W lipcu mieszkańcy Starego Strącza powiadomili nas, że inwestycja zielonogórskiego Zarządu Dróg Wojewódzkich wykonywana za unijne środki to jakiś wielki bubel. - Droga i owszem, jest równa i gładka, ale nas to załatwili na szaro - żaliła się pani Krystyna. - Mam kłopoty z poruszaniem się, chodzę o kulach. Więc ta skarpa przed domem sprawiła, że jestem więźniem we własnym domu.
W czym był problem? Nawierzchnia nowej drogi znajdowała się o ponad metr od miejsca, gdzie powinien stanąć płot i furtka przed domem pani Krystyny. Ostra skarpa obsypywała się przy każdej próbie pokonania jej i dostania się na chodnik. Małżeństwo musi postawić płot przy drodze. Jeśli miałby biec po linii ich gruntu, to musiałaby częściowo stać na skarpie, a częściowo na niższym o metr gruncie.
Jak zapewniła nas z-ca dyr. ds. technicznych zielonogórskiego Zarządu Dróg Wojewódzkich Ewa Staruch, faktycznie przy dwóch posesjach - 112 i 114 powstały usterki. Prace były wykonywane bowiem według projektu z 2002 roku. Okazało się, że nie odpowiada on tak do końca obecnej rzeczywistości.
- Po interwencji dziennikarza "GL" pojawili się u nas przedstawiciele ZDW i nakazali wykonawcy znalezienie takiego rozwiązania, które wreszcie pozwoli nam normalnie żyć - mówią państwo Krystyna i Edward, mieszkańcy domu na zakręcie drogi. - Wróciła nam nadzieja, że będzie dobrze. Obiecano nam, że wszystko będzie gotowe we wrześniu.
Już trwa wbijanie betonowych pali, które wzmocnią nasyp i pozwolą na postawienie na nim płotu. Wybudowane zostały schodki z chodnika.
Z podobnymi problemami borykali się także sąsiedzi pani Krystyny. Tu dojazdy i dojścia do domów zostały wykonane. Ogrodzony został stojący przy drodze przepust drogowy, by nie zagrażał bezpieczeństwu ludzi. Wykonawcą felernych robót jest głogowskie przedsiębiorstwo PBD.