Pomogliśmy mu błyskawicznie.
Kołomyja pana Czesława z Millennium zaczęła się w lipcu tego roku. Do skorzystania z jego usług, zachęciła naszego Czytelnika reklama korzystnego kredytu. Wniosek o gotówkę złożył w gorzowskim oddziale banku. Prawie miesiąc czekał na ostateczną ofertę z centrali banku. Okazała się jednak mniej korzystna niż reklama. Pan Czesław zrezygnował więc z niej i poprosił o zwrot dokumentów dołączonych do wniosku kredytowego. Potrzebował ich, aby szybko złożyć wniosek o kredyt w innym banku. Wśród papierów były m.in. operaty geodezyjne, wyceny gruntów, zamówione przez niego i opłacone u rzeczoznawców.
- Poprosiłem telefonicznie o ich zwrot. Obiecali, że już wysyłają. Po dwóch tygodniach ciszy ponownie zadzwoniłem i wtedy usłyszałem, że mam w tej sprawie złożyć wniosek - opowiada Czytelnik. Napisał, co miał i dalej czekał. W połowie września zadzwonił do gorzowskiego oddziału i dowiedział się, że oni nic do tego nie mają. Dokumenty musi wysłać centrala banku w Gdańsku. Tam powiedzieli z kolei, że nie oni, a …Warszawa.
.
Przez trzy miesiące zmieniały się nazwy miejscowości, ale dokumentów wciąż nie było. Gdy gorzowski doradca bankowy się rozchorował i nikt inny nie chciał się zająć sprawą pana Czesława, przyszedł w końcu do "GL".
Natychmiast przekazaliśmy sprawę Wojciechowi Kaczorowskiemu, dyrektorowi biura prasowego centrali banku w Gdańsku. Obiecał zająć się nią i wytłumaczyć, co się dzieje. Nie odpisał nam jednak, ale faktycznie pomógł.
- Dostałem nareszcie moje dokumenty - powiedział nam wczoraj uradowany Czytelnik. - Ale dopiero jak zainterweniowaliście, zaczął się jakiś ruch. Nawet zapytali mnie, czy chcę dokumenty dostać do domu, czy odebrać w gorzowskim oddziale!
(sc)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?