Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Po GKP zostały już tylko wspomnienia

Robert Gorbat 95 722 69 37 [email protected]
Adrian Łuszkiewicz (na pierwszym planie) i jego koledzy z GKP przybijają z kibicami piątki po wygranym w sezonie 2008-2009 meczu z Górnikiem Łęczna. Takie obrazki na długie lata będą w Gorzowie tylko wspomnieniem...
Adrian Łuszkiewicz (na pierwszym planie) i jego koledzy z GKP przybijają z kibicami piątki po wygranym w sezonie 2008-2009 meczu z Górnikiem Łęczna. Takie obrazki na długie lata będą w Gorzowie tylko wspomnieniem... Kazimierz Ligocki
- Gdybym nie miał na karku 66 lat, z przyjemnością wziąłbym się za futbol. I gwarantuję, że w ciągu trzech lat gorzowska drużyna grałaby na pięknym stadionie w ekstraklasie! - mówi prezes Stali Władysław Komarnicki.

Gorzowski futbol nigdy nie miał szczęścia do decydentów. Gdy w sezonie 1990-1991 trenowany przez Waldemara Stupińskiego Stilon liderował w drugiej lidze, zabrakło jasnej deklaracji: interesuje nas awans do ekstraklasy! Przyszło więc pięć porażek z rzędu i dopiero trzecia lokata w rozgrywkach. Rok później, już pod wodzą Mieczysława Broniszewskiego, niebiesko-biali dotarli do półfinału Pucharu Polski. Nie dali w nim rady Miedzi Legnica, która później zdobyła trofeum i rywalizowała w PEZP z wielkim AS Monaco.

W czerwcu 1996 r., po wyrzuceniu futbolu na bruk przez Zakłady Włókien Chemicznych Stilon, powstał Gorzowski Klub Piłkarski. Drużyna dzielnie walczyła przez pięć sezonów: najpierw rok w drugiej, a potem cztery lata w trzeciej lidze. Latem 2001 r. pozbawieni jakiegokolwiek wsparcia działacze podnieśli ręce do góry i wycofali zespół z trzeciej ligi. Rok później wrócili do gry, ale już w okręgówce. I wtedy pojawił się Sylwester Komisarek. Przejął GKP w kwietniu 2003 r.

- Nie mogłem patrzeć, jak klub z takimi tradycjami i w tak dużym mieście co chwilę dostaje lanie na wioskach - tłumaczył potem swą decyzję. Sukcesy przyszły nadspodziewanie szybko. W ciągu pięciu lat ,,Komisarz'' przeprowadził zespół aż do pierwszej ligi. Na Olimpijską zaczęły przejeżdżać wielkie firmy: Legia, Widzew, ŁKS, Pogoń, Korona, Zagłębie Lubin, Górnik Zabrze, Cracovia. Prezes był w klubie bogiem. Ciesząc się z prywatnego sukcesu biznesowego, z nikim nie dzielił się władzą.

W trzech ostatnich, już pierwszoligowych sezonach zatrudniał aż pięciu trenerów i 102 zawodników. - Członkowie zarządu i dyrektorzy byli tylko figurantami - przyznał niedawno kierownik pierwszego zespołu Ryszard Kaczorek. - Nasz problem polegał na tym, że prezes nie miał czasu na pracę w klubie, a mimo to nie zdobył się na zatrudnienie profesjonalnych pełnomocników.

Komisarek zainwestował w gorzowski futbol ponad 5 mln zł. To były jego prywatne pieniądze. Kolejne 4 mln klub dostał od miasta. Ale potrzeby drużyny okazały się dużo większe. Kolejni trenerzy zarabiali miesięcznie nawet ponad 20 tys. zł, a piłkarze średnio po 8 tys. Deklaracje prezesa, że ma za sobą grono możnych przyjaciół okazały się przechwałkami bez pokrycia.

Już w drugim sezonie pierwszoligowych występów piłkarze zaczęli wychodzić na przedmeczowe rozgrzewki w koszulkach z napisem: ,,Gramy za darmo''. Ostateczny krach nastąpił na progu bieżącego roku. W styczniu Komisarek wypłacił zawodnikom po jednej zaległej pensji, wysłał ich na obóz do Wisły, po czym... zrezygnował z prezesowania. Zostawił za sobą spaloną ziemię: zespół z zaledwie jednym gorzowianinem w składzie (rezerwowy bramkarz Jacek Skrzyński) i 2,5 mln zł długu.

Mimo publicznych deklaracji, do dziś nie ułożył się z ZUS-em i urzędem skarbowym w sprawie spłaty ponad miliona zaległości. To przekreśliło szansę klubu na otrzymanie z miasta choć części 500-tysięcznej dotacji. W ostatnią sobotę kwietnia piłkarze i ich trener Krzysztof Pawlak oświadczyli definitywnie: - Mecz z KSZO był naszym ostatnim występem w barwach GKP.

Losem klubu, który ma za sobą 22 sezony i 693 mecze na zapleczu ekstraklasy przejął się niedawno... prezes Stali Władysław Komarnicki. Zadzwonił do redakcji ,,GL'' i oświadczył: - Gdybym nie miał na karku 66 lat, z przyjemnością wziąłbym się za futbol. I gwarantuję, że w ciągu trzech lat drużyna grałaby na pięknym stadionie w ekstraklasie! To ciągle jest możliwe pod jednym warunkiem: że gorzowską piłką pokieruje osoba ze społecznym i biznesowym autorytetem. Nic dodać, nic ująć. Tylko kto znajdzie i namówi tę osobę? Może prezes Komarnicki?!...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska