Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Polak tańszy

(syl, roch)
- Coraz częściej młodzi, zdolni stolarze uczą się u nas fachu, a zarabiać jadą za granicę - mówi Jan Knużyński, członek Izby Rzemieślniczej. Na zdjęciu razem z uczniem Piotrem Cwylem, podczas produkcji okien dla Duńczyków.
- Coraz częściej młodzi, zdolni stolarze uczą się u nas fachu, a zarabiać jadą za granicę - mówi Jan Knużyński, członek Izby Rzemieślniczej. Na zdjęciu razem z uczniem Piotrem Cwylem, podczas produkcji okien dla Duńczyków. Katarzyna Chądzyńska
Lubuscy stolarze zalewają niemiecki rynek swoimi drzwiami, oknami, schodami. Z ich powodu tamci rzemieślnicy drastycznie obniżają ceny.

Zielonogórzanka Wioletta K. chciała otworzyć kwiaciarnię. Do wystroju potrzebny jej był prosty, drewniany płotek. Zaczęła dzwonić do zakładów stolarskich.
- Rozmawiałam z wieloma stolarzami - mówi. - Żaden nie chciał przyjąć zamówienia. Albo nie zajmowali się takimi drobiazgami, albo byli zajęci robieniem schodów do Niemiec.

Polak tańszy

- Rzeczywiście, wielu stolarzy przyjmuje zlecenia od niemieckich klientów - potwierdza Jan Knużyński z Izby Rzemieślniczej i Przedsiębiorczości w Zielonej Górze. Sam ma duży zakład w Jordanowie i wysyła do Niemiec swoje okna oraz drzwi. Twierdzi, że zlecenia zza Odry są dla naszych stolarzy często ostatnią deską ratunku.
- Gdybyśmy chcieli żyć tylko ze zleceń od Polaków, to połowa z nas by zbankrutowała.
- Są miesiące, gdy 80 proc. naszej produkcji idzie do Niemiec - mówi Tomasz Markiewicz z PPUH Studio Schody w Nowogrodzie Bobrz.
O znakomitej sytuacji lubuskich producentów schodów mówi także Krzysztof Borkowski, właściciel firmy Drawex w Dzierżowie pod Gorzowem: - Całą produkcję sprzedajemy w Niemczech. Miesięcznie z taśmy schodzi około 180 kompletów schodów. W miesiącu mamy obrót 250 tys. euro
Według Borkowskiego polskie produkty są tak popularne, bo mają tę samą jakość, co wyroby niemieckie, ale kosztują 30 proc. mniej. Jego firma rozbudowuje się. - Dostaliśmy z Unii 2,6 mln zł. Za niecały rok będziemy produkować około 220 kompletów schodów i też sprzedamy - tłumaczy właściciel. W Draweksie pracuje 180 osób, być może firma zatrudni kolejnych pracowników.

Kredyty ich wykańczają

Jan Raczkowski z Żar też wysyła swoje produkty do Niemiec. Zamówione meble kuchenne woził do klienta nawet 500 km. Ale mówi, że Niemcy zaczynają już kaprysić.
- Wydaje im się, że kupią u nas stolarkę za pół darmo - oburza się.
- Niemieccy stolarze zaczęli drastycznie obniżać ceny - zauważa Knużyński. - Czasami sprzedają po kosztach, byle tylko nie dać zarobić Polakowi. Im koszty nabijają pensje.
Niemieckie zakłady stolarskie przeżywają kryzys. Firmy wzięły unijne kredyty, powymieniały maszyny, a zleceń mają coraz mniej.
- Jak spotykamy się z ich cechem, to wielu mówi, że czeka ich zasiłek - opowiada Knużyński.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska