Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Politycy biją na alarm: musimy wystąpić w obronie polskich lasów

Robert Bagiński
Przyszłość polskich lasów była tematem specjalnej konferencji zorganizowanej w województwie lubuskim.
Przyszłość polskich lasów była tematem specjalnej konferencji zorganizowanej w województwie lubuskim. Gazeta Lubuska
Na tle innych sporów z Unią Europejską, sprawa lasów jest i będzie w najbliższym czasie kluczowa. Nie dziwi więc fakt, że politycy dla których polskie sprawy są ważne, biją na alarm już dzisiaj.

- Polacy są dumni z lasów i nie wyobrażają sobie, że one mogłyby być zarządzane inaczej, a nawet sprywatyzowane. Nie chcą też, aby były rządzone przez brukselskich urzędników – powiedziała Elżbieta Rafalska, europoseł Prawa i Sprawiedliwości, inaugurując w sobotę konferencję pt. „Wpływ unijnej polityki na przyszłość polskich lasów. Szanse i zagrożenia”. – To kolejne zakusy na ważną część polskiej gospodarki – dodała była minister.

Miejsce konferencji nie powinno dziwić. Lubuskie pod względem wskaźnika lesistości zajmuje pierwsze miejsce w Polsce. Powierzchnia lasów to 710 tys. hektarów, co stanowi 49,3 procent powierzchni całego województwa. Główny Urząd Statystyczny podaje, że na jednego mieszkańca Polski przypada 0,24 ha lasu, ale w Lubuskiem, wskaźnik ten wynosi 0,68 ha. Najbardziej zalesioną gminą jest Bytnica w powiecie krośnieńskim (76,8%). Najwięcej lasów występuje w powiatach: krośnieńskim (63,9%), sulęcińskim (58,3%), żarskim (55,7%), międzyrzeckim (55,4%).

Nie dziwi też, że organizatorem przedsięwzięcia jest właśnie europoseł Rafalska. Inny „lubuski” europarlamentarzysta, Bartosz Arłukowicz z Platformy Obywatelskiej, który mandat zawdzięcza mieszkańcom m.in. regionu lubuskiego, opowiedział się za oddaniem polskich lasów w ręce eurokratów. - - My w Lubuskiem mamy tych lasów najwięcej i ta przyroda jest ważną częścią regionu. Ma dla nas również dużą wartość tożsamościową – uważa europoseł Rafalska.

Konferencja zgromadziła blisko dwustu uczestników, a wśród nich wielu pracowników Lasów Państwowych. Jednym z mówców był Andrzej Szelążek, dyrektor Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Szczecinie, leśnik w trzecim pokoleniu, gdyż w mundurze leśnika, pracował jego dziadek oraz ojciec. Nie krył rozżalenia, że postulat przekazania kompetencji nad lasami na rzecz UE, poparli politycy z Polski. - W tym głosowaniu udział brali niestety polscy europosłowie, w tym europoseł Arłukowicz z tego okręgu wyborczego, który poparł te chore pomysły – mówił Szelążek.

W swoim wystąpieniu podkreślił, że polskie kadry leśne należą do najlepszych na świecie. Zwrócił też uwagę, że gospodarka leśna, która prowadzona jest w Polsce, nie ma sobie równych w żadnym innym kraju UE. Opowiadał o doświadczeniach z partnerami. – W trakcie wizyty w niemieckiej Hesji, powiedziałem im, że ich lasy wyglądają jak u nas po ubiegłorocznej klęsce. Kiedy Niemcy odwiedzili nas w Lubuskiem, nie kryli zdumienia, mówiąc, że polskie leśnictwo wyprzedza ich gospodarkę leśną o co najmniej 30 lat – skonstatował dyrektor Szelążek.

Jego zdaniem, taka sytuacja powoduje, że skoro inne kraje nie mogą dogonić Polski w sposób normalny, to próbują przy pomocy regulacji unijnych. Ma to swoje znaczenie gospodarcze. - Lasy Państwowe mają 3 procentowy udział w PKB Polski, a to oznacza, że wpływy do budżetu wynoszą prawie tyle, ile wydawane jest obecnie na obronność – stwierdził. – Chcą sprowadzić nas do poziomu, że będziemy ciężarem dla budżetu – dodał.

Nie obyło się bez odniesień do wyroku Trybunału Sprawiedliwości UE, który zapadł po absurdalnych zarzutach Komisji Europejskiej, jakoby Polacy byli pozbawieni prawa do sądu w zakresie skarżenia planów urządzenia lasu. – Chodziło niby o to, że społeczeństwo nie ma prawa wpływania na te nasze plany. To jest totalne kłamstwo! Te same organizacje, które podały nas do TSUE, mają możliwość udziału kilka razy w roku, w konsultacjach społecznych. Nie skorzystali ani razu i to jest dziwne – stwierdził dyrektor Szelążek.

Temat rozwinął Wojciech Grochala, dyrektor regionalny Lasów Państwowych w Zielonej Górze. Nie gryząc się w język, powiedział wprost, że wszelkie działania UE w kwestii lasów, „są podszyte ideologią”. Geneza sięga lat 80-ych, gdy środowiska ekologów raczkowały, ale obecnie w Niemczech są już siłą współrządzącą. - To doprowadziło do tego, że mamy modę na ekopolitykę i wszyscy chcą być ekologami, chociaż ich wiedza przyrodnicza jest bardzo ograniczona – skonstatował Grochala.

Wytłumaczył też, na czym polega strategia brukselskich ideologów oraz propagandzistów. Według dyrektora Grochali, unijne strategie w sprawie bioróżnorodności i leśnictwa mogą zachwiać funkcjonowaniem Lasów Państwowych i ograniczyć czynną ochronę przyrody w Polsce. - Tam jest zapis, że obszary lądowe EU w 10 procent mają być objęte ochroną ścisłą, ale przecież w Holandii, Francji, Luksemburgu czy Belgii, lasów nie ma. Za to w Polsce, Bułgarii, Rumunii czy Słowacji i Czechach, jest ich sporo – mówił.

Według niego, wszystko oparte jest o ideę ograniczania emisji dwutlenku węgla i ochrony klimatu, ale to tylko pretekst. Podał przykład Bułgarii i Rumunii, wobec których TSUE wydało podobny wyrok, jak wobec Polski. – Teraz wszystkie NGO-sy, co chwile wnoszą o zatrzymanie gospodarki leśnej, właściwie ją paraliżując – powiedział. Słusznie obśmiał politykę ekologiczną UE. – Zasoby leśne Europy, to jest 4 procent zasobów leśnych świata, zasoby leśne Polski, to jest 0,26 proc. zasobów leśnych świata. Te wszystkie pomysły eurokratów nie mają żadnego wpływu na klimat stwierdził.

Jego zdaniem, chodzi tylko o przejęcie zarządzania nad lasami, a wszystko podszyte jest interesami gospodarczymi kluczowych państw UE.

od 7 lat
Wideo

Uwaga na Instagram - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska