Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Polacy i Niemcy skrzyknęli się i naprawili most

Redakcja
fot. Tomasz Gawałkiewicz
Zreperowany most służy już Polakom i Niemcom, mimo że ma go na mapach i jest... nieoficjalny. Połączył podgubińskie Markosice i Gross Gastrose.
fot. Tomasz Gawałkiewicz

(fot. fot. Tomasz Gawałkiewicz)

W gubińskiej gminie nosy spuszczone na kwintę. Mimo kilku lat dyskusji i obietnic most łączący Żytowań z niemieckim Coschen nadal jest w dalekich planach. Podobno nabierają nawet rumieńców, gdyż inwestycja została wpisana do polsko-niemieckiej umowy granicznej.

- Oczywiście, że nam zależy nam tej budowie, ale cóż... jest tyle czynników obiektywnych - wzrusza ramionami Jakub Piekarczyk z urzędu gubińskiej gminy.

Taki sam gest wykonują mieszkańcy Janiszowic, Sekowic, Późnej... Chcieliby mieć połączenie z niemieckim brzegiem, aby z sąsiadami móc spotkać się tak bardziej... bezpośrednio. Na razie na obietnicach władzy - że mosty będą - wszystko się kończy. Stąd tak naprawdę dobrodziejstw Schengen tutaj nie widać.

Pogadali przy piwie

Jest jedna taka wieś, gdzie ramionami nie wzruszają. Tutaj mieszkańcy dwóch przygranicznych wsi odbudowali graniczny most. Chociaż, jak przyznają, trochę tak... nieoficjalnie.

- Pogadaliśmy przy piwie z chłopakami z ochotniczej straży pożarnej z sąsiedniego Gross Gastrose - opowiada Edward Kałużny, komendant ochotniczej straży pożarnej z Markosic. Wzięliśmy trochę cementu, oni skombinowali schody i tak... nie musimy już do siebie jechać dwadzieścia kilometrów...

Most łączący obie miejscowości wysadzili w 1946 roku Rosjanie. Tak nie do końca, gdyż zrujnowane zostało tylko ostatnie przęsło, już po niemieckiej stronie. Przejść się nie dało, gdyż z poszarpanego brzegu mostu ziała przepaść. I tutaj do akcji przystąpili strażacy. Pojawiły się schody i nawet specjalna rynna, która pozwala przeprowadzić rower.

- Teraz tylko wskakujemy na rowerek, kilkaset metrów i już jesteśmy u nich - dodaje mieszkanka Markosic. - Tylko tak towarzysko, bo tam nawet sklepu nie mają.

Tworzą swój własny język

Gdy Polska wchodziła do strefy Schengen, na środku zniszczonego markosickiego mostu, mieszkańcy obu wsi uroczyście zrywali zasieki, które ich dotychczas dzieliły. I wtedy postanowili zrobić coś, by ta europejska jedność w ich przypadku była nieco bardziej... prawdziwa.

Nie jest to zresztą jedyna rzecz, którą tutaj zrobiono. Prawie wszyscy mieszkańcy wsi uczą się niemieckiego. Utworzono cztery grupy wiekowe, przyjeżdża germanistka i w świetlicy słychać gremialne "der", "die", "das". Tylko dorośli nieco nerwowo reagują, gdy z ich postępów śmieją się dzieciaki. Ale też mają satysfakcję, gdyż im niemiecki idzie mniej opornie niż sąsiadom z Gross Gastrose. Bo tam uczą się języka polskiego. I stworzyli taki swój, własny język. Trochę słów polskich, trochę niemieckich i dużo gestów.

- Pewnie, że znam chłopaków stamtąd - mówi Krzysztof. - kopiemy razem piłkę.

- I wyniki mamy lepsze niż reprezentacja - dodaje Kałużny. - Cztery zwycięstwa i jeden remis.

W Markosicach osiągnięto też sukces patriotyczno-marketingowy. Niemcy przyznają, że polskie piwo jest lepsze.

Dariusz Chajewski
0 68 324 88 36
[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska