci już wtedy zaczęli "Szonia" szukać.
Mężczyzna wczoraj rano zadzwonił na policję. - Powiedział, że czeka na przystanku koło Koźli - informuje st. sierż. Małgorzata Kalinowska z biura prasowego zielonogórskiej komendy. Wyjaśniał, że zamordował kobietę z zazdrości. Chciał oddać się w ręce policji.
Ale kiedy czekał na radiowóz, wystraszył się i uciekł. Gdy zrozumiał, że nie można wiecznie uciekać, zadzwonił do dyżurnego.
Policja wystąpiła z wnioskiem do sądu o areszt 49-let-niego mężczyzny. - Został mu postawiony zarzut zabójstwa - informuje st. sierż. Kalinowska.
Szoniu i Angela
"Szoniu" zjawił się u Angeliki w Lipinach przed kilkoma laty. - Męża przegnała, innego przyprowadziła i zaczęła nim rządzić - mówi sąsiadka Angelki.
- Spokojny facet - tak mówią o podejrzanym mieszkańcy Lipin. - W domu sprzątał. Jak Angelika okno wybiła, szybę wstawił i firankę zawiesił.
Nikt o nim "złego słowa nie powie". Chyba tylko to, że ostro pił. - Tam wszyscy wiecznie denaturat walili: ona, on i brat jej męża - mówią sąsiedzi. Choć "Szoniu" nie awanturował się, nikt nie dziwi się, że zabił. - Ona złą kobietą była, facetów lubiła i wiecznie siedział u niej brat jej męża. "Szoniu" był o to zazdrosny - wyjaśnia sąsiadka z bloku.
Sąsiedzi ciągną opowieść o tym, jak Angela porzuciła pięcioro synów. Ostatnie dziecko zostawiła w szpitalu po porodzie. Potem była w więzieniu po tym, jak z "Szoniem" napadła i okradła mieszkańca jednej z wiosek. "Szoniu" też pół życia spędził w więzieniu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?