Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Polscy żołnierze w Iraku - bez cenzury. Część IV - Jazda na całego

opr. (th)
Normalnie kurs zjazdu na linach trwa dwa miesiące. Tyle czasu żołnierze nie mieli.
Normalnie kurs zjazdu na linach trwa dwa miesiące. Tyle czasu żołnierze nie mieli. fot. 17 WBZ
Na naszej stronie publikujemy książkę "Al. Kut. Ostatnia zmiana". Została ona napisana przez 27 żołnierzy 17. Wielkopolskiej Brygady Zmechanizowanej, którzy jako ostatni opuścili irackie Al Kut. W księgarniach tego nie znajdziecie. Dziś część IV, kończąca opowieść o przygotowaniach do misji.

Pomimo wielu trudności, żołnierze w końcu osiągnęli strukturą 1BGB gotowość do udziału w szkoleniu na poligonie, którego podsumowaniem miało być ćwiczenie pod kryptonimem "Eufrat VIII". Początkowo mieli pozostać na swoich obiektach, tj. w Wędrzynie, gdzie już w pełni zaplanowali wykorzystanie strzelnic i pasa ćwiczeń taktycznych Trzemeszno.

Dowództwo dywizji miało ćwiczyć na poligonie w Żaganiu, w ocenie dowódcy brygady takie rozmieszczenie pozwoliłoby sprawdzić system dowodzenia, a szczególnie środki łączności na realnych odległościach, jakie wystąpią w Iraku. Wszystko zostało już organizacyjnie dopięte na ostatni guzik. Zaplanowano udział pododdziałów BGB w szkoleniu i ćwiczeniu ale… na obiektach poligonu Świętoszów. U podstaw tej kuriozalnej decyzji leżały chyba brak zaufania i typowe patrzenie na ręce podwładnemu.

Kaprysy i zachcianki

Z wielu względów nie było to korzystne dla żołnierzy gen. Różańskiego. Między innymi dlatego że wielu z nich należało wyłączać ze struktur szkolenia do innych zadań, takich jak ubezpieczenie obiektów szkolenia poligonowego i kierunków strzelań, ubezpieczenie obozowiska itp. Nie znaczy to, że ci żołnierze nie byli szkoleni. Zresztą zgodnie z ideą dowódcy brygady, każde przedsięwzięcie powinno być elementem szkolenia i dlatego znowu kilka karkołomnych zabiegów, zarówno planistycznych, jak i organizacyjnych pozwoliło efektywnie wykorzystać czas poligonu.

Również na tym poligonie żołnierze BGB spotkali się z niebywałą życzliwością i pomocą zarówno komendanta, jak i pozostałych oficerów, kierowników poszczególnych obiektów oraz wszystkich ludzi z obsługi. Dzięki temu w pełni zrealizowali programy szkolenia oraz strzelań. Nie było wtedy rzeczy niemożliwych, obsługa pasa taktycznego Świętoszów spełniała nasze kaprysy i zachcianki. Wystarczyło wieczorem zadzwonić do kierownika obiektu, by rano plutony mogły wchodzić i strzelać kolejne zadania, a to z burt jadącego pojazdu (nawet kolumny pojazdów), a to sytuacyjnie drużyną w czasie patrolu, a nawet wykonywać zadania ogniowe w dzień i w nocy kompanią z budowanego na ich potrzeby Campu.
W tym czasie oddzielnym tokiem szkolili się snajperzy oraz drużyna ochrony dowódcy. Ze względu na specyfikę czekających ich zadań realizowali własny cykl zajęć, wykonując jednak w ramach kompanii wszystkie obowiązujące strzelania.

Wiadomo, że nie każde zajęcia budzą jednakowy entuzjazm żołnierzy, ale było przedsięwzięcie, po którym w każdym zakamarku bazy, na poligonie trzebieńskim słychać było zachwycone głosy chłopaków z BGB. Co tak wzbudziło ich emocje? Praktyczne szkolenie z ewakuacji medycznej MEDEVAC z udziałem śmigłowców grupy manewrowej ppłk Szymona Koziatka. Gdy żołnierz może osobiście naprowadzić śmigłowiec na lądowisko, załadować do niego nosze z "rannym" kolegą i odbyć lot, to widzi sens wcześniejszych wykładów o ewakuacji drogą powietrzną. Nic tak nie pobudza wyobraźni i nie utrwala wiedzy, jak dobrze przygotowane zajęcia praktyczne, po których żołnierz może powiedzieć: "Robiłem to naprawdę".

Policja pomogła

Gdy sztab BGB osiągał gotowość do ćwiczenia podsumowującego okres przygotowania do misji, plutony kończyły ostatnie zajęcia taktyczne i ogniowe. Rozpoczynając udział w ćwiczeniu "Eufrat VIII", gen. bryg. Różański miał świadomość, że ma dobrze przygotowany sztab oraz kompanię zdolną do realizacji zadań taktycznych w ramach misji, a także ogniowo do wykonania wszelkich zadań do obrony bazy kompanią w dzień i w nocy przy wykorzystaniu broni indywidualnej i zespołowej jak również posiadanych środków wsparcia ogniowego.

Starania BGB zostały docenione podczas "Eufratu", gdzie żołnierze wykazali się wysokim stopniem wyszkolenia i dojrzałością do wykonywania trudnych zadań stabilizacyjnych poza granicami państwa.
Na tym jednak szkolenie się nie skończyło. Podczas rekonesansu rejonu misji w Al-Kut okazało się, że zespół oficerów łącznikowych PJCC, wykonujących zadania w centrum będzie o wiele bardziej narażony na oddziaływanie terrorystów niż wynikało to z naszej dotychczasowej oceny. Trzeba było więc stworzyć warunki do ewakuacji zmiany dyżurnej z centrum miasta w przypadku zagrożenia.

Jednym z podstawowych wariantów było podjęcie ewakuacji przez śmigłowiec. Nikt z obsady nie miał dotąd do czynienia z technikami linowymi, uprzężami, podczepianiem do śmigłowca. Czasu było mało by oficjalnie załatwić sprawę. Limity i inne tego typu problemy generowane przez sztabowców w Warszawie okazały się przeszkodą nie do przeskoczenia. Na to jednak żołnierze z 17WBZ również znaleźli sposób. Od roku snajperzy brygady współpracowali z antyterrorystami w zakresie szkolenia i doradztwa. Wystarczył jeden telefon dowódcy i zespół sześciu oficerów oraz drużyna snajperów na początku stycznia znaleźli się w Szczecinie, w oddziale AT policji.

To "tylko" ściana

Normalnie kurs zjazdu na linach trwa dwa miesiące. Tyle czasu żołnierze nie mieli.
(fot. fot. 17 WBZ)

Tu po raz kolejny potwierdziło się powiedzenie, że polski żołnierz to takie dziwne urządzenie, któremu wystarczy powiedzieć, co i gdzie ma zrobić, a resztą on już się zajmie. Po przybyciu do Szczecina i kurtuazyjnym powitaniu, żołnierze od razu wzięli się do roboty. Zaczęli od podstaw: zakładanie uprzęży do wspinaczki, wiązanie lin, montowanie zestawów i dziwnych urządzeń, które widzieli pierwszy raz w życiu.
- Gdy nasz nowy serdeczny kolega Lutek z antypatyków powiedział, że jeszcze godzinkę się tak pobawimy na sucho i pojedziemy na ścianę, przyjęliśmy to ze śmiechem. Przecież powiedziano nam, że taki kurs trwa około dwóch miesięcy, a my byliśmy u antyterrorystów nieco ponad dwie godziny - wspomina tamten dzień ppłk Robert Urbanek. - Ale stało się, w południe już jechaliśmy w kolumnie wozów policyjnych w kierunku portu, gdzie antyterroryści na spółę ze strażakami utrzymują ścianę do ćwiczeń technik linowych i wspinaczki.

Początek stycznia, zimno, a na dodatek wiatr. Z dołu ściana nie wydawała się tak wysoka, ale wystarczyło już spojrzeć w dół z pierwszej kondygnacji by zapomnieć o chłodzie, a nad głowami jeszcze trzy piętra. Dali radę. Po pierwszych zjazdach na linie, do drabinki utworzyła się kolejka, bo każdy chciał jak najwięcej razy zjechać. To była "tylko" ściana.

Nadal nie docierało do międzyrzeczan, że następnego dnia będą ćwiczyć techniki na linach, ale już pod latającym śmigłowcem. I stało się. Rano, w hangarze krótki instruktaż, parę słów przypomnienia teorii z dnia poprzedniego i pierwsza czwórka już siedziała w śmigłowcu. Na początek mogłoby się wydawać rzecz prosta - zjazd na szybkiej linie.
Niewielka wysokość i siła ciążenia miały wykonać za nich robotę. Jednak ten tylko zrozumie ich wrażenia, kto miał okazję stanąć w wyjściu śmigłowca i rzucić się bez żadnego ubezpieczenia na grubą jak przedramię linę.

Na winogrono

Potem przyszła kolej na zjazdy na linie indywidualnie. Odchylić się mocno w tył, oderwać stopy od progu i zjechać. Kiedy już myśleli, że desantowanie na szybkiej linie na dach hangaru będzie podsumowaniem i szczęśliwym zakończeniem pełnego przygód dnia z antyterrorystami, okazało się, że deser dopiero przed nimi. - Po trzech w zespole, przygotować się do podebrania "na winogrono". Słowa proste, język zrozumiały… ale, no kurde! - wspomina szkolenie z policjantami ppłk Robert Urbanek. - Przecież to jest dopiero jazda na całego! Znów daliśmy radę i muszę przyznać, że to było jedno z ciekawszych przeżyć, a przecież za nami już po dwadzieścia lat służby i więcej!

Po powrocie żołnierzy ze Szczecina szef szkolenia, ppłk Ziółkowski, mógł wreszcie złożyć dowódcy brygady meldunek o zakończeniu szkolenia sztabu i kompanii do udziału w VIII zmianie Polskiego Kontyngentu Wojskowego w Republice Iraku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska