Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Polska - Belgia 3:2! W końcu zwycięstwo w meczu otwarcia. Świetny występ kadry Michniewicza

Kaja Krasnodębska
Kaja Krasnodębska
Grzegorz Dembinski
Choć skazywana na pożarcie, Polska rozpoczęła mistrzostwa Europy do lat 21 od zwycięstwa. Straciła pierwsza gola, ale podniosła się i pokonała Belgię 3:2. Świetny mecz Krystiana Bielika, Patryka Dziczka i Filipa Jagiełły.

Bez Roberta Gumnego Biało-Czerwoni odbyli swój ostatni trening przed pierwszym meczem Euro u-21. Nie była to sprytna zagrywka ze strony Czesława Michniewicza: prawego obrońcę zmogła choroba i w niedzielę w starciu z Belgią nie mógł dać z siebie stu procent. To spotkanie oglądał więc z ławki rezerwowych, tam też rozpoczęli je pozostali piłkarze poznańskiego Lecha. “Jego” miejsce zajął Karol Fila. Poza tym niespodzianek w składzie reprezentacji Polski nie było. Sztab szkoleniowy postawił na sprawdzone rozwiązanie. Na stoperze wyszła więc para, która w listopadzie w Chaves zapewniła awans na organizowany we Włoszech oraz San Marino turniej: Krystian Bielik oraz Mateusz Wieteska.

I tak jak pierwszy z nich jest bezsprzecznym numerem jeden na środku obrony tego zespołu, tak wielu zamiast tego drugiego wolałoby Pawła Bochniewicza. Obrońca Legii w pierwszej połowie momentami nie przekonywał. To właśnie po pomyłkach jego oraz uznawanego za najsłabsze ogniwo Kamila Pestki padł gol dla Belgów. Aaron Leya Iseka wykończył sytuację całego zespołu, choć jego koledzy mogli zrobić to szybciej. Rywalom Polaków, po niemrawym początku, po kwadransie gry udało się dojść do głosu. Zdobyty gol tylko poniósł ich do kolejnych ataków i kolejne dziesięć minut okazało się najsłabszym momentem Biało-Czerwonych. Kamila Grabarę uratował słupek po strzale Orela Mangali, skuteczne interwencje zaliczał także Bielik. Obrońca wykonywał swoje zadania w defensywie, choć ciągnęło go również do przodu. Gdy miał okazję, wychodził z indywidualnymi akcjami. Jego podania nie trafiały jednak do Dawida Kownackiego.

Kapitan reprezentacji, którego występ na tym turnieju jeszcze kilka dni temu stał pod znakiem zapytania, z kolei nie bał się schodzić do środka pola. Tam walczył z pomocnikami Belgów także w destrukcji, bo jego pracy w polu karnym Nardina Jackersa nie należy krytykować. Brakowało mu skuteczności i odrobiny szczęścia, które dopisało Szymonowi Żurkowskiemu. Gdy zawodnik odchodzący z Górnika Zabrze otrzymał piłkę od Filipa Jagiełły, żaden z rywali nawet się nie zainteresował. Strzał po ziemi przeleciał między nogami Wouta Faesa i spoczął w siatce. Walka rozpoczęła się więc od nowa, a Biało-Czerwoni dostali zastrzyk nowej energii. Przełożyła sie jednak jedynie na strzał z Dystansu Sebastiana Szymańskiego.

Na niekorzyść Polaków działała bardzo wysoka temperatura. Już po kilkunastu minutach niektórym brakowało sił, walczyli jednak do końca wspierani przez nieliczną publiczność. Kibice na stadionie Reggio Emilia pojawili się w liczbie 2534 osób, mocniej wspierali podopiecznych Michniewicza. Mieli więc powody do radości. Na początku drugiej połowy po dośrodkowaniu Jagiełły piłkę w siatce rywala umieścił Bielik. I mu ten gol po prostu się należał. Nad resztą kolegów górował nie tylko w defensywie. A wraz z upływem czasu miał w niej coraz więcej pracy. Po strzeleniu gola Polacy cofnęli się, pozwolili przeciwnikom na kolejne ataki skrzydłami.

Środkiem pola nie mieli szansy się przebić, bo tam na posterunku stali Patryk Dziczek i Szymon Żurkowski. Ten pierwszy, choć w ofensywie niewidoczny, był główną pomocą Bielika w obronie. W obronie, która wraz z upływem czasu musiała coraz bardziej uważać. Bo choć Polacy nie rezygnowali z kontrataków, to Belgowie musieli rzucić wszystko na jedną kartę. Porażka w tym meczu eliminowała z marzeń o Tokio 2020. W drugim z niedzielnych spotkań grupy A mierzą się Włochy z Hiszpanią. Obie na papierze znacznie mocniejsze.

Mocniejsza miała być także Belgia, a w końcowym rozrachunku nie podołała Polakom. Choć było nerwowo, grę tylko na moment uspokoił Szymański. Już wcześniej zachwycał swoimi szybkimi rajdami lewą stroną. Nie zważając na upał wyprzedzał przeciwników, dochodząc do piłki. Nie inaczej zachował się w 80. minucie. Przy wyniku 3:1 Belgowie nie poddali się jednak i ponownie wykorzystali błąd Bielika. Tym razem najlepiej po dośrodkowaniu z rzutu wolnego odnalazł się Dion Cools. To był jeden z wielu rzutów rożnych jakie udało się wywalczyć podopiecznym Johana Walema w końcówce.

Kolejnych błędów polscy defensorzy nie popełnili, co przydarzyło się komentatorowi. Paweł Bochniewicz wchodząc na boisko, by przejść na grę piątką w defensywie, odczytany został jako Przemysław Płacheta. Nie wpłynęło to na jego występ, a mając za sobą Grabarę wyglądał naprawdę dobrze. W doliczonym czasie gry golkiper kilkukrotnie uratował swój zespół. I po końcowym gwizdku mógł cieszyć się z wygranej. Biało-Czerwoni po raz kolejny zagrali powyżej oczekiwań i wygrali. Czas na Włochy i Hiszpanię. Tylko one stoją na drodze do Tokio

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Polska - Belgia 3:2! W końcu zwycięstwo w meczu otwarcia. Świetny występ kadry Michniewicza - Portal i.pl

Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska