- Czy to prawda, że nie miał pan wpływu na komponowanie składu drużyny przed sezonem 2009?
- Tak. Polecałem działaczom Rafała Dobruckiego i Antonio Lindbaecka, ale oni zdecydowali inaczej. Chciałem wzmocnić i odmłodzić zespół, zwiększając równocześnie liczbę Polaków. Oni zawsze lepiej identyfikują się z naszą ligą i miastem, dla którego jeżdżą.
- Nie myślał pan, by w geście protestu zrezygnować z pracy w Caelum Stali?
- Nie miałem gdzie odejść. Pamiętałem też przyrzeczenie, jakie złożyliśmy sobie z zarządem w kryzysowym roku 2002: zostajemy tutaj na dobre i złe.
- Czuje się pan przegrany po minionym sezonie?
- Zdecydowanie tak. Moją ambicją był nie tylko awans do czołowej czwórki, ale nawet do wielkiego finału.
- Dlaczego się w nim nie znaleźliście?
- Bo zabrakło nam wyrazistych liderów. Druga linia i juniorzy spełnili swoje zadania, ale przywódcy nie przywieźli punktów, jakich się po nich spodziewaliśmy.
- Pewno nikt nie pamiętałby wpadek z zasadniczej rundy, gdybyście przebrnęli zwycięsko play off z Falubazem...
- Przed pierwszym meczem w Gorzowie za dużo myśleliśmy o tym, czego nie lubią zielonogórzanie. Niepotrzebnie przygotowaliśmy super twardy tor. Na normalnej nawierzchni na pewno byśmy nie przegrali. To był mój błąd. Powinienem tylko wysłuchać opinii zawodników, a zrobić wszystko po swojemu.
- Dziękuję.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?