Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pod Słubicami przez podtopienia rolnik traci uprawy

Beata Bielecka
- Na pole mogę wejść tylko w kaloszach - żali się Leo Groenenboom. - Przez tą wodę stracę uprawy - dodaje.
- Na pole mogę wejść tylko w kaloszach - żali się Leo Groenenboom. - Przez tą wodę stracę uprawy - dodaje. fot. Grzegorz Zieniewicz
- Gdyby kanały melioracyjne były drożne nie doszłoby do zalania moich gruntów - skarży się Holender Leo Groenenboom, który dzierżawi ziemię pod Słubicami. Zdaniem specjalistów od melioracji winne są ulewne deszcze, które ostatnio padały.

L. Groenenboom od 15 lat gospodarzy w Polsce. Na terenie Kolonii Nowy Lubusz uprawia m.in. pszenicę, kukurydzę, rzepak, łubin i jęczmień. - Od początku lipca mam zalane pola. Wszystko przez zapchane kanały - twierdzi. - To w 80 proc. jest powodem tego, że moje uprawy gniją teraz w wodzie - dodaje.

Tylko deszcze?

- W chwili obecnej uniemożliwia mi to wykonanie oprysków, co jeszcze powiększy straty - podkreśla Holender. Wyliczył, że mogą one wynieść od 1 do 2 mln zł. Nie ma też możliwości skoszenia i zbioru zbóż. Rolnik interweniował w tej sprawie m.in. w Lubuskim Zarządzie Melioracji i Urządzeń Wodnych w Sulęcinie. Kilka dni temu dostał pismo, z którego wynika, że podtopienia gruntów spowodowały ulewne deszcze, szczególnie te, które nawiedziły Słubice 4 lipca. - Napisano mi, że inspektorat nie odpowiada za zaistniałą sytuację - pokazuje odpowiedź na swoją skargę.

- Bo tak rzeczywiście jest - podkreśla w rozmowie z " GL" kierownik sulęcińskiego inspektoratu Bolesław Piotrowski. - Głównym powodem tego, że woda stoi na polach były wielkie opady deszczu. 4 lipca na niektórych ulicach Słubic woda stała na metr wysokości. Potem zaczęła spływać, ale akurat na tych polach w Nowym Lubuszu jest tak zwięzła i przez to nieprzesiąkliwa gleba, że trzeba dłużej czekać, aż woda wyparuje - tłumaczy. - Wsiąka powoli i jak nie będzie kolejnych deszczów sytuacja powinna się z dnia na dzień poprawiać - dodaje B. Piotrowski. Zaprzecza, że powodem kłopotów rolnika były niedrożne kanały melioracyjne.

Wyczyścić kanały

- Owszem woda w nich podwyższyła się w czasie tych ulew o około pół metra, ale nigdzie nie wylała. Teraz poziom obniża się codziennie o 5- 6 cm. Ten rolnik oczekuje, żebyśmy mu pomogli od ręki, ale to nie jest możliwe. Robimy, co możemy. Osobiście jestem w Słubicach co kilka dni. Przede wszystkim oczyściliśmy 6 km Kanał Czarny - opowiada kierownik. - Wykoszone zostały skarpy, wyhakowane dno, usunięto drzewa i zatory - wylicza.

Sulęciński inspektorat wystąpił też do marszałka województwa o dodatkowe środki na konserwacje słubickich kanałów (są cztery), bo w przypadku tak dużych jak ostatnio ulew, ma to ogromne znaczenie. - Potrzebowalibyśmy około miliona złotych - przyznaje B. Piotrowski.
Podkreśla też, że rozumie sytuację rolnika z Nowego Lubusza, ale jednocześnie dodaje, że jest on sobie sam trochę winny. - Zamienił część użytków zielonych na grunty orne na własne ryzyko i tam stoi teraz woda. Użytek może być czasowo zalany bez szkody dla porostu, a pszenica czy rzepak nie wytrzyma już takiego zalania - mówi.

Jak dowiedzieliśmy się w sulęcińskim inspektoracie oprócz L. Groenenbooma i innego Holendra, który gospodarzy w Pławidłach, żaden rolnik nie złożył skargi z powodu zalanych pól.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska