Robert D. odsiaduje wyrok w głogowskim więzieniu od 2002 r. - Dostałem karę za posiadanie środków odurzających i włamanie - opowiada. - Mój wyrok kończy się w styczniu 2009 r.
Więzień jest mieszkańcem Lubina. Ma 35 lat i sporą kryminalną przeszłość. Jak mówi, od kilku lat jest już innym człowiekiem. - Od sześciu lat mam kobietę i 5,5-letnie dziecko - mówi. - Konkubina przyjeżdża do mnie w odwiedziny co tydzień. Ja również chciałbym do niej pojechać i odwiedzić syna.
Pogrzeb pod kontrolą
Rober D. przed świętami starał się o 30-godzinne widzenie poza zakładem karnym. Nie dostał go. - Komisja stwierdziła, że z mojej strony istnieje podejrzenie ucieczki, co jest absurdem - dodaje. - Od dłuższego czasu pracuję poza zakładem. Razem z kolegą bez żadnego dozoru malujemy sale lekcyjne w głogowskich szkołach. Gdybym zamierzał uciec chociażby na kilka godzin, to nikt by mnie powstrzymał. Jeżeli pod tym względem budzę zaufanie, to nie rozumiem dlaczego nie mogę pojechać na dłuższą przepustkę.
Jak mówi, miał również problemy z wyjazdem na pogrzeb dziadka. - Początkowo nawet nie chcieli o tym słyszeć, ale moja konkubina dosłownie wybłagała, aby się zgodzili - opowiada. - W końcu, pod eskortą, zawieźli mnie na cmentarz - dodaje.
Przyznaje, że w trakcie odsiadywania kary dwa razy podpadł opiekunom. - W 2004 r. znaleziono u mnie pieniądze - wspomina. - A więźniowie nie mogą ich mieć przy sobie. Miałem je za sprzedane papierosy, które otrzymałem za prace porządkowe dla miasta. Drugi raz podpadłem, gdy w trakcie pracy chciałem pójść do kiosku po tabletki od bólu głowy, co uznano za próbę oddalenia się bez zezwolenia.
Robert D. może pochwalić się licznymi dyplomami za udział w rozgrywkach siatkówki i innych imprezach sportowo-kulturalnych.
Brak argumentów
- Komisja sprawę tego więźnia badała bardzo wnikliwie - stwierdza dyrektor zakładu karnego Ryszard Kędzia. - Uznała, że nie ma jeszcze podstaw do zaufania Robertowi D. W swojej więziennej przeszłości zdarzyło mu się nie wrócić z przepustki na czas. Ponadto ma jeszcze do odsiadki długi okres, co również może być dla niego argumentem do ucieczki.
Dyrektor dodał, że widoczne są postępy w jego resocjalizacji. - Ma talent do sportu i gdyby tym się kiedyś zajął, to na pewno jego życie wyglądałoby inaczej - dodaje R. Kędzia. - Nikomu nie zamykamy drogi na zewnątrz i dotyczy to również Roberta D. Na razie jednak jest za mało argumentów, aby mu zaufać.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?