Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pobity w Żaganiu Daniel jest w krytycznym stanie

Tomasz Hucał
Piotr Ś. najbliższe trzy miesiące spędzi w areszcie. Potem stanie przed sądem. Na dziś grozi mu 10 lat więzienia za atak kijem baseballowym na Daniela.
Piotr Ś. najbliższe trzy miesiące spędzi w areszcie. Potem stanie przed sądem. Na dziś grozi mu 10 lat więzienia za atak kijem baseballowym na Daniela. fot. policja
Pobity w niedzielę w Żaganiu Daniel, nadal jest w stanie krytycznym. Napastnik, który roztrzaskał mu czaszkę, trafił na trzy miesiące do aresztu. - Tylko czemu nie usłyszał zarzutu usiłowania zabójstwa - pytają rodzice pobitego.

Przypomnijmy, że w niedzielę ok. godz. 12.30 na skwerze między ulicami Wojska Polskiego i Jana Pawła II 20-letni Piotr Ś. zaatakował z zaskoczenia, niewiele od siebie starszego Daniela. Przygotował na niego zasadzkę, wykorzystując ich wspólnego znajomego. Jak informuje policja poszło o dziewczynę. Ciężko pobity Daniel miał jeszcze siłę, by pójść do szpitala, a potem na policję. - Tylko jak oni go badali na tym pogotowiu. Przecież on miał pękniętą czaszkę, a został wypuszczony do domu - denerwuje się matka pobitego Bożena Turza.

Źrenice były w porządku

We wtorek zastępca dyrektora 105. szpitala wojskowego w Żarach Marek Femlak zapewnił nas, że wyjaśni sprawę i porozmawia z lekarzem, który w niedzielę miał dyżur. - Przecież mamy całodobowo dostęp do rentgena, tomografu, na dyżurze jest neurolog. Zgłoszenie się pacjenta po uderzeniu kijem powinno wzbudzić niepokój lekarza - komentował na gorąco M. Femlak.

Wczoraj był już po rozmowie z lekarzem. Miał także jego wyjaśnienia na piśmie. - Teraz o tym, czy popełnił jakiś błąd mogą decydować organy ścigania - powiedział nam wicedyrektor.

Porozmawialiśmy także z samym lekarzem. - Rzeczywiście ten młody człowiek powiedział mi, że został uderzony kijem, miał powierzchowne rozcięcia na głowie - wspomina lekarz, który nie chce ujawniać swojego nazwiska na łamach prasy. - Zbadałem go pod kątem zmian neurologicznych. Ale nie było żadnych objawów. Źrenice było w porządku, mówił logicznie, składnie, nie zasłabł. Zaszyłem więc rany i zasugerowałem obserwację na oddziale chirurgicznym. Mężczyzna jednak odmówił. Powiedział, że musi iść na policję złożyć zeznania - dodaje nasz rozmówca.

I właśnie na policji Daniel stracił przytomność, trafił do szpitala w Żarach, gdzie okazało się, że ma powiększającego się krwiaka na mózgu. - Daniel jest w Nowej Soli, jego stan się nie polepsza. Jest w śpiączce farmakologicznej. Gdyby wcześniej trafił do Żar, pewnie byłoby z nim lepiej - mówi jego ojciec Adam Turza.

- Żeby chociaż były jakieś objawy, krzywe źrenice. Wtedy od razu położyłbym go do szpitala, wręcz siłą - przekonuje lekarz z niedzielnego dyżuru.

Msza za zdrowie Daniela

Wczoraj Piotr Ś. decyzją sądu na trzy miesiące trafił do aresztu. Na razie usłyszał zarzut spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, za co grozi do 10 lat więzienia. - To wręcz śmieszne. Przecież on chciał zabić nam syna - zaznaczają rodzice Daniela. Byli wczoraj w prokuraturze, pytali skąd taki zarzut. - Prokurator powiedział, że to dopiero początek śledztwa, że takie na razie są dowody. Jak będzie trzeba odwołamy się nawet do Warszawy - zapowiadają Bożena i Adam Turza.

Wczoraj wieczorem w żagańskim kościele odbyła się msza święta za zdrowie Daniela.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska