Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Po ile kilogram papieża

Iwona Kłopocka-Marcjasz [email protected]
Pomniki papieża, od lewej u góry: Nowa Sól, Bytom Odrzański, Rokitno, Zielona Góra, Gorzów, Nowe Miasteczko
Pomniki papieża, od lewej u góry: Nowa Sól, Bytom Odrzański, Rokitno, Zielona Góra, Gorzów, Nowe Miasteczko Archiwum
W Polsce stoi już 640 pomników Jana Pawła II. Większość to gnomy i szkaradki z żywicy polimerowej za kilka tysięcy złotych. Przed beatyfikacją szykuje się kolejny wysyp "papieży". Na arcydzieła się nie zanosi.

Papieska pomnikomania to polski fenomen. Jeszcze za życia Ojca Świętego stanęło ich w kraju 230. Pierwszy - z 1980 r. - był darem włoskich rzeźbiarzy dla Jana Pawła II, który ten sprezentował krakowskiej kurii. Postawiono go w czasie "karnawału Solidarności" w 1980 r., niespełna dwa lata po wyborze Karola Wojtyły na Stolicę Piotrową.
- Polska długo nie miała ludzi, z których mogłaby być dumna. I nagle trafiła nam się jednoznacznie pozytywna postać z najwyższej półki, która hasło "Polska" uczyniła rozpoznawalnym na całym świecie. Duma Polaków z posiadania takiej postaci dała początek tym pomnikom - mówi dr Kazimierz Ożóg, historyk sztuki z Uniwersytetu Opolskiego, który swój doktorat w 2005 r. poświęcił pomnikom papieża powstałym za jego życia.

Przez kolejne lata pontyfikatu stawiano ich co roku po kilka. Ale już w 1988 r. - 22, a gdy komuna odchodziła w niepamięć - 21. Najbardziej bogaty w pomniki okazał się rok 2000 - wyrosło ich 43 dla uczczenia Roku Jubileuszowego i 80. urodzin Jana Pawła II. Kiedy papież umarł, pod tymi pomnikami ludzie zapalali znicze i modlili się. Wtedy najlepiej było widać, jak bardzo były potrzebne.
- Bo one potrzebne były ludziom, nie papieżowi - zauważa Ożóg. - To wyraz łączności z Kościołem. Stawiano je w miejscach, które papież kiedyś odwiedził, i w miejscach, w których nigdy nie był, ale gdzie ludzie potrzebowali jego obecności.
Ojciec Święty miał do tego dystans, ale nigdy nie powiedział ludziom: "Nie róbcie tego". Nawet gdy w Meksyku zmuszono go do odsłonięcia własnej podobizny, pociągnął za sznurek, odwrócił się na pięcie i zaczął realizować kolejny punkt programu pielgrzymki.

Po śmierci papieża ruszyła pomnikowa lawina. Niemal nie było tygodnia, by w jakiejś wsi czy miasteczku nie postawiono figury Ojca Świętego. W tej chwili jest ich ok. 640 (za granicą ok. 200, od Timoru Wschodniego po Kubę). Najwięcej na Podkarpaciu i w Małopolsce.
- Przeciętny pomnik zrobiony jest niewielkim kosztem. To odlew kupiony u jakiegoś artysty, często specjalizującego się w "papieżach" lub w wytwórni "papieży krasnalowych" - dodaje Ożóg. - Typowy papież to postać w stroju pontyfikalnym, w mitrze, z pastorałem. Jest młody i dziarski.
Starych, zgarbionych, opartych na lasce jest niewiele. Starość jest bardzo trudna do oddania w rzeźbie, a poza tym my wciąż mentalnie nie potrafimy oswoić ani starości, ani śmierci.

Postawmy sobie papieża

Zwykle pomysł rodzi się w parafii, przyklaskuje temu proboszcz, zawiązuje się społeczny komitet i przeprowadza zbiórkę pieniędzy wśród wiernych. Konkursy na projekt, szukanie wybitnych twórców to rzadkość. - Księża bardzo rzadko mają kontakty, gust i smak, który popycha ich do telefonu do dobrego rzeźbiarza - stwierdza Ożóg.
Najczęściej kończy się na dwóch możliwościach. "My tu mamy swojego rzeźbiarza, jest bardzo pobożny, na pewno nam zrobi ładnego papieża i po kosztach". Druga łatwa opcja to kupienie gotowego papieża. W Polsce jest kilka wytwórni, m.in. w Nowej Soli, które oferują figury z żywicy polimerowej. W 2005 r. za 4 tys. zł można było kupić papieża o wysokości 2,3 m i ważącego 80 kg. Czas oczekiwania na dzieło: dwa tygodnie.
- Techniką wykonania nie różnią się one wiele od krasnala ogrodowego - ocenia Ożóg. - To ta sama powielona figura w kilku odmianach, którą tłucze się seryjnie i na całą Polskę. Za parę tysięcy można mieć papieża. Potem robi się najtańszy cokół, na przykład z kamieni polnych, zasadza wokół kwiatki i gotowe. Taki pomnik ani nie ma żadnej wartości artystycznej, ani nie jest trwały. To zaprzeczenie idei pomnika, który musi przetrwać stulecia.

Zdarza się, że takie pomniki stają w miejscach bardzo kontrowersyjnych, ale nie ma mocnych, którzy wybiliby proboszczowi pomysł z głowy. W Mrągowie figura papieża niemal zagląda do okien plebanii protestanckiego pastora. Większość to samowolki budowlane. Nawet pomnik na Wawelu nie ma wszystkich papierów w porządku.
Żywica polimerowa, odpowiednio pomalowana, do złudzenia przypomina brąz, mosiądz, marmur albo alabaster. Trzeba w nią popukać, by przekonać się, że to plastik. Wytrzyma 30-40 lat, ale nie lubi wody i mrozów. O tym, jaka to tymczasówka, przekonano się w Starej Błotnicy pod Radomiem, gdzie papieżowi odpadł kawałek pastorału. Nawet sztuczny kamień bywa zawodny - w Ostrowi Mazowieckiej papież po dwóch latach stracił rękę.

Chyba nie słyszano o tym w Prochowicach na Dolnym Śląsku, gdzie trwa społeczna zbiórka pieniędzy na pomnik z żywicy epoksydowej, który ma być odsłonięty 1 maja. Pracownia Arkady w Łowcach, gdzie ją zamówiono, ma w ofercie trzy wzory papieża - stojącego, klęczącego i siedzącego. Zdecydowano się na stojącego w szatach pontyfikalnych, z pastorałem w jednej ręce, a drugą wzniesioną w powitalnym geście. Cena przystępna: 10,5 tys. zł.
Dla porównania: w Gliwickich Zakładach Urządzeń Technicznych kilogram papieża kosztuje 100 zł. Odlew o wysokości 2,3 m waży 400 kg. Bez 40 tys. (a w praktyce 60 tys. - całość z VAT-em) ani rusz.

Tanio, szybko, brzydko

W Rybniku Chwałowicach abp Damian Zimoń poświęcił w 2005 r. pomnik, odlany w... Chinach. Rzeźbę ufundowała parafianka biznesmenka. Chińczykom wysłano na wzór obraz Jana Pawła II namalowany przez przyjaciela proboszcza, a sam proboszcz w mailach tłumaczył odlewnikom, jak wygląda papieski krzyż i mitra, bo ci nie mieli zielonego pojęcia, o co chodzi. Chińczycy zrobili to, czego od nich oczekiwano. Rzeźba powstała w dwa tygodnie i kosztowała dziesięć razy mniej niż pomnik odlany w kraju.
W Żninie tablica z granitową płaskorzeźbą Ojca Świętego już w dniu odsłonięcia w 2006 r. budziła ogromne emocje, bo papież w żaden sposób nie przypominał Karola Wojtyły. Nic dziwnego, skoro "rzeźbiarz" z miejscowego zakładu kamieniarskiego miał na wykonanie... cztery godziny.
Bo Polacy stawiają pomniki ukochanemu papieżowi w pośpiechu, żeby zdążyć przed sąsiednią wioską, gminą, która też się do tego szykuje.

W Wigrach papież z twarzy przypomina dalajlamę. Przykurczona figura w Szydłowcu wygląda, jakby chciała siku. Siedlecką podobiznę łatwo pomylić z generałem Świerczewskim. Wadowicki wygląda jak kosmita. Ten w Prażmowie jest po solarium, bo artysta pomalował mu twarz na brązowo. Czasami papież bardziej przypomina proboszcza stawiającego mu pomnik, a czasami - jak w Licheniu - proboszcz sam siebie na nim umieszcza (klęczący ks. Eugeniusz Makulski wręcza Ojcu Świętemu model bazyliki).
Zdaniem Ożoga, większość polskich papieży jest jak "koszmarny sen rzeźbiarza na kacu". A najbardziej kuriozalny pomnik stoi w Smolnicy pod Gliwicami. Papież został odcięty w kroczu i zatopiony w postumencie. Wyrzucone w górę w rozpaczliwym geście ręce zdają się błagać: "Wyciągnijcie mnie stąd!". Dowcipnisie nazywają pomnik "pojajczem papieskim".

Dźwigaj od papieży

Są w Polsce artyści, którzy specjalizują się w pomnikach Jana Pawła II. Najbardziej płodny jest prof. Czesław Dźwigaj z Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie, który na koncie ma już 70 papieży (pierwszego zrobił w 1987 r.). Krytycy nie mają o nim najlepszego zdania, uważając jego dzieła za kwintesencję kiczu.
- Przy takiej taśmowej produkcji artysta nie może być oryginalny. Jest zmuszony kopiować samego siebie, wchodzić w autoplagiaty, nie informując odbiorców, że otrzymują kopie - mówi Ożóg.
Dźwigaj często wykonuje repliki swoich starszych dzieł. On oszczędza na czasie, a klient na kosztach, bo dzięki takim zabiegom artysta może dać niższą cenę.

Jego dzieła zwykle pokazują postać Jana Pawła II bardzo realistycznie. "Przemawia do mnie to, co kardynał Ratzinger napisał w książce "Duch liturgii", że potrzebna jest sztuka budująca, niosąca wartości moralne i przeciwstawiająca się XX-wiecznej destrukcji" - mówił w jednym z wywiadów.
Jak wobec takiego credo wytłumaczyć dzieło, którego kopia w muzeum w Nowym Wiśniczu, skąd artysta pochodzi, budzi powszechny śmiech i niewybredne dowcipy? Pomnik zrobiony dla odbiorcy amerykańskiego (z napisem John Paul II), przez internautów został ochrzczony "papieżem z ptakiem". Bo z podbrzusza dostojnej postaci Ojca Świętego wyłania się ni mniej, ni więcej, tylko... orzeł w koronie.
W ostatnich tygodniach przed beatyfikacją Dźwigaj też bardzo intensywnie pracuje. W jego pracowni równocześnie powstają trzy pomniki, które staną w Kwaczale koło Chrzanowa, Żywcu i Kownie.

Arcydzieł jak na lekarstwo

- Rzeźba jest jedną z najtrudniejszych form wyrazu artystycznego - podkreśla Ożóg. - Od razu pokazuje każdą ułomność twórcy. Rzeźbiarz nie może ściemniać. Każda próba oszustwa, zatuszowania niezgrabności zaraz wychodzi.
Jego zdaniem zaledwie 10-15 proc. polskich pomników papieskich ma wysoką wartość artystyczną. Taka jest rzeźba z 1983 r. na dziedzińcu Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. Pomnik pokazuje papieża, który nie pozwala klęknąć przed nim kardynałowi Wyszyńskiemu. To słynna scena z audiencji dla Polaków zaraz po wyborze. - Jerzy Jarnuszkiewicz, nieżyjący już wybitny artysta, świetnie oddał w brązie jakąś tajemnicę, którą rzeźba może pokazywać na równi z malarstwem - ocenia Ożóg. Dzieło pokazywane jest w podręcznikach sztuki nowoczesnej, jako jedna z najlepszych rzeźb powojennej Polski.
Piękny jest pomnik autorstwa Jana Kucza w Kaliszu - papież przytula do siebie ni to krygującą się, ni to tańczącą dziewczynkę. W Ludźmierzu pokazano papieża klęczącego, modlącego się na różańcu i adorującego położone w oddali sanktuarium.

Lubimy dosłowność, nie lubimy symboli, bo one nas dezorientują. W Głogowie powstała Biblioteka Świętego Pielgrzyma - piękny pomnik z cegieł symbolizujących encykliki, na których odciśnięto uniwersalne cytaty z nauczania Jana Pawła II. Ludzie przychodzili, patrzyli i pytali: "No dobrze, ale gdzie będzie ten papież?". Wtedy dołożono płaskorzeźbę z portretem Ojca Świętego. Ludzie potrzebują obrazka, oczywistości.
- Może to się teraz zmieni i zniknie obawa przed eksperymentem - zastanawia się Ożóg. - Do tej pory stawialiśmy papieżowi świątki z obawy, żeby go nie obrazić. Choć z drugiej strony teraz, gdy papież zostanie wyniesiony na ołtarze, trafi do wnętrz kościołów, jego wizerunki mogą być bardziej kodyfikowane przez Kościół, nawet zalecane czy kopiowane. Teraz przed papieżem będziemy się przecież modlić.

Baza firm z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska