Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Polscy żołnierze w Iraku - bez cenzury. Część II - Trudne Początki

opr. (th)
Na miejscu ważny jest dobry kontakt z Irakijczykami
Na miejscu ważny jest dobry kontakt z Irakijczykami fot. 17 WBZ
Na naszej stronie internetowej publikujemy książkę "Al. Kut. Ostatnia zmiana". Została ona napisana przez 27 żołnierzy 17. Wielkopolskiej Brygady Zmechanizowanej, którzy jako ostatni opuścili irackie Al Kut. W księgarniach tego nie znajdziecie. Dziś część II o przygotowaniach do misji.

Formowanie 1. Brygadowej Grupy Bojowej (BGB) rozpoczęto w 17. Wielkopolskiej Brygadzie Zmechanizowanej (17WBZ) dość wcześnie, bo już w czerwcu, mimo że nie było jeszcze oficjalnych rozkazów.

Związane to było ze zbliżającym się okresem urlopowym kadry i realizacją ważnych zadań na poligonie drawskim, gdzie brygada wzięła udział w ćwiczeniu dowódczo-sztabowym pod kryptonimem "Anakonda". Czekanie na oficjalny rozkaz do formowania kontyngentu spowodowałby szereg zakłóceń w przygotowaniu zmiany.

Chętnych było wielu

Początkowo prowadzono prace na bazie etatu 1BGB VII zmiany realizującej wówczas zadania w Iraku. Komponent narodowy 1BGB składał się wówczas z dowództwa i sztabu, grupy manewrowej, kompanii dowodzenia i zabezpieczenia oraz grupy medycznej.

Grupa manewrowa formowana była na bazie 25. Brygady Kawalerii Powietrznej, pozostałe komponenty na bazie 17WBZ.

Podczas jednej z odpraw, w połowie czerwca, dowódca 17. Wielkopolskiej Brygady Zmechanizowanej, generał brygady Mirosław Różański, określił kluczowy personel 1BGB. Wydał również wytyczne do sformowania dowództwa i sztabu z etatowych komórek 17WBZ, grupy medycznej z etatowego personelu zabezpieczenia medycznego, kompanii dowodzenia i zabezpieczenia (plutony ochrony i obrony) z 2. batalionu piechoty zmotoryzowanej. Stanowiska specjalistyczne w plutonie dowodzenia i plutonie logistycznym kompletowane miały być żołnierzami z batalionu dowodzenia i pododdziałów logistycznych brygady.

Przy dokonywaniu naboru kandydatów dowódca brygady określił następujące kryteria: posiadane kwalifikacje, opinia służbowa, niekaralność oraz ocena z wychowania fizycznego (nie mniejsza niż cztery).

Na tej samej odprawie generał postawił zadanie dla dowódcy 2. batalionu piechoty zmotoryzowanej, który nie uczestniczył, jak większość innych pododdziałów brygady, we wspomnianym wcześniej ćwiczeniu pod kryptonimem "Anakonda", zorganizowania szkolenia związanego z przygotowaniem do w misji w Iraku.

Od tego momentu rozpoczęła się mozolna praca układania obsady etatowej. Żołnierze desygnowani przez dowódcę 17WBZ na szefów poszczególnych komórek organizacyjnych oraz dowódców pododdziałów rozpoczęli układanie nazwisk do etatu. Chętnych do wyjazdu było wielu. Codziennie dzwoniły telefony z pytaniami o wolne miejsca. Nikogo nie odsyłano z kwitkiem. Ci co się nie załapali, byli zapisywani jako rezerwowi. Szkielet komponentu był gotowy pod koniec czerwca. Wtedy wszyscy rozjechali się na urlopy i odłożono sprawę formowania do wpłynięcia oficjalnego rozkazu.

Co to olimpiada?

Na miejscu ważny jest dobry kontakt z Irakijczykami
(fot. fot. 17 WBZ)

Po powrocie, we wrześniu, podczas szkolenia poligonowego w Drawsku Pomorskim, wpłynął oficjalny rozkaz do formowania zmiany. Okazało się wówczas, że oprócz komponentu 1BGB, 17WBZ zobligowana jest do wydzielenia dodatkowych trzech plutonów na potrzeby batalionu dowodzenia Wielonarodowej Dywizji Centrum Południe (WD CP) oraz niektórych stanowisk w sztabie dywizji. Ze względu na dużą liczbę żołnierzy deklarujących chęć udziału w misji, nie było problemów z obsadzeniem tychże stanowisk. Do czasu powrotu z poligonu wszystkie komórki w etacie były wypełnione (załącznik nr 1 - wykaz żołnierzy uczestniczących w misji).

Po powrocie z poligonu wyznaczona rozkazem dowódcy 17WBZ komisja pod przewodnictwem szefa sztabu, pułkownika Piotra Malinowskiego, rozpoczęła tzw. rozmowy kadrowe z kandydatami przewidzianymi do udziały w misji. Przeprowadzono je w dwóch etapach. Najpierw rozmawiano z żołnierzami dowództwa i sztabu oraz grupy medycznej w garnizonie Międzyrzecz. Następnie, w tym samym dniu, z kandydatami kompanii dowodzenia i zabezpieczenia w garnizonie Wędrzyn. Rozmowy przebiegały bardzo sprawnie. Większość żołnierzy już wcześniej znała propozycje stanowisk.

- Układanie składu poszczególnych plutonów rozpoczęło się stosunkowo wcześnie, bo już w czerwcu - wspomina tamten czas dowódca plutonu dowodzenia, starszy chorąży sztabowy Jan Sabiło. - Pełniący obowiązki szefa sztabu, major Piotr Zieja, wydał dyspozycje do podawania kandydatów na stanowiska.

Rozpoczęła się jazda bez trzymanki. Telefony z pytaniami: kto może jechać, ilu, jakie stanowiska? Niektórzy, z większymi plecami, zaczęli podejścia do plecaków od sprawdzenia, na jakie stanowisko mogą jechać. Pluton dowodzenia, niby prosta sprawa - skład dograny, chociaż jak zwykle wyżsi przełożeni musieli namieszać, zmniejszając obsady wozów dowodzenia z trzech do dwóch żołnierzy (tylko dowódca i kierowca operator). Zabrakło miejsca dla operatora. Później dopiero okazało się jak nietrafiona była to decyzja - dodaje starszy chorąży.

Na początku października rozpoczęły się rozmowy z kandydatami do wyjazdu na VIII zmianę Polskiego Kontyngentu Wojskowego w Iraku. W skład komisji wchodzili: przewodniczący, płk Piotr Malinowski, szef szkolenia, ppłk Wojciech Ziółkowski, szef sekcji wychowawczej, mjr Zdzisław Kość oraz pomocnik dowódcy brygady ds. podoficerów, st. chor. szt. Jan Sabiło.

Żołnierze wchodzili po kolei. Każdy chciał zrobić jak najlepsze wrażenie.
- Czy wyraża pan zgodę na wyjazd w składzie BGB do Iraku na stanowisko…?
- Tak! - odpowiadała większość, chociaż nie wszyscy się zgadzali.
- Czy jest pan zdrowy?
- Tak!
- Czy był pan karany?
- Nie!
- Pana ocena z rocznego egzaminu ze szkolenia fizycznego?
- Cztery.

- Został pan wstępnie zakwalifikowany do wyjazdu w skład 1BGB - w większości przypadków słyszeli kandydaci.
- Oto zaświadczenie o zakwalifikowaniu pana do wyjazdu na misję. Proszę przedstawić to w kancelarii ogólnej, a następnie udać się po skierowanie na komisję lekarską. Rozmowy przebiegały bezproblemowo. Było więcej kandydatów niż miejsc. Chętni czekali w długich kolejkach. Niektórzy zdziwieni byli pytaniami o ocenę z wychowania fizycznego.
- A co ja na olimpiadę jadę czy na misję? - pytali.

Doświadczone pająki

Po zakończeniu oficjalnych rozmów przyszły pierwsze przemyślenia dowódców poszczególnych plutonów.

Dowódca plutonu dowodzenia st. chor. sztab. Jan Sabiło: - W plutonie dowodzenia jest prostą sprawą. Większość wchodzi w skład batalionu dowodzenia, więc nie ma problemów ze składem. Dowódcy wozów dowodzenia chętni są do wyjazdu jako operatorzy, a z dywizjonu przeciwlotniczego jako dowódcy wozów dowodzenia. Obsługa radiostacji HARRIS to doświadczeni misjonarze, już drugi raz w Iraku "Wolti" i dwóch "Myniów".

Starszy operator kierowca i operator to doświadczone pająki, dobrze znają sprzęt i swoją pracę. Drużyna kablowa - etatowy dowódca drużyny w kraju i trzech monterów szeregowych zawodowych, będących również operatorami wozów dowodzenia. W razie czego można ich użyć jako operatorów tych wozów. Specjalności jedno, a stan zdrowia to zupełnie coś innego. Rozmowy to dopiero cząstka jaką się zalicza przed wyjazdem na misję.

Dowódca drugiego plutonu ochrony, por. Arkadiusz Sieniawski: - Na pytanie zadane przez zastępcę dowódcy BGB, płk Piotra Malinowskiego, była krótka odpowiedź: "Tak, zgadzam się". Potem pojawiły się pytania: "Jaka struktura plutonu, jacy podwładni, jak będzie wyglądał proces szkolenia i przygotowania do misji?". Optymistyczny był fakt, że większość podwładnych to ludzie z kompanii, w której służyłem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska