Sędzia Sybilla Bernatowicz, która wydała ten surowy wyrok (zazwyczaj dręczyciele zwierząt dostają kary w zawieszeniu), powiedziała nam w piątek: - To było działanie ze szczególnym okrucieństwem, z niskich pobudek, do tego po pijanemu. Nie znalazłam okoliczności łagodzących. Gdy wyrok się uprawomocni, wystąpimy też przeciwko właścicielowi psa, który zlecił zabicie zwierzęcia - dodała.
Do zdarzenia doszło w zeszłym roku. Podczas pijackiej imprezy we wsi Wołogoszcz wuj poskarżył się Piotrowi K. na swoją suczkę Leilę, która ganiała kaczki. Poprosił o zabicie zwierzęcia. Piotr K. chwycił ząbkowany nóż, złapał psa między kolana i poderżnął mu dwa razy gardło.
Konające zwierzę znalazł przy drodze kierowca tira (nie wiadomo, jak pies dał radę uciec z posesji). Natychmiast powiadomił policję i miłośników zwierząt. Leila trafiła do lecznicy w Trzciance, a lekarz, który się nią zajął, ocalił jej życie. Okazało się, że gdyby nie on, do zaropiałych ran wdałaby się sepsa.
Dziś Leila jest szczęśliwa w jednym ze schronisk. Zupełnie wyzdrowiała.
Wyrok nie jest prawomocny.
Zobacz też: Tych ludzi szuka lubuska policja - część 1 (zdjęcia)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?