Polska dla Polaków? Komentarz Marka Mazurkiewicza

Marek Mazurkiewicz
Codziennie, w drodze do pracy, przechodzę obok budowy w centrum Opola. Słyszę, jak pracujący na niej robotnicy przekrzykują się w języku ukraińskim. W ulubionej kawiarni niemal zawsze obsługuje mnie pani z wyraźnie wschodnim akcentem. Na targowisku w Ozimku regularnie spotykam panie ubrane w burki, będące elementem stroju muzułmanek. Wiele branż polskiej gospodarki bazuje już na pracy cudzoziemców, bo polskich rąk do pracy zaczyna brakować.

I nie tylko dlatego, że niektórych prac nie chcemy wykonywać, ale po prostu nie ma kogo brać. Gospodarka potrzebuje ludzi, bo wypracowane przez nich pieniądze zasilają budżet państwa, województwa czy gminy. To dzięki tym pieniądzom w wielu miejscach Opolszczyzny drogi przestały przypominać szwajcarski ser. Niby to oczywiste, ale nie dla wszystkich. Na ulicach nieraz można usłyszeć knajackie pokrzykiwanie, co należy zrobić z „obcymi”.

W ubiegłym roku GUS opublikował prognozę demograficzną dla Polski na lata 2023 - 2060. Kreśli ona trzy scenariusze tego, ilu nas będzie za prawie 40 lat. Żaden z wariantów nie przewiduje, że liczba ludności utrzyma się na obecnym poziomie, a tym bardziej wzrośnie. Będziemy się jako społeczeństwo kurczyć, czy - mówiąc dosadniej - wymierać. Z tych scenariuszy rysuje się obraz Polski, w której w 2060 roku mieszkać będzie niecałe 35 milionów (optymistycznie), ok. 31 milionów (realistycznie), albo ok. 27 milionów (pesymistycznie).

Ludzi będzie ubywać we wszystkich grupach wiekowych, ale nienaturalnie duża będzie grupa seniorów, których ci w wieku produkcyjnym będą musieli „utrzymywać”. A w dodatku siebie i młodych. Dla przykładu, czterdziestolatków jest obecnie ponad dwa razy więcej niż nowo narodzonych. Za ćwierć wieku dzisiejsze roczniaki będą musiały nieźle się napracować, żeby utrzymać własne dzieci i wesprzeć system emerytalny.

Problem dotyka całą Unię Europejską. Przed demograficzną katastrofą nie uchronią nas nawet najlepsze programy zachęcające do rodzicielstwa. Sztandarowe 500+ (dziś 800+) zwiększyło tylko wydatki budżetu państwa, a nie liczbę dzieci. Jedyna nadzieja w imigrantach, którzy swoją pracą wesprą nas w płaceniu podatków i pomogą utrzymać jakość życia. Ten scenariusz ma oczywiście ciemne strony, ale o tym, za tydzień.

od 7 lat
Wideo

Precz z Zielonym Ładem! - protest rolników w Warszawie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska