Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Po narkotyki i alkohol sięgają już nawet dzieci z podstawówki!

(tr)
Graf. Sylwia Friedel
Najnowsze badania wśród gorzowskich uczniów na temat używek są przerażające. Wynika z nich, że narkotyki i alkohol są łatwe do zdobycia, popularne i sięgają po nie nawet dzieci z podstawówki!

Za moich czasów...

Za moich czasów...

Nie jestem taki stary. Czasy liceum pamiętam dokładnie. Alkohol? Był, oczywiście. Ale nikt nie robił zawodów w stylu "kto pierwszy upije się w trupa", a dziś tak bawią się już nawet gimnazjaliści. Na studniówce piliśmy cichaczem i troszkę. Dla szpanu? Pewnie tak.
Narkotyki? Młodzi mogą nie dowierzać, ale gdy byłem w liceum, pojęcia nie miałem, gdzie je kupić. Dziś okazuje się, że nastolatkowie mogą przebierać w prochach jak my w bułkach w piekarni. Pewnie część odpowiedzi w ankietach była na wyrost. Nie wierzę, że maluchy z podstawówki orientują się w ofercie dilerów. Ale... nawet jeśli udają, że wiedzą, to kto wie, czy to jeszcze nie gorsza sytuacja. Bo oznacza modę na dragi. W podstawówce.
Tomasz Rusek
95 722 57 72
[email protected]

Nie wierzycie? Młodzi gorzowianie sami się do tego przyznali w anonimowej ankiecie. Przepytano ponad tysiąc osób. 15 klas szóstoklasistów, 15 klas gimnazjalistów z ostatniego rocznika i 16 klas ponadgimnazjalnych. Wczoraj dostaliśmy część danych od szefowej wydziału spraw społecznych w Urzędzie Miasta Doroty Modrzejewskiej-Karwowskiej. - Wyniki są bardzo smutne - przyznaje urzędniczka.
Pierwsze eksperymenty z alkoholem wielu młodych miało w wieku poniżej 9 lat! Ba! Niektórzy mają za sobą totalne upojenia. Wśród szóstoklasistów 11 proc., gimnazjalistów 47 proc., a w szkołach średnich przyznaje się do tego siedmiu na dziesięciu uczniów.

Narkotyki też nie są obce gorzowskim nastolatkom. Pierwsze próby ma za sobą 15 proc. szóstoklasistów, 34 proc. gimnazjalistów i 38 proc. ich starszych kolegów i koleżanek. - Wcale mnie te wyniki nie dziwią - mówi Marzena Ciąglewicz z gorzowskiego MONAR-u. I podkreśla: nie dziwią, ale bardzo niepokoją. - Ostatnie lata to wielka kariera dopalaczy. Młodzi, nawet ci z podstawówek, posmakowali łatwego odurzenia. Poza tym proszę zwrócić uwagę na medialny przekaz dotyczący marihuany. Jak niektórzy artyści czy celebryci sugerują: to fajne. Symbole, otoczka, gadżety związane z tym narkotykiem nosi się na czapeczkach, są w internecie. Nastolatek myśli: wszyscy palą, co w tym złego - tłumaczy terapeutka. Efekt? O pomoc zwracają się do niej nawet 12-letnie dzieci.
Przeraża też dostępność środków odurzających. Zdobycie alkoholu nie jest żadną trudnością. - Mamy swoje sklepy, a jak jest kłopot, to zawsze można poprosić kogoś starszego. Wódka, wino, piwo - mówi gimnazjalista z Górczyna.

Kto nie wierzy, niech wieczorem przejdzie się po osiedlu. Nastolatków z puszkami czy butelkami piwa można spotkać bez problemu. Narkotyki? Licealistka z uznanego liceum w mieście: - Kto chce, ten kupi. Ale najczęściej to miękkie rzeczy, dla klimatu. Nikt nie jest głupi, by się faszerować mocnymi narkotykami.
I z ankiet wynika jasno: każdy mniej więcej wie, gdzie kupić: połowa szóstoklasistów i gimnazjalistów oraz dwie trzecie uczniów szkół średnich nie ma problemu ze wskazaniem takich miejsc. Niektórzy w ankiecie wpisali: szkoła!

Dyrektor zespołu szkół na Górczynie Jerzy Koziura nie kryje: - Kłopot z używkami jest i to raczej większy niż mniejszy. Zdarzało się, że mieliśmy pijanych uczniów na lekcjach, czasami trafiają do nas skargi od mieszkańców z okolicy szkół, że młodzi organizują imprezy w klatkach schodowych.
Dyr. Koziura - tak jak M. Ciąglewicz - podkreśla, że kłopoty z narkotykami i alkoholem najczęściej wiążą się z kłopotami w rodzinie. Gdy sprawdzana jest sytuacja młodych przyłapanych na piciu, okazuje się nagle, że rodzice albo się rozwodzą, albo właśnie rozwiedli, albo wyjechali do pracy za granicą, albo... sami mają kłopot z wódką. - Interweniujemy, prosimy o zainteresowanie się dzieckiem, ale kto ma je wyprowadzić na prostą, jak sami bliscy są na życiowym zakręcie? - mówi Koziura.

Próbowaliśmy namówić na rozmowę kilku rodziców. - O narkotykach? Nie dziękuję - odpowiadała większość. - To taki temat, że jak się przyklei... - usłyszeliśmy od ojca dwóch córek.
Bo prawda jest taka, że rodzice nie mają pojęcia, czy, co i jak ich dzieci mogą zażywać. - Nie ma rozmów, kontaktu, czasu. Od lat przyczyny są te same - dodaje M. Ciąglewicz.
Co dalej? Pełne wyniki raportu trafią na biurko prezydenta Tadeusza Jędrzejczaka i radnych. To oni będą musieli wymyślić, jak walczyć z problemem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska