Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Położnictwo jak nowe tylko o noworodkach zapomniano

Tatiana Mikułko
Ordynator oddziału noworodków Hanna Chrystyniak martwi się nie tylko o salę do remontu, ale i sprzęt. Ten jest przestarzały. Przydałyby się nowe inkubatory z wyposażeniem. Dyrekcja napisała o tym we wnioskach do budżetu Gorzowa.
Ordynator oddziału noworodków Hanna Chrystyniak martwi się nie tylko o salę do remontu, ale i sprzęt. Ten jest przestarzały. Przydałyby się nowe inkubatory z wyposażeniem. Dyrekcja napisała o tym we wnioskach do budżetu Gorzowa. Jakub Pikulik
- W końcu jest normalnie - mówi dr Hanna Kozber, zastępca ordynatora oddziału położniczo-ginekologicznego. - Nie do porównania. Inny komfort leczenia - dodają pacjentki. Tylko niewyremontowana sala noworodków straszy.

W poniedziałek w szpitalu oficjalnie otwarty zostanie nowy oddział położniczo-ginekologiczny. My wcześniej mogliśmy go obejrzeć. Największą ciekawość wzbudziła ginekologia, bo tam na końcu rozpoczęły się prace i zakończyły kilka dni temu. Korytarz w kolorze zieleni, wszędzie jednakowe drewniane drzwi i dwuosobowe sale z łazienkami. Przez 25 lat było tu szaro, brzydko, ponuro i nie działo się nic. - Teraz przyjemniej się do pracy przychodzi. I pacjentki zachwycone - cieszy się położna Barbara Szczecina. Dr Hanna Kozber mówi, że w końcu na oddziale jest normalnie. - Czysto, ładnie, estetycznie. Tak powinno być. Oprócz sal dla pacjentek mamy też salę ścisłej obserwacji pooperacyjnej, dwa gabinety zabiegowe - wylicza lekarka. I potwierdza: wieść o zmianach na ginekologii i położnictwie przyciąga do szpitala pacjentki, które właśnie tu chcą się leczyć. - Bo to, co było kiedyś, to niebo a ziemia - podkreśla Klaudia Raginia z Gorzowa. Oddział zna sprzed remontu. - Jest przyjemnie i miło. A obsługa jaka fantastyczna. Wszyscy są kochani - zdradza gorzowianka. Irena Kachnowicz z Brzozowca także jest zachwycona. - To, czy leży się w czystych, zadbanych pomieszczeniach, też ma znaczenie. Lepiej się wraca do zdrowia, gdy ma się godne warunki - tłumaczy.

Projekt gigantycznego remontu nazwano "Bocianie gniazdo". Ordynator Mariusz Brych cieszy się, że po roku jest uwite. Wieść o superporodówce rozchodzi się pocztą pantoflową. - Miesiąc się jeszcze nie skończył, a 90 porodów już za nami. Jeśli średnio jest ich 120, to mamy szansę dojść do 140 - mówi lekarz. Jedyne, co go nie cieszy, to brak sprzętu. Pieniądze z Unii Europejskiej są przyznane, brakuje tylko 300 tys. zł wkładu własnego. - Miał je przekazać Urząd Marszałkowski. Sprzęt jest nam potrzebny, by wyposażyć tzw. nadzór okołoporodowy - tłumaczy ordynator.

Powodów do radości nie ma ordynator noworodków Hanna Chrystyniak. Oddział tylko w części wyremontowano. Na intensywnej opiece medycznej są tylko trzy stanowiska, a powinno być 12. Mimo że na te potrzeby zaadoptowano dwie sale w części położnictwa, to wciąż za mało - Już się zdarzało, że musieliśmy odsyłać dzieciaczki do Zielonej Góry, choć mogłyby być leczone tutaj - podkreśla dr Chrystyniak. Remontu nie dokończono, bo zabrakło pieniędzy. Dlatego jedno z pomieszczeń na noworodkach stoi puste, a w środku zamiast inkubatorów, piętrzą się puszki z farbą. - Dotację na remont i sprzęt obiecał nam Urząd Marszałkowski, a także niektórzy politycy. Przykro, że zaniedbali o tych najmniejszych pacjentów - mówi ordynator.

Przypomnijmy, że marszałek Elżbieta Polak wstrzymała pomoc finansową dla szpitala do czasu aż "szpital przestanie się zadłużać". Właśnie zakończyła się kontrola w lecznicy po tym, jak na koniec pierwszego półrocza zobowiązania wzrosły o 15 mln zł. Od postawionych wniosków zarząd uzależnia, co będzie dalej.
Remont oddziału położniczo-ginekologicznego kosztował ponad 4 mln zł i trwał rok.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska