Doczekaliśmy się właśnie nowelizacji dwóch rozporządzeń. Podpisał je minister zdrowia Zbigniew Religa. Wchodzą w życie w poniedziałek. W szpitalach zdziwienie i kąśliwe uwagi. W urzędach stanu cywilnego popłoch i szukanie wyjścia z sytuacji. W ZUS-ie zakłopotanie, ukrywane pod urzędniczą poprawnością. Nieskrywana radość w zaangażowanych katolicko środowiskach.
Poronione drobinki
Dzięki podpisowi ministra, od poniedziałku w szpitalach karty zgonu będą wypisywane dla wszystkich dzieci martwo urodzonych, bez względu na czas trwania ciąży. Czyli jeśli tylko matka sobie zażyczy, także dla owej zatopionej we krwi poronionej drobinki, której czasem przy najlepszej dobrej woli nie daje się odnaleźć.
Od poniedziałku też, zgodnie z drugim rozporządzeniem ministra, za zwłoki będzie trzeba uważać dzieci martwo urodzone, od poczęcia, bo tu też pojawił się dopisek "bez względu na czas trwania ciąży". A więc także te, które w medycznej nomenklaturze są nazywane wyskrobinami, co oznacza mieszaninę krwi, błony śluzowej macicy i fragmentów zapłodnionego jaja.
Żeby było ciekawiej, wcześniejsze o niecałe dwa miesiące inne rozporządzenie tego samego ministra jednoznacznie nakazuje szpitalom, przed wydaniem zwłok osobie uprawnionej, umycie ich i ubranie. - W co ubrać wyskrobiny? - pytają w lecznicach. Ale to tylko tak na marginesie.
Pięć becików
To całkiem częste
Z kartą zgonu wydaną w szpitalu, należy pójść do urzędu stanu cywilnego. Tam powinni nam wydać akt zgonu dziecka, choć są różne interpretacje. Jeśli jednak wydadzą, idziemy z aktem do ZUS-u i dostajemy zasiłek pogrzebowy. Dziś wynosi on 4.929,32 zł. Prawie pięć razy tyle, co becikowe. Tak, to nie żarty.
- Jeśli będą spełnione warunki do rozpoznania wniosku o wypłatę zasiłku pogrzebowego, czyli skrócony odpis aktu zgonu, wniosek o wypłatę zasiłku i rachunki poniesionych kosztów, pieniądze wypłacimy - potwierdza naczelniczka wydziału zasiłków w zielonogórskim ZUS-ie Irena Szczepaniuk.
Ile? W przypadku śmierci najbliższego członka rodziny, a takim przecież jest dziecko, nawet to w probówce czy słoiczku, pełną kwotę. Nic to, że prawdziwy koszt wynikający z rachunków jest znacznie mniejszy, bo trumienką jest np. szkatułka.
Opowieść kobiety, która pochowała dziecko w szkatułce, można przeczytać w internecie na stronach dotyczących poronień. Są tam też wyznania tych, które poroniły, cierpiały, walczyły ze szpitalami o odpowiednie dokumenty dziecka, poszukiwały malutkiej trumienki, pokonywały opory w USC, aż wreszcie, jak napisała jedna z nich: - Załatwione! Potem zakład pogrzebowy - zero problemów, zamówienie pogrzebu w biurze parafialnym - zero problemów. Przy okazji poszłam do PZU - otrzymałam "odszkodowanie" z powodu śmierci dziecka, potem ZUS - przyznanie zasiłku pogrzebowego.
To, że zasiłek będzie przyznany, potwierdzają też w centrali ZUS-u w Warszawie.
Czym 22 różni się od 21?
No dobrze, więc co to za nowość ma wejść od poniedziałku, skoro już wcześniej wszystko to było możliwe, łącznie z pogrzebowym zasiłkiem? Było, i to już od paru lat, ale wymagało od matki, która poroniła, biurokratycznej mitręgi.
W wielu szpitalach uruchamiano całą tę procedurę tylko w przypadku martwego urodzenia po upływie 22. tygodnia ciąży, opierając się chyba na przepisach dotyczących dokumentacji medycznej. Bywało, że dochodziło do spięć, gdy kobieta chciała dostać kartę zgonu dziecka (lub kartę urodzenia dziecka martwego) dla płodu urodzonego przed tym terminem.
Ze strony środowisk katolickich padały pytania, czym właściwie różni się dziecko 22-tygodniowe od 21-tygodniowego i dlaczego to drugie ma być pozbawione praw. Pytanie całkiem sensowne. Wątpliwości zaczynają się dopiero, gdy ilość tygodni płodu dramatycznie się zmniejsza. Nie mają ich środowiska deklarujące katolickość.
Nieudane porządki
Jesienią ub.r. ministerstwo zdrowia postanowiło zrobić porządek i znowelizować trzy rozporządzenia, wiążące się z tematem pochówku dzieci martwo urodzonych przed czasem. Znowelizowano jednak tylko dwa: o karcie zgonu i zwłokach, czyli te, przy których dopisano słowa "bez względu na czas trwania ciąży".
W projekcie zmiany trzeciego rozporządzenia, dotyczącego pisemnego zgłoszenia dziecka, był zapis o granicy 22 tygodni i uwaga, że wprowadzenie jej zapobiegnie nadużyciom z tytułu wypłaty świadczeń. Podczas konsultacji Naczelna Rada Lekarska proponowała obniżenie granicy do 16. tygodnia ciąży. Wszyscy pozostali, w tym Ministerstwo Finansów, zaakceptowali rozwiązanie. Wtedy do akcji wkroczyło Stowarzyszenie Rodziców po Poronieniu. Skończyło się na tym, że projekt trzeciej nowelizacji trafił do kosza. I został kadłubek w postaci dwóch nowelizacji, z wszelkimi skutkami tej sytuacji, także finansowymi.
Gdzie ta płeć?
Dwa znowelizowane rozporządzenia same w sobie też zresztą wprowadzają sporo zamieszania. Choćby to: w szpitalu w karcie zgonu, którą dostanie matka, trzeba wpisać, jaka była płeć dziecka. Jak ją rozpoznać u dwumiesięcznego płodu, który ma najwyżej 2 cm długości? A u jeszcze młodszego? Dopiero w 20. tygodniu ciąży można określić, co się urodzi. W 12-13. tygodniu na USG - z dużą dozą pomyłki.
- Nie będziemy robili z siebie idiotów - mówią lekarze. - Na jakiej podstawie mamy tę płeć wpisywać?
To tylko jeden ze skutków niespójnych przepisów. Nijak nieprzystających do tych już istniejących i do zdrowego rozsądku. To też dowód na to, że w Polsce coraz większe są wpływy religii na prawodawstwo. Jeśli już tak ma być, warto chociaż zadbać o to, żeby - na ile to tylko możliwe - nie prowadziło to do absurdów w codziennym życiu.
A już tak całkiem na marginesie można by zapytać, dlaczego dopiero teraz mówi się głośno, że pogrzeb dzieci martwo urodzonych jest chrześcijańskim obowiązkiem. Czy przez dwa tysiące lat obowiązkiem nie był?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?