Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Polscy żołnierze w Iraku - uchylić nieba lokalsom (część XVIII)

opr. (th)
Dzięki Polakom w wielu irackich wioskach powstały nowe drogi gruntowe.
Dzięki Polakom w wielu irackich wioskach powstały nowe drogi gruntowe. fot. 17. WBZ
Jednym z zadań realizowanych przez Brygadową Grupę Bojową, w ramach współpracy cywilno-wojskowej w prowincji Wasit, podczas VIII zmiany Polskiego Kontyngentu Wojskowego w Iraku, było wspieranie lokalnych władz w odbudowie i rozwoju regionu.

BGB miała poprawić warunki życia lokalnej ludności oraz nieść pomoc humanitarną potrzebującym. Działalnością tą bezpośrednio zajmowała się kierowana przez mjr Arkadiusza Stachowiaka sekcja współpracy cywilno-wojskowej S-5 (CIMIC), w składzie: szef sekcji, oficer sekcji, kpt. Marcin Ciszewski oraz tłumacze Antoni Siejek, Ali Al-Hariri i Alicja Szczepańska. Każdy z tłumaczy pracował w sekcji w innym okresie, ale każdy miał swój wkład w jej osiągnięcia.

Głównym programem służącym do realizacji zadania CIMIC-owców był CERP (Commander's Emergency Response Program). Skupiał się on na szybkiej i efektywnej odbudowie infrastruktury, wspieraniu rozwoju ekonomicznego oraz pomocy lokalnym władzom i mieszkańcom polskiego rejonu odpowiedzialności. Jednocześnie program zakładał zwiększenie zatrudnienia oraz budowę pozytywnego wizerunku sił koalicyjnych wśród Irakijczyków. W rzeczywistości CERP polegał na niesieniu pomocy i wsparcia poprzez realizację projektów.

Żadnego szkolenia

Chcąc właściwie oddać charakter i sposób pracy sekcji S-5, należy cofnąć się do czasu jeszcze przed wyjazdem. Podczas przygotowania się do VIII zmiany PKW Irak, oficerowie skrupulatnie analizowali wszystkie dokumenty i przepisy dotyczące realizacji programu i projektów, które otrzymali od żołnierzy VII zmiany w trakcie rekonesansów i rozmów telefonicznych. Tak opisuje swoje pierwsze odczucia szef sekcji S-5, mjr Arkadiusz Stachowiak: - Szczerze mówiąc, byłem trochę zdziwiony, ponieważ zostaliśmy rzuceni na głęboką wodę. Zaskoczeniem był dla mnie fakt, że nikt nie przeprowadził jakiegokolwiek szkolenia z zakresu obowiązujących przepisów, dokumentów i sposobu ich wykonywania.

Wbrew pozorom sporządzenie wszystkich dokumentów, średnio około dwudziestu do jednego projektu, wymagało pewnego przygotowania, a samo ich wykonanie wiązało się z dużą odpowiedzialnością. O pomyłkę nie trudno, a koszt jednego projektu to niekiedy nawet kilkaset tysięcy dolarów. Osobiście byłem w korzystniejszej sytuacji od mojego kolegi, ponieważ uczestniczyłem w IV zmianie PKW Irak, również jako szef sekcji S-5 (CIMIC) 2. batalionowej grupy bojowej, wystawianej przez 17WBZ.

Z przypomnieniem nie miałem problemów, jednak część dokumentów zmieniła się oraz doszły nowe. Podobna sytuacja była w zakresie procedur przetargowych, które obowiązują w PKW podczas realizacji projektów. Wprawdzie nie byłem członkiem komisji przetargowej, ale wiele rzeczy dotyczyło mnie i były one związane z naszą działalnością.
Po dotarciu do bazy Delta w Al-Kut, nowa obsada sekcji niezwłocznie przystąpiła do objęcia obowiązków służbowych i szczegółowego zapoznania się z faktyczną dokumentacją projektów. Pojawiły się drobne rozbieżności pomiędzy dokumentami, które studiowali podczas przygotowania, a obowiązującymi w Iraku. Jednak nie stanowiło to większego problemu. Po przyjęciu obowiązków i kilku projektów od poprzedników, udali się do bazy Echo w Ad Diwaniyah, aby odbyć specjalistyczne szkolenia przygotowujące do realizacji projektów CERP. Otrzymali certyfikaty PPO (Project Purchasing Officer), które uprawniały ich do podpisywania kontraktów do kwoty pięciuset tysięcy dolarów. Mając odpowiednie dokumenty, mogli przystąpić do pracy.

Ciągle czegoś brakowało

Początki nie były łatwe. Najpierw musieli zakończyć projekty przejęte od poprzedników. I tu pojawiły się pierwsze problemy, podczas kontaktu z lokalnymi kontraktorami. Aby zamknąć sprawę dwóch projektów, musieli interweniować aż u gubernatora prowincji. Dotyczyły one dostarczenia generatorów i sprzętu biurowego do banku Al-Rashed i Departamentu Sądownictwa w Al-Kut. Kontraktor twierdził, że wszystko jest dostarczone i zainstalowane, a odbiorcy, że ciągle czegoś brakuje. Jak się okazało, winne były obie strony. Część rzeczy faktycznie wymagała poprawienia przez kontraktora, a cześć to dodatkowe życzenia przedstawicieli instytucji, które nie były ujęte w kontraktach. Po wielu rozmowach i wyjaśnieniach udało się zakończyć obydwa projekty.

Kolejne poszły sprawnie. Już w lutym CIMIC z BGB przekazał dla miasta As Suwayrah cysternę do wywozu ścieków wartą 130 tys. USD oraz dwie cysterny dostarczające wodę pitną za 170 tys. USD.
Natomiast dyrektor szpitala w Al-Aziziyah z burmistrzem i przewodniczącym rady miasta odebrali sprzęt medyczny dla szpitala miejskiego o łącznej wartości około 140 tys. USD.

Jednocześnie, chcąc właściwie wypełnić spoczywające na nich zadania oraz sprostać oczekiwaniom społeczeństwa irackiego, od pierwszych dni swojej działalności przystąpili do zapoznania się z aktualną sytuacją w prowincji oraz potrzebami ludności. W tym celu kpt. Stachowiak i jego ludzie przeprowadzili wiele spotkań z przedstawicielami władz prowincji Wasit oraz władzami miast. Łącznie 11 spotkań roboczych, w trakcie których poznali najpilniejsze problemy w zakresie elektryczności, zaopatrzenia w wodę pitną, oczyszczania nieczystości, poprawy stanu dróg, rolnictwa i wsparcia systemu edukacji.

Najważniejsze było jednak spotkanie z przedstawicielami Rady Rozwoju Prowincji PRDC (Provincial Reconstruction Development Committee). Rada ta jest najważniejszym organem doradczym gubernatora w zakresie rozwoju prowincji. Jej zadaniem jest określanie najważniejszych problemów oraz rozwiązywanie ich. Ponadto, zgodnie z obowiązującymi przepisami i wytycznymi przełożonych, każdy projekt powinien być uzgadniany i koordynowany z PRDC.

Już w trakcie ich pierwszego spotkania, 26 lutego 2007 roku, okazało się, że problemy i potrzeby lokalnej ludności znacznie różnią się od przedstawianych przez członków PRDC. Po dokonaniu wstępnej analizy problemów prowincji Wasit, Polacy sporządzili listę z propozycjami 42 nowych projektów na kwotę około 4 mln USD. Przedstawili ją członkom wcześniej wspomnianej rady. Wśród nich była m.in. budowa kilku wiejskich dróg gruntowych, zaopatrzenie szpitali i placówek służby zdrowia w sprzęt medyczny, budowa stacji pompowania i uzdatniania wody w kilku wioskach, zaopatrzenie jedenastu szkół w komputery i podstawowy sprzęt szkolny. Dużym zaskoczeniem okazał się brak długoterminowych planów rozwoju prowincji i wykazu najpilniejszych potrzeb. Jeszcze większe zdziwienie ogarnęło CIMIC-owców, gdy w odpowiedzi na ich propozycję otrzymali dokumenty z prośbą o dostarczenie generatora prądu do miejskiej hali sportowej oraz samochodów osobowych dla kilku departamentów.

Nieaktualne ceny

Dzięki Polakom w wielu irackich wioskach powstały nowe drogi gruntowe.
(fot. fot. 17. WBZ)

Jednak z każdym kolejnym spotkaniem współpraca układała się coraz lepiej. Doszli w końcu do porozumienia i otrzymali aprobatę PRDC na realizację projektów z przygotowanej wcześniej listy.
Sukcesywnie realizowali nowe projekty. Między innymi dzięki ich działalności wybudowano pięć odcinków dróg gruntowych w wioskach: Al Khamas, Al Brenge, Al Fedaa, Al Gharby i Al Zaraa oraz w okolicy miejscowości Al Aziziyah i jedną w wiosce Al Shathe koło An Numaniyah. Każda o długości sześciu kilometrów. Całkowita wartość inwestycji to ponad 600 tys. dolarów.

Mieszkańcy byli tak wdzięczni, że w lokalnej prasie "Al Sabah", 3 maja 2007 r., podziękowali polskim żołnierzom za wybudowanie dróg, które rozwiązały wiele problemów. Ponadto jednego z kontraktorów, który realizował te projekty, nazwali "Polakiem".
Dwa kolejne projekty to nowe stacje pompowania i uzdatniania wody w wioskach: Al Jamhoriyah i Al Hajam w okolicy An Numaniyah. Tym razem podczas odbioru projektu w wiosce Al Jamhoriyah, oprócz podziękowań, polscy żołnierze spotkali się również z innymi przejawami życzliwości. Były oklaski oraz skandowanie: "Good Bolanda" i "Thank you Bolanda", co oznacza: "Dobra Polska" i "Dziękujemy Polsko".

Nie obeszło się jednak i bez problemów. Rejon An Numaniyah nie należał do najbezpieczniejszych. 20 lutego zostały podpisane kontrakty na realizację kolejnych projektów. Po dwóch dniach kontraktor poinformował, że gromadzi już materiał i niebawem przystąpi do prac. W połowie okresu określonego na jego realizację, oficerowie CIMIC skontaktowali się z kontraktorem, aby dowiedzieć się, na jakim etapie są prace. Ku ich zdziwieniu otrzymali informację, że nie rozpoczął prac, ponieważ był kilkakrotnie zastraszany i śledzony. W obawie o swoje życie i bezpieczeństwo rodziny zrezygnował z realizacji kontraktu. Zgodnie z procedurami przetargowymi, komisja przetargowa wyznaczyła kolejnego kontraktora do realizacji tych projektów. Tym razem kontraktor oświadczył, że nie podpisze kontraktu, ponieważ w swojej ofercie przedstawił ceny, które są już nieaktualne i za wcześniej proponowaną kwotę nie jest w stanie wybudować stacji wody. W tej sytuacji komisja wyznaczyła kolejnych kontraktorów, którzy po podpisaniu kontraktów przystąpili do pracy. Również i tym razem pojawiły się problemy z bezpieczeństwem przy budowie stacji w wiosce Al Jamhoriyah. O pomoc zwróciliśmy się do burmistrza An Numaniyah, który zapewnił kontraktorowi ochronę policji. W ten sposób 28 kwietnia 2007 roku udało się w końcu odebrać stację wody w wiosce Al Hajam, a 10 maja w wiosce Al Jamhoriyah.

Chcieli niemiecki sprzęt

Kolejne projekty dotyczyły poprawy stanu opieki zdrowotnej w prowincji oraz poziomu edukacji w szkołach. Sekcja współpracy cywilno-wojskowej BGB między innymi dostarczyła fotele dentystyczne do szpitali w As Suwayrah i An Numaniyah oraz do przychodni w Shayk Saad.
Zakupiono też dziesięć urządzeń do pomiaru tętna płodu dla szpitali w Al-Kut, An Numaniyah, Al Hayy, As Suwayrah i Al Aziziyah.

Ponadto jeden z projektów dotyczył remontu głównego magazynu leków Departamentu Zdrowia w Al-Kut, a następny dostarczenia i zainstalowania urządzeń do przechowywania zwłok w największym szpitalu prowincji Al Zahraa.

Jednego projektu z kategorii "Healthcare" nie udało się zrealizować. Dotyczył on zainstalowania urządzenia do hemodializy w szpitalu Al Taware w Al-Kut. Podczas uzgadniania szczegółów dotyczących projektu, przedstawiciel Departamentu Zdrowia prowincji przedstawił dokładne dane urządzenia. Ogłoszono przetarg, który został rozstrzygnięty. Następnie podpisano kontrakt. Jak się okazało w trakcie uzgodnień prowadzonych już przez kontraktora, dyrektor Departamentu Zdrowia - Dhia Aldin Jelil Salem nie chciał takiego sprzętu tylko znacznie lepszy i wyprodukowany w Niemczech.
Wiązało się to z opracowaniem nowego projektu o wyższej wartości i znacznie dłuższym okresie realizacji. Było to niemożliwe, gdyż nieuchronnie zbliżał się kres działalności BGB w prowincji Wasit i moment przekazania rejonu odpowiedzialności. Po licznych rozmowach z dyrektorem departamentu projekt został anulowany.

Podobna sytuacja była w przypadku projektów dotyczących wsparcia systemu edukacji w prowincji. BGB zrealizowała dwa projekty w kategorii "Education", dostarczając po dziesięć komputerów do siedmiu szkół średnich oraz podstawowe wyposażenie do czterech podstawówek. Gdy kontraktor przywiózł ławki i wyposażenie do szkoły An Nubuwwa w mieście Al Hayy, dyrektor przyjął sprzęt, lecz nie chciał podpisać dokumentu potwierdzającego odbiór, gdyż stwierdził, iż chce inne ławki i więcej mebli do swojego gabinetu. Dopiero interwencje u dyrektora Departamentu Edukacji, Abed Biyoud Heybel, przyniosły pozytywny efekt. Dyrektor szkoły podpisał dokument.

Pieniądze w skarpetkach

Do dziś polskich żołnierzy zastanawia postawa niektórych Irakijczyków. W sytuacji gdy kraj jest zniszczony i wiele podstawowych dziedzin życia wymaga naprawy oraz odbudowy, niektórzy potrafią odrzucać proponowaną pomoc.
Jest to tylko kilka problemów, z którymi przyszło się borykać żołnierzom sekcji S-5 podczas działalności w prowincji Wasit. Inne dotyczyły terminów zakończenia prac, szczegółowych uzgodnień czy nawet terminów umówionych spotkań i przybycia na nie kontraktorów. We wszystkich trudnych sytuacjach bardzo pomocny był tłumacz, Ali Al-Hariri, z którym najdłużej mieli przyjemność współpracować. Dzięki bardzo dobrej znajomości języka irackiego oraz zwyczajów i zachowań, zawsze potrafił w umiejętny i stanowczy sposób przetłumaczyć to, co żołnierze chcieli wyrazić. Niekiedy dodał coś od siebie, co jednak zawsze przynosiło pozytywny skutek.

Były też wesołe chwile. Płatność za projekty wzbudzała zawsze emocje. CIMIC-owcy mieli do czynienia z sumami, które są nieosiągalne dla zwykłego człowieka. Płatność odbywała się w bazie Delta w obecności kilku świadków, m.in. przedstawiciela Żandarmerii Wojskowej. Płatnikiem był amerykański oficer, ppłk Charles Stasenka, który wykonywał swoją pracę profesjonalnie. Pieniądze zawsze były zapakowane oryginalnie z banderolkami i zafoliowane. Kontrakty, za które płacili, opiewały na różne kwoty, niekiedy kilkuset tysięcy. Kontraktorzy nigdy nie liczyli tych banknotów, bo wierzyli, że skoro są oryginalnie zamknięte, to wszystko powinno się zgadzać. Jednak jeden z kontraktorów, który realizował projekt za najniższą spośród naszych projektów kwotę (23.993 USD) dwukrotnie przeliczył wszystkie pieniądze, banknot po banknocie. Trochę to trwało, ale cóż, to były jego pieniądze. Było to wesołe, a płatnik stwierdził, że pierwszy raz spotkał się z taką skrupulatnością. Inny z kolei kontraktor, obawiając się o swoje bezpieczeństwo, chował pieniądze do skarpetek.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska