Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Polska komedia na krawędzi upadku?

Zdzisław Haczek 68 324 88 05 [email protected]
Jerzy Turek nawet z epizodu robił zapadającą w pamięć perełkę. Tu w "Nie ma mocnych”
Jerzy Turek nawet z epizodu robił zapadającą w pamięć perełkę. Tu w "Nie ma mocnych” fot. Film Polski
Zmarł Jerzy Turek: śpiewający do szafy Jarząbek w "Misiu", Orzeszko w "Gdzie jest generał", Bączyk w "Nie lubię poniedziałku", Franio w "Nie ma mocnych"... - Odchodzą prawdziwi aktorzy. Jakiej roli by nie grali, zawsze się ich fajnie ogląda - tak Jędrek skomentował śmierć aktora na stronie internetowej "GL".

- Cóż, odchodzą najlepsi, powoli kończy się pewna era w dziejach filmu i teatru - napisała pod tekstem o odejściu 76-letniego aktora, internautka Europa. - Młodzi aktorzy i reżyserzy to nie to samo. Szkoda, wielka szkoda...
Coś jest na rzeczy. Polska komedia psuje się. Chciałoby się napisać, że od głowy, ale...
Weźmy trzy najnowsze, tegoroczne tytuły, klasyfikowane jako "komedia".
"Ciacho" - opowieść o pierścionku zaręczynowym, znalezionym w d... Ałaaaa! Niedobry Haczek, "domorosły krytyk filmowy" - jak określa internautka Just. A Widz dodaje: - Redaktor nie grzeszy grzecznością, to nie wiem, czego czepia się filmu. Sam zachowuje się jak cham, miesza wszystkich z błotem.

No właśnie o to chodzi, że to nie ja robię z ludzi chamów, ale reżyser "Ciacha" Patryk Vega do spółki ze współscenarzystą Dominikiem Matwiejczykiem (na Boga, laureat festiwali kina NIEZALEŻNEGO!). To oni każą Pawłowi Małaszyńskiemu tarzać się w psiej kupie (rzeczywiście, przełamanie wizerunku macho), a Tomaszowi Karolakowi umieszczać biżuterię w końcówce przewodu pokarmowego czy męczyć faceta na fotelu ginekologicznym, gmerając mu w tym samym miejscu. I niech sobie takie sceny na ekranie żyją, ale nie czyńmy z nich sedna komedii. A "Ciacho" jest zlepkiem przaśnych, koszarowych dowcipów, w wykonaniu aktorów, którym kazano się trochę powygłupiać przed kamerą. I bardzo chcą dogonić poziomem gry Krzysztofa Kononowicza. Ten niedoszły (na razie...) prezydent Białegostoku, słynny z wyborczego kredo "Nie będzie niczego", gra tu prokuratora. I to najcenniejszy epizod filmu! Trafnie punktuje sytuację w kraju. Ale reżyser sam sobie strzela przy tym w kolano, bo zawodowcom, choć grają na żyle, naturszczyka nie udaje się przebić.

Ale dość szamba, więcej romantyzmu! Tu kłania się "Randka w ciemno". Katarzyna Maciąg -- po prostu śliczniutka. Czaruje uśmiechem, choć jej serce w rozterce: Kuba (Lesław Żurek) może być tylko fajnym kumplem, bo to przecież gej. Gdyby w tym miejscu ujawnić główny finał miłosnej intrygi (przewidywalnej od pierwszych minut), byłoby to zabójstwo i tak wątlutkiej fabuły. Dobrze, że jest jeszcze wątek tytułowej "Randki w ciemno" i lekka kpina z tego typu, głównie reżyserowanych, programów. Najzabawniejsza jest tu Anna Dereszowska: jak ona siarczyście klnie! No i głośno krzyczy, dochodząc z Borysem Szycem między nogami. Ten ostatni robi z postacią Karola co może albo na co scenariusz pozwala, ale i tak szkoda, że taki zdolniacha rozdrabnia talent w takich produkcyjniakach.

Tak - produkcyjniakach, bo polska komedia romantyczna to twór sztampowy. Bierze się Karolaka, Szyca, obowiązkowo Tomasza Kota, na czoło wysuwa aktorkę z ładną buzią, koniecznie z serialu tej stacji, która wraz z zaprzyjaźnionym dystrybutorem (dokłada do produkcji) będzie intensywnie napędzać ludzi do kin. Ważna jest data premiery: walentynki, Dzień Kobiet, początek wakacji... A o czym jest ten film? A kogo to obchodzi.
- Ja osobiście poszłam na ten film ("Ciacho" - dop. red.), bo spodobała mi się piosenka przewodnia i zapowiedź, że Małaszyński gra zupełnie inną rolę niż wszystkie zagrane przez niego do tej pory. Chciałam się wyluzować, odpocząć i się pośmiać - i swój cel osiągnęłam - wyznaje internautka Just, dodając, że o gustach się nie dyskutuje.
I ma Just świętą rację. O gustach nie, ale o filmie... chyba można?
- Zdecydowanie polecam ten film. Lekki, przyjemny i jak dla mnie - naprawdę śmieszny - pisze niejaki Oglądałem.

O.K., ale czy lekki, łatwy i przyjemny równa się płytki, niesmaczny? Tylko czy to problem? Wszak jak podkreślają obrońcy "Ciacha", "wszystkie miejsca w kinie były zajęte, nikt nie wyszedł przed czasem, co chwilę słychać było śmiech widzów".
Do dziś w "Ciachu" zasmakowało ok. 900 tys. Polaków.
I recenzent d..., kiedy widzów kupa.
Z jakąż nadzieją poszedłem na "Kołysankę" Juliusza Machulskiego. I z jakimż rozczarowaniem opuszczałem świątynię X Muzy, bo film chyba zbyt dosłownie traktuje swój tytuł... W tej czarnej komedii wampiryczna rodzinka sączy krew z mieszkańców mazurskiej wioski, przybyszów i jednego Niemca. Inwentarz krwiopijców rośnie, czasem zdarzy się zabawny dialog, czasem humorystyczny pomysł (Niemiec w hitlerowskim hełmie, który wcześniej służy za nabierak). Robert Więckiewicz w bladym makijażu nie musi nic mówić - wystarczy, że przygwoździ spojrzeniem. Jego rodzinka w scenie koncertu - świetna! I muzyka Michała Lorenca i muzykalne wampiry, szczególnie te najmłodsze. Ale im bliżej końca, tym mniej napięcia, humoru, o aluzji można zapomnieć. A przecież cały czas pamiętamy, że to film twórcy oglądach po sto razy "Seksmisji" i "Vabanków". Z "Killerami" na dokładkę.

Żeby chociaż rodzinę Makarewiczów - tych polskich Addamsów - dane nam było polubić. Ale za mało ich poznajemy. Policyjny duet: Krzysztof Stelmaszczyk - Przemysław Bluszcz za mało dostał pola do popisu. Dzielnie broni się za to parodysta z show Majewskiego - Michał Zieliński jako ksiądz.
Czy do "Kołysanki" jest jednak po co wracać? Dla nastroju? Klimatycznych zdjęć?
Ból podstawowy polskiej komedii to brak postaci z krwi i kości. Przypisana gatunkowi lekkość, serwowanie widzowi przyjemności, nie zwalnia z zapełniania scenariusza takimi postaciami, gdzie aktor będzie miał naprawdę co grać, a widz kogo pokochać. Na lata.
Inna sprawa, to kręcenie filmu kinowego na poziomie telewizyjnego serialu. Bo tasiemiec rządzi! Kto w nim nie gra, tego nie ma...

Przed laty zapytałem na Lubuskim Lecie Filmowym w Łagowie Sylwestra Chęcińskiego, dlaczego nie kręci dalszego ciągu "Samych swoich", "Kochaj albo rzuć", "Nie ma mocnych"? - A skąd ja wezmę takich aktorów jak Kowalski i Hańcza?! Gdzie ja znajdę drugiego takiego Pawlaka czy Kargula? - odpowiedział twórca "Rozmów kontrolowanych", akurat nagrodzonych Srebrnym Gronem LLF-u. W tym filmie też zagrał zmarły tydzień temu Jerzy Turek.

- Odchodzą najlepsi, a ci, którzy pozostają, to w większości plastikowi i sztuczni aktorzy z przypadku. Szkoda wielka szkoda - pisze na forum "GL" Lulu.
Nic dodać, nic ująć.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska