Mało tego, zarówno Gdańska Korporacja Sportowa Gwardia Wybrzeże jak i Gdański Klub Żużlowy Wybrzeże posiadają prawo startu w zmaganiach o drużynowe mistrzostwo Polski. Pierwszy z nich jest zgłoszony do I ligi, natomiast GKŻ, będący nowym stowarzyszeniem, w piątek - decyzją GKSŻ-u - został dopuszczony do drugoligowych zmagań. To pierwszy tego typu przypadek w historii polskiego speedwaya!
Na pierwszy rzut oka wydawać się może, że przypadek Gdańska jest budujący. Jednak to tylko pozory, pod którymi kryje się bardzo wiele niebezpieczeństw. Najprawdopodobniej spowodują one, że GKS lub GKŻ nie przystąpi do rozgrywek.
Polityczna sprawa
- W naszym mieście w sprawie żużla mamy wielkie zamieszanie - mówi gdański dziennikarz, a jednocześnie prezes GKŻ-u Maciej Polny. - Chodzi przede wszystkim o sponsora, Grupę Lotos. Obecnie toczy się walka pomiędzy GKŻ-em i GKS-em o tego darczyńcę. W grę wchodzi ponad milion złotych. Te pieniądze są podstawą istnienia, bez nich zarówno nasz klub jak i GKS nie ruszy. Czas płynie, do sezonu jest coraz bliżej, a decyzji wciąż nie ma. Mało tego, w sprawę wplątali się politycy PiS-u. Sam naprawdę nie wiem jak to wszystko się zakończy. Dopóki nie będziemy mieli gwarancji finansowych od sponsora, nie możemy podpisywać kontraktów z zawodnikami. Podobnie postępują działacze GKS-u.
Kolejny problem dotyczy stadionu żużlowego Jest on własnością miasta, które deklaruje chęć użyczenia go GKS-owi. W Gdańsku nie ma drugiego podobnego obiektu. Rodzi się więc pytanie: gdzie swoje mecze miałaby rozgrywać GKS? Oczywiście przy założeniu, że oba kluby przystąpią do ligowych zmagań?
Rzecznik komentuje
- Z punktu widzenia formalnego na razie sprawy nie ma - mówi rzecznik prasowy ZKŻ-u Kamil Kawicki. - Trzeba jednak przypuszczać, że jeden z gdańskich klubów nie będzie w stanie przystąpić do rozgrywek. Obawiam się, że będzie nim pierwszoligowiec i wówczas powstanie kolejne zamieszanie. GKSŻ stanie przed dylematem: pozostawić siedmiozespołową I ligę, czy też szukać sposobu na uzupełnienie stawki drużyn. Biorąc pod uwagę fakt jak mało czasu pozostało do sezonu (pierwsza kolejka zaplanowana jest na 9 kwietnia -dop. redakcji), problem jest naprawdę poważny i nie ma co udawać, że na razie nie istnieje.
Dla zasady
W ostatnich dniach PZMot. poinformował ZKŻ, że odwołanie zielonogórskiego klubu w sprawie przyznania licencji (dokument ten jest niezbędny do startów w ekstralidze) RKM-owi Rybnik, przy jednoczesnym odmówieniu jej ZKŻ-owi, nie zostało uwzględnione. Oznacza to, że żużlowcom spod znaku Myszki Miki pozostaje rywalizacja w I lidze. Władze ZKŻ-u nadal jednak zamierzają bronić swoich racji i po odrzuceniu ich odwołania przez zarząd główny PZMot., wystosowały kolejny protest, tym razem do trybunału PZMot.
- Prawdę mówiąc wszyscy pogodziliśmy się już z tym, że będziemy jeździć w I lidze, jednak odwołujemy się dla zasady - twierdzi Kawicki. - Uważamy, że na dzień 27 stycznia, kiedy zapadały decyzje w tej sprawie, spełnialiśmy wszystkie warunki, związane z przyznaniem nam licencji - łącznie z oświetleniem stadionu. Skoro procedura odwoławcza przewiduje złożenie przez nas kolejnego protestu, uważamy, że trzeba z niej skorzystać. Chodzi o przedstawienie i wyartykułowanie naszych racji.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?