Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Po jego pizzę stały w Gorzowie kolejki

Redakcja
Jerzy Karymow piekł najlepszą pizzę w mieście, dziś w podgorzowskiej Wysokiej uprawia zboże
Jerzy Karymow piekł najlepszą pizzę w mieście, dziś w podgorzowskiej Wysokiej uprawia zboże Paweł Kozłowski
Czy ktoś pamięta pizzę z ulicy Chrobrego? - zapytała alexandra na mmgorzow.pl. Pewnie! Z groszkiem, na grubym cieście, z dużą ilością ketchupu... Była najlepsza w mieście. A my znamy jej recepturę!

Alexandrę od dłuższego czasu męczyła pizzowa zagadka. Bistro przy ul. Chrobrego - to kiedyś był jej ulubiony lokal (podobnie jak cała pokolenia gorzowian). A pizza - cud malina! Jej znajomy próbuje ją odtworzyć, ale...- Ciasto takie samo, a jednak inne, farsz - niby pieczarki i ser - żadna filozofia, a jednak to nie to samo - napisała na mmgorzow.pl. Czy ktoś pamięta tę pizzę? Czy zna osobę, którą ją własnoręcznie robiła?

- Znam ten lokal bardzo dobrze - edy odpowiedział jako pierwszy. Aby wejść do środka, trzeba było pokonać kilkustopniowe schody. Wystrój łudząco przypominał Karczmę Słupską, bo oba lokale należały do PSS Społem. - Pamiętam smak tej pizzy do dziś. Była wspaniała, jak na tamte czasy. W lokalu były wiecznie kolejki. Aby usiąść przy stoliku, trzeba było odczekać czasami nawet godzinę - wspomina edy. Skąd to wie? - Przez 15 lat nadzorowałem urządzenia elektryczne w gastronomii - mówi z uśmiechem.

MM-kowicze zanurzyli się we wspomnieniach i odpowiedzieli alexandrze.

Gosia: - Farsz był nieco wodnisty, bo do pizzy dodawano dużo zielonego groszku

Mar-jola: - Pierwszą w życiu pizzę jadłam właśnie tam. Zamówiłam z tuńczykiem. Smakowała wybornie i była pikantna.

Petrus: - W latach 90. bywałem tam z niejedną dziewczyną. Barszczyk też tam był. Pycha.
Mielizna: - Groszek, pieczarki, ketchup. Mniam! Chodziłam do tej pizzerii jako dziecko. Byłam za mała, żeby wdrapać się na stołek.

Tomek: - Na wynos zawijali ją w biały papier śniadaniowy. Zanim się doniosło do domu, był tłusty. Pizza nieco większa od talerza, na grubym cieście, z zasmażanymi pieczarkami i cebulką. No i ten groszek. To on robił smak!

Mr Hyde: - Ta pizza mogłaby stać się hitem na miarę nie tylko bułeczek z pieczarkami, ale nawet szczecińskich pasztecików.

Ale kto ją wypiekał? - Właścicielem czy też ajentem lokalu przy ul. Chrobrego był J. Karymow - napisał edy. - Chrobrego 19? Karymow, były działacz sportowy, waterpolo. To on prowadził tę pizzerię - potwierdził Jerzy Zysnarski, regionalista i autor Encyklopedii Gorzowa.

Jerzego Karymowa znaleźliśmy w Wysokiej. Dziś na emeryturze, ale wciąż aktywny - uprawia zboże. Trochę dziwi go, że ludzie wciąż pamiętają jego pizzę.- W sumie to satysfakcja, że bez przygotowania gastronomicznego potrafiłem zrobić coś tak dobrego - mówi. I bez oporów zdradza przepis na swoją pizzę.

- Ciasto było drożdżowe. Mąka, ciepła woda, trochę mleka, by było pulchniejsze. I tyle. Wyrabiała je maszyna droższa od samochodu. Farsz składał się z zasmażanych pieczarek z cebulką. Na to kładło się starkowany żółty ser, szynkę albo kiełbasę, znowu ser i trochę konserwowego zielonego groszku dla urozmaicenia. Z groszkiem była śmieszna sprawa. Kładliśmy wyliczone ziarenka - może osiem, dziewięć na pizzę - bo wszelakie kontrole sprawdzały, czy groszku nie dajemy więcej od szynki - śmieje się pan Jerzy.

Potem pizza trafiała do zwykłego pieca cukierniczego nagrzanego do 180 stopni. Na raz wchodziło 30 sztuk, stąd wieczne kolejki w lokalu. - Na tę pizzę przychodziły całe rodziny i jadły ją zamiast niedzielnego obiadu. Urzędnicy kupowali ją rano zamiast śniadania. To była jedyna pizzeria w mieście, dlatego taka popularna - wspomina Karymow. Prowadził ją od 15 września 1981 r. do października 2003 r. Wcześniej w tym samym miejscu opiekał na rożnie kurczaki. Gorzowianie znali go z kariery sportowej. Niektórzy mieli za złe, że sportowiec, były trener pływania stoi przy rożnie. - Cóż, w życiu ekonomia też jest ważna - mówi pan Jerzy.

Dlaczego zamknął lokal, który jak kura znosił złote jajka? - Społeczeństwo zbiedniało, każdy zaczął liczyć grosz. Pojawiły się inne pizzerie, sieciówki z zachodu, jak Pizza Hut, Mc'Donalds i młodzież wolała jeść rzeczy markowe - odpowiada. Dziś już pizzy nie piecze. Robi to jego żona w domowym prodiżu. Innej nie jada. - Powiem szczerze, nie smakują mi te na cienkim cieście, włoskie. Ale moje wnuki za nimi przepadają - śmieje się pan Jerzy.

Alexandra nie kryje radości. - O kurka wodna! Udało się znaleźć tego pana?! To niech wraca do lokalu, a znowu będą kolejki - mówi. I dodaje, że już w weekend zrobi pizzę według wskazówek pana Jerzego.

Zaplanuj wolny czas - koncerty, kluby, kino, wystawy, sport

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska