Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Politycy o podwyżkach marszałkowskich: Platformie trzeba po prostu patrzeć na ręce

bt
Wracamy do sprawy podwyżek dla wyższej kadry kierowniczej urzędu marszałkowskiego. Ujawnione przez naszą redakcję gigantyczne podwyżki dla najważniejszych urzędników marszałkowskich oraz sposób ich przyznawania wywołały lawinę komentarzy

Przypomnijmy, że o sprawie powiadomili nas sami urzędnicy, którzy są zbulwersowani dysproporcjami płacowymi i sposobem podnoszenia płac w urzędzie.

Na mocy porozumienia z Solidarnością szeregowi urzędnicy otrzymali w 2022 roku łącznie po 1000 zł brutto podwyżki liczonej do podstawy wynagrodzenia. Zupełnie inaczej wygląda natomiast sprawa z kadrą dyrektorską, ich zastępcami oraz sekretarzem i skarbnikiem województwa. Podnosząc płace tej grupy, szefostwo urzędu marszałkowskiego zlekceważyło związkowców z Solidarności i postanowiło wypłacić podwyżki zawierając porozumienie tylko z jednym związkiem „Sierpień 80”.

Tymczasem zgodnie z prawem na podwyżki powinny wyrazić zgodę wszystkie związki zawodowe. Nasuwa się więc pytanie, czy sposób „obejścia” przepisów, którym posłużono się w urzędzie marszałkowskim jest dopuszczalny prawnie.

Dziś sprawę komentowali lubuscy politycy. - Zawsze gdy Platforma Obywatelska coś robi, to trzeba jej patrzeć na ręce – stwierdził krótko, słysząc o sposobie wprowadzania podwyżek w urzędzie marszałkowskim, poseł Konfederacji, Krystian Kamiński. - Solidarność nie wyraziła zgody na takie działania, ale decydenci w Platformie jak zwykle stwierdzili, że nie potrzebują takiej zgody. Wiadomo, że kadra dyrektorska w urzędzie i ci, którzy dają podwyżki, to w dużej części partyjni koledzy więc po prostu przyznają pieniądze kolegom. W ten sposób pokazują jednak pozostałym pracownikom że inaczej traktują swoich kolegów i pozostałych pracowników. Będzie to miało negatywny wpływ na pracę urzędu, który i tak nie pracuje najlepiej od wielu lat.

Zdaniem Marka Surmacza, radnego sejmiku lubuskiego z PiS takie podwyżki powinny być skonsultowane i uzgodnione, a część dyrektorów za swoją niefrasobliwość nie powinna otrzymać żądnych podwyżek.
- W tym momencie przewija się choćby nazwisko pana dyrektora Kotylaka, który nadzorował wojewódzki ośrodek ruchu drogowego i ponosi odpowiedzialność za brak reakcji na to, co działo się przez lata w tej jednostce. Pytanie też o motywację marszałka Jabłońskiego, który nadzoruje departament kierowany przez dyrektora Kotylaka. Sposobom przyznawania podwyżek w taki sposób jak to zrobiono w urzędzie marszałkowskim należy się przyjrzeć. Nie można wyrywać pewnej grupy pracowniczej i tylko jej przyznawać wysokie podwyżki. Wszystkie systemowe podwyżki płac przyznawane w jednostkach publicznych są zwykle wyrównaniem inflacji, tymczasem mamy tu do czynienia nie dość że z podziałem ludzi, to jeszcze rozróżnieniem ich pod względem płacowym.

Beata Kulczycka, radna sejmiku lubuskiego z Samorządowego Lubuskiego podkreśla, że uczciwe zarabianie nie jest niczym złym, ale, to co zrobiono w urzędzie marszałkowskim nazywa wprost absurdem.
- Wiadomo, że wszyscy chcielibyśmy zarabiać dużo i nie mam nic przeciwko temu, o ile będzie to się mieściło w granicach przyzwoitości i akceptowalności społecznej. A takim sposobem, który procedowany jest w urzędzie marszałkowskim doprowadzamy do absurdu. Nieprzyzwoitość całej sytuacji polega na dysproporcji, która wytworzyła się podczas negocjacji zarobków i doprowadziła do tego, że kadra urzędnicza zarabia dwa razy więcej niż pracownicy. Dla mnie absurdalna jest też argumentacja. Dyrektorzy odnosząc się do zarobków zarządu województwa mówią, że zarobki tej grupy wzrosły o ponad 20 procent. Powinni jednak widzieć szeregowych pracowników, bo przez takie zachowania zaczynamy mieć wynagrodzenia dwóch prędkości, tak jak jest w Europie. Jedni mają zarabiać europejsko, drudzy tyle, aby mogli po prostu przeżyć. O takich zarobkach, jakie ma kadra zarządzająca w urzędzie marszałkowskim, pozostali samorządowcy w gminach i powiatach mogą pomarzyć. Powoduje to ogromne dysproporcje i to jest bulwersujące. Jako radna będę się temu przyglądać, bo jako radni nie daliśmy zgody na tego typu zróżnicowanie w podwyżkach pracowników urzędu marszałkowskiego. Kadra kierownicza w urzędzie marszałkowskim to w ogromnej mierze nomenklatura partyjna, która jak widać broni swoich interesów.

Wiemy już, że mimo zakończenia negocjacji płacowych na 2022 rok, Solidarność nie zamierza składać broni i w połowie sierpnia złożyła postulat do marszałek Elżbiety Polak o kolejną podwyżkę w kwocie 600 zł brutto. Miałaby ona objąć osoby pracujące na stanowiskach urzędniczych, pomocniczych i kierowników. Jak nas poinformował Paweł Jaworski, przewodniczący Komisji Międzyzakładowej NSZZ Solidarność w urzędzie marszałkowskim, jak dotąd nie ma odpowiedziano na złożone pismo.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska