[galeria_glowna]
Drugi dreszcz przeszył moje ciało, kiedy zobaczyłem, jak jedna z osób głaszcze po ramieniu żonę zmarłego. Trzeci przyszedł wraz z wynoszeniem trumny. Wtedy zobaczyłem szklące się oczy wielu osób.
"Coś" było czuć w powietrzu
- Mój prezydent, mój poseł, mój rodak, mój brat, moja siostra. "Mój" mówiliśmy o zmarłych. "Coś" się w naszych sercach obudziło - głosił z ambony Stefan Regmunt, biskup diecezji zielonogórsko-gorzowskiej. To "coś" było czuć w powietrzu także w czasie dzisiejszej mszy. Szczególnie przy przekazywaniu sobie znaku pokoju, kiedy wszyscy ciepło ściskali swoje dłonie.
Dwie trumny ustawiono przed ołtarzem. Owinięto je w biało-czerwone flagi. Po lewej stronie była Anna, po prawej Bartosz. W pobliżu kilkanaście sztandarów, zdjęcie wszystkich ofiar katastrofy w Smoleńsku, kwiaty i znicze. W ławkach i "na nogach" rodzina zmarłych, znani lubuscy politycy, osoby publiczne, dziennikarze praktycznie wszystkich mediów i ponad 2 tys. gorzowian.
Na środku kościoła ustawiono stolik ze świecą i księgą kondolencyjną. Wpisało się do niej kilkudziesięciu gorzowian. "Aniu, dziękuję Ci za piękne, pełne miłości bliźniego i wiary w Boga życie" - napisała Iwona. "Tak dzielnie walczyliśmy o pamięć" - dodał od siebie ktoś inny. A Teresa napisała, że pamięta Anię z Małej Rodzinki Katyńskiej: "Teraz nad Tobą czyste niebo, nie ma już chmur. Pozostaniesz w naszej pamięci, sercu i modlitwie".
Nawet przemówienia nie były nudne
Z katedry na cmentarz pojechało grubo ponad tysiąc osób. Przywitało ich piękne słońce i ćwierkanie ptaszków. Później był hymn Polski zagrany przez orkiestrę i głośne salwy honorowe z broni palnej. Nawet z reguły nudne przemówienia oficjeli (dzisiaj mówiła m.in. wojewoda lubuska Helena Hatka i minister pracy Jolanta Fedak) były jakieś inne: niestandardowe, emocjonalne i wzruszające.
Najpierw pochowano Annę. Później, w innym miejscu, Bartosza. Urszula Bieńko z Gorzowa ściskała w rękach kilka tulipanów. Była sąsiadką Bartosza. Jego nazwisko skojarzyła, gdy wymienili je razem z innymi zmarłymi w telewizji. Razem z innym sąsiadami zapaliła znicz przed jego samochodem. - To był taki młody, miły i spokojny chłopiec... Dopiero co wziął ślub - mówiła.
Marta Labocha z Gorzowa kojarzyła zmarłą Annę "z widzenia". Na pogrzeb przyszła, żeby oddać hołd. - Nieważne, czy to gorzowianin czy nie. Liczy się to, że zginął człowiek - ocenia. O tragedii dowiedziała się w czasie oglądania ulubionego telewizyjnego programu "Pytanie na śniadania". - Nagle go przerwali i podali tę tragiczna informację - opowiadała kobieta.
Ryszard Kubacki z Gorzowa znał Bartosza dobre 20 lat, bo koleguje się z jego ojcem. Po tragedii w Smoleńsku było mu bardzo ciężko. Dotąd trudno mu się pozbierać. Bardzo podoba mu się to, że gorzowian chowano z takimi honorami. - Tak powinno być zawsze w podobnych sytuacjach - uważa.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?