Specjalna komisja powołana do zbadania przyczyn sobotniego wypadku w kopalni Polkowice-Sieroszowice ma już ustalenia. Górnik, który zginął w okolicach torowiska nie powinien tam przebywać.
- Ten mężczyzna najprawdopodobniej chciał sobie skrócić drogę i przejść przez szyny podziemnej kolei - mówi Edyta Tomaszewska, rzeczniczka wyższego urzędu górniczego w Katowicach. - W tym wypadku zostały złamane przepisy BHP, bo nie powinien się tam w ogóle znaleźć. Sekcja zwłok górnika powinna wyjaśnić dokładne przyczyny śmierci - dodaje. Bardzo prawdopodobne jest, że 38- latka potrąciły wagoniki z urobkiem. Sprawę przejął okręgowy urząd górniczy we Wrocławiu. Instytucja zwrócił się do prokuratury o przekazanie dokumentacji po sekcji zwłok.
Górnik, polkowiczanin, zginął w sobotę na głębokości 740 m. Jego ciało znalazł maszynista podziemnej lokomotywy, który przejeżdżał tamta trasą. Zwłoki miały obrażenia głowy.
W kopalni pracował od 20 lat. W magazynach wydawał oleje i paliwa do maszyn. Mężczyzna był żonaty. Osierocił jedno dziecko. Tragedia była pierwszym śmiertelnym wypadkiem w polskich kopalniach w tym roku.
(jawa)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?