Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Podziemny kabel... dynda i denerwuje mieszkańców Zielonej Góry

Artur Matyszczyk
- Umawialiśmy się z firmą, że kabel zawiśnie tymczasowo. A on wciąż nam przeszkadza - pokazuje Marta Grzelak.
- Umawialiśmy się z firmą, że kabel zawiśnie tymczasowo. A on wciąż nam przeszkadza - pokazuje Marta Grzelak. fot. Mariusz Kapała
Miał być tymczasowy, a wkurza od ponad roku. - Zróbcie wreszcie coś z nim, bo jak zawieje, to iskry z niego lecą! - domagają się Czytelnicy.

Marta Grzelak mieszka przy ul. Sienkiewicza. Kobieta zwróciła się do redakcji z prośbą o pomoc.

Denerwuje ją energetyczny kabel, który... zwisa nad jej posesją i niemal styka się z domem.

Przewód rozpostarła trzy lata temu firma, która budowała pobliski blok przy ul. Wąskiej. Przymocowała go do kilku betonowych słupów tak, że ciągnie się on aż do ul. Sienkiewicza.

I nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że wiszący przewód jest... podziemny. Na dodatek miał być tymczasowy.

To może być niebezpieczne

- Umawialiśmy się, że ma być tylko na czas budowy. Ta skończyła się już dawno. Od roku ludzie mieszkają w skończonym bloku. A kabel jak wisiał, tak dalej wisi - pokazuje Grzelak.

Kobietę drażni kilka innych spraw związanych z dyndającym się przewodem. Najbardziej to, że przy mocniejszym wietrze sypią się z niego iskry.

- Któregoś dnia była wichura. Leciały ogniki, jak zimne ognie. Przecież to może być dla nas niebezpieczne. Na domiar złego przewód przebiega niedaleko okna mojego dziecka - zauważa Grzelak.

- Poza tym w tej chwili trwa remont ulicy Sienkiewicza. Jeżeli ten kabel podziemny ma się znaleźć na swoim miejscu, to kiedy, jeśli nie teraz? Przecież właśnie można go wkopać. Chyba, że robotnicy się przebudzą i potem będą ryć nowo położoną drogę i chodniki. Ale to całkowicie bezsensowne.

Pani Marta zastanawia się jeszcze, czy przewód w ogóle jest komukolwiek potrzebny. - Mam wrażenie, że inwestor zupełnie o nim zapomniał. A może po prostu boi się, że jego likwidacja będzie zbyt kosztowna. Albo po prostu nikomu nie chce się po sobie posprzątać. Ale przecież tak nie może być, bo my na tym cierpimy - podkreśla Czytelniczka.

Niebawem go odłączą

Wczoraj w imieniu kobiety skontaktowaliśmy się z szefem firmy, która postawiła blok przy ul. Wąskiej.

Jak się dowiedzieliśmy, są duże szanse, żeby w najbliższych dniach przewód w końcu znikł.

- Już wysłaliśmy do energetyki pismo z prośbą o odłączenie go. Jak tylko to się stanie, natychmiast go ściągniemy. Myślę, że załatwimy to w najbliższym tygodniu - zapewnia szef firmy Kons-bet Dariusz Szaj.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska