Pogoń Świebodzin przegrywała z Odrą Nietków 0:2 i... wygrała 3:2. Tak walczą juniorzy młodsi w lidze okręgowej

• Obie bramki dla Odry Nietków strzelił Adrian Masłowski, który w drugiej połowie został ukarany czerwoną kartką.
• Dwa gole dla Pogoni Świebodzin zdobył Bartosz Topolski. Trzeciego, z rzutu karnego, dołożył Szymon Łysakowski.
• W pierwszym meczu obu drużyn, 30 sierpnia, Odra Nietków na własnym boisku pokonała Pogoń Świebodzin 5:4.

Przed sobotnim pojedynkiem w Świebodzinie Odra miała na koncie trzy wygrane i porażkę, zajmowała drugie miejsce w tabeli II ligi okręgowej juniorów młodszych (piłkarze z roczników 2004 i 2005). Pogoń zaś, ze zwycięstwem i trzema przegranymi, plasowała się na czwartej pozycji.

"Kto wygra mecz? Odra!", "Jeden za wszystkich - wszyscy za jednego!" - po bojowych okrzykach obu drużyn sędzia mógł zagwizdać po raz pierwszy.

Na początku spotkania to goście dyktowali warunki. Grali lepiej, szybciej, składniej. Groźnie atakowali prawym skrzydłem, gdzie obrońcom uciekał Igor Szymczak, który zaliczył już debiut na boiskach IV ligi - tej dorosłej. Po kwadransie Odra prowadziła 2:0. Obie bramki padły po dośrodkowaniach z prawej strony boiska i obie strzelił Adrian Masłowski. Pierwszą - nogą, drugą - głową.

Tymczasem przy linii bocznej zaczęła się nerwowa wymiana uwag. - Tak gwiżdżecie, że aż głowa boli! - krzyczał do sędziów poirytowany Stefan Szymański, trener Pogoni. - Zaraz pan zakończy udział w tym meczu! - ostrzegał arbiter liniowy.

Rzut wolny dla Pogoni

W pierwszej połowie przyjezdni mieli jeszcze kilka dogodnych okazji, w tym sytuację sam na sam, ale żadnej nie wykorzystali. Trafiali za to miejscowi. W 30 min kontaktowego gola zdobył Bartosz Topolski. Dziesięć minut później Szymon Łysakowski wykorzystał rzut karny, choć Hubert Skibiński wyczuł jego intencję. Do przerwy mieliśmy remis 2:2, co wróżyło spore emocje.

Od początku drugiej odsłony Pogoń zdecydowanie przycisnęła. Groźnie pod bramką Odry robiło się niemal za każdym razem, gdy piłka trafiała do Topolskiego, który pokazywał się to z prawej strony, to z lewej, to w środku. W 65 min wreszcie dopiął swego. W polu karnym kiwnął Oliwiera Żydowicza i mocnym strzałem w długi róg dał gospodarzom prowadzenie 3:2.

Goście starali się wyrównać, także wtedy, kiedy grali w dziesiątkę. W 80 min sędzia ukarał bowiem Masłowskiego czerwoną kartką za kopnięcie leżącego rywala. Ale więcej dogodnych okazji mieli miejscowi, którzy mogli i powinni "zamknąć" ten mecz. Za każdym razem brakowało jednak wykończenia, a w jednej sytuacji - decyzji arbitra, bo Szymon Domagała ewidentnie sfaulował Topolskiego w polu karnym...

Wynik spotkania już się nie zmienił. Pogoń pokonała Odrę 3:2, rewanżując się za porażkę 4:5 w pierwszym w tym sezonie pojedynku obu zespołów w Nietkowie.

- Zaczęło się fatalnie, zaspaliśmy... Ale nie odpuszczaliśmy i wygraliśmy. W przerwie w szatni trener powiedział nam, żebyśmy zagrali swoje i tak zrobiliśmy - przyznał Topolski. - Mogłem strzelić jeszcze trzecią bramkę, ale były kępy...

- Przede wszystkim graliśmy bez czterech zawodników z pierwszego składu - to jest ważne. Niektórzy chłopcy pierwszy raz zagrali od początku meczu. Walka do końca i ambicja dały rezultat 3:2 i cieszę się z tego. W Nietkowie przegraliśmy 4:5, czyli w sumie jesteśmy na plusie - skwitował trener Szymański. - Najbardziej zadowolony jestem z gry ofensywnej dwóch napastników. W tyłach też w drugiej połowie było nie najgorzej. Początek był taki... Dwóch etatowych obrońców zabrakło, dlatego tak to wyglądało.

- Sam nie wiem, co się stało. Prowadziliśmy 2:0, dobrze nasza gra wyglądała i nagle coś jakby zgasło, odcięło nam prąd. Głupie błędy, w ogóle nie chcieliśmy grać w piłkę, baliśmy się. Zaraz bramka na 2:1, która nam totalnie podcięła skrzydła, karny na 2:2 i wszystko się posypało - skomentował Łukasz Kaczorowski, trener Odry. - Wszystkie pojedynki do tej pory mieliśmy na styku, ale graliśmy w piłkę. Kładziemy nacisk na to, żeby uczyć chłopaków właśnie grać w piłkę i tu też mieli to robić. Ale dzisiaj nie chcieli, bali się, głowy w dół. I, niestety, wynik jest, jaki jest...

Jak wygląda szkolenie młodzieży w Świebodzinie? - Z zebraniem ekipy jest bardzo ciężko, zwłaszcza w wieku trampkarza, juniora młodszego czy starszego. To już chłopcy, którzy mają też inne zainteresowania, inne zajęcia. Na treningi przychodzą, ale nie systematycznie i to widać od razu - nie ukrywał trener Szymański. - Cieszę się z tego zwycięstwa i może chłopcy trochę się podbudują.

A jak to jest w Nietkowie? - Ja mam 15 chłopaków, z czego trzech jest kontuzjowanych i dzisiaj jesteśmy w 12 osób - wyliczył trener Kaczorowski. - Nietków to bardzo mała miejscowość, wspomagamy się chłopakami z Czerwieńska, z Lasek, którzy chcą u nas grać. Niestety, naprawdę jest ogromny kłopot, jeśli chodzi o liczby. Ale wiążemy koniec z końcem, staramy się grać i myślę, że nasza gra i struktura całego klubu wygląda całkiem nieźle.