Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Polski Fritzl" terroryzował rodzinę. To już koniec horroru

Paweł Kozłowski 95 722 57 72 [email protected]
Bronisław K. doprowadzany do sali rozpraw. Grozi mu nawet 12 lat więzienia.
Bronisław K. doprowadzany do sali rozpraw. Grozi mu nawet 12 lat więzienia. Paweł Kozłowski
Starszy pan, niewysoki, dłuższe siwe włosy zaczesane do tyłu - tak wygląda Bronisław K., ochrzczony przez media "polskim Fritzlem". W czwartek czekał już na wyrok, ale prawdopodobnie usłyszy go dopiero w środę.

- Miał firmę. W lesie zajmował się zrywką drzewa. Swego czasu dobrze zarabiał. To był wół do pracy. Rzadko spotyka się tak pracowitego człowieka. Jak było trzeba, nawet w niedzielę przyjechał. A do tego jeszcze w polu tyrał - opowiada o Bronisławie K. mężczyzna, który przez lata robił z nim w lesie. - Wiem, że tymi słowami narażę się ludziom, ale przecież nie będę kłamał na temat człowieka.
- Z telewizji dowiedziałem się, co zrobił - przyznaje inny były współpracownik Bronisława K.
- Nie wiedział pan, za co został aresztowany? - dopytujemy.
- Wieś mówiła, ale że aż tak...
Mężczyźni pracowali z oskarżonym przez lata. Nic nie podejrzewali. Wręcz odwrotnie. - Córka przyjeżdżała do lasu z obiadem. Zdarzało się, że przywoziła mu też piwko. Wyglądali na normalną rodzinę - wspominają. Dodają, że ich znajomy nie był konfliktowym człowiekiem. - Gdzie przez te lata byli sąsiedzi? Gdzie była żona? - pytają.

O Bronisławie K. cała Polska dowiedziała się w ubiegłym tygodniu z reportażu telewizyjnego. O sprawie można też było przeczytać w poprzednim Magazynie "Gazety Lubuskiej" w tekście pt. "Ten zły dotyk". Mężczyzna mieszkał w małej wsi Nowy Trzebicz w gminie Drezdenko. Jest oskarżony o czyny, w które trudno uwierzyć, że doszło do nich w obecnych czasach: znęcanie się ze szczególnym okrucieństwem nad członkami rodziny, doprowadzenie małoletniej wnuczki i nieletniej córki do obcowania płciowego, kazirodztwo.

Główną ofiarą jest 41-letnia dziś pani Anna, córka Bronisława K. Jej dramat trwał od lat 80. Sprawa wyszła na jaw dopiero w zeszłym roku, kiedy mężczyzna miał gwałcić swoją 16-letnią wnuczkę, córkę pani Anny. Dziewczynka opowiedziała wtedy wszystko partnerowi swej matki. Ten doradził, by zawiadomić policję.
65-letni Bronisław K. nie przyznaje się do winy. Twierdzi, że to rodzinny spisek przeciwko niemu. Ale prokuratura ma twardy dowód w postaci badania DNA. Wynika z niego, że jest ojcem siedmioletniego syna pani Anny! Sąd pozbawił już oskarżonego władzy rodzicielskiej nad chłopcem.
Wiadomo też, że pokrzywdzona córka już wcześniej zgłaszała do prokuratury znęcanie się. Ale później odmawiała składania zeznań i sprawy musiały być umarzane. Teraz prokurator wrócił do tych przypadków.

W czwartek w Sądzie Rejonowym w Strzelcach Kraj. miał zapaść wyrok na "polskiego Fritzla". Ale sprawa została odroczona do środy, 4 kwietnia. Sędzia chce przesłuchać jeszcze jednego świadka, który nie dotarł na rozprawę. Bronisław K. dwa razy był doprowadzany do sali. Nieporadny, w rozciągniętym brązowym swetrze i kajdankach. Jeden z sąsiadów, który przyszedł do sądu, chciał mu dać parę złotych na papierosy. - Policjanci nie pozwolili - mówi.
Sprawa, ze względu na charakter, jest prowadzona z wyłączeniem jawności. Obrońca Bronisława K. nie mogła i nie chciała rozmawiać z dziennikarzem. Oskarżonemu mężczyźnie grozi nawet 12 lat pozbawienia wolności. - Będziemy wnioskowali o surową karę bezwzględnego więzienia i o zakaz kontaktu z pokrzywdzonymi - zapowiada Sebastian Tatul ze strzeleckiej prokuratury.

Nieruchomości z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska