Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pomagamy wybrać dobrą porodówkę

Agnieszka Drzewiecka (kb, ado) 95 722 57 72 [email protected]
infografika: Sylwia Friedel
Dane o tym, jak wysoko wyspecjalizowana jest porodówka, mówią nam wiele. Ale wiele mówią też kobiety, które poród mają już za sobą. A opinia innych mam o tych oddziałach jest często najważniejsza.

W Lubuskiem mamy 15 porodówek z 45 stanowiskami porodowymi, z których 38 jest przystosowanych do porodów z osobą towarzyszącą. W 2014 roku urodziło się u nas 9.461 dzieci.
Przyszłe mamy, wybierając szpital, w którym chcą urodzić, często kierują się nie miejscem zamieszkania, ale innymi kryteriami. Jedne wolą oddział wyposażony w najnowocześniejszy sprzęt medyczny, inne lepiej się czują w kameralnych oddziałach mniejszych, powiatowych szpitali. Ale tym, co przede wszystkim odróżnia porodówki, są tzw. stopnie referencyjności, czyli stopnie wyspecjalizowania szpitala. Nadaje je NFZ.

Czułam się bezpiecznie

Porodówka w Gorzowie jest "najmłodsza" spośród tych z trzecim, najwyższym stopniem referencyjności. Ma go od grudnia 2014. Procedury, które do tego doprowadziły, trwały półtora roku. A specjalistyczny sprzęt, jaki był wymagany, oddział miał już od 2012 roku, kiedy zakończył się jego wielki remont. Ten sprzęt to system 24-godzinnego monitorowania zapisu KTG z telemetrią (pozwala kontrolować pracę serca dziecka jeszcze przed narodzinami). Pacjentka jest bezprzewodowo podłączona do aparatury, więc nie jest "przywiązana" do łóżka, a zapis KTG można odczytywać nawet podczas porodu w wodzie. Jest też sprzęt do śródporodowego EKG płodu (wykonuje się je podczas porodu). Dzięki temu można zapobiegać szeregowi zaburzeń lub wykluczyć cesarskie cięcie. Kupiono też trzy łóżka porodowe z najwyższej półki, podświetlane od spodu, by były widoczne po zmroku, a także wannę do porodów. Porodów w wodzie zdarza się w Gorzowie średnio kilka w miesiącu.

- Ale z wanny pacjentki przed porodem korzystają każdego dnia, bo kąpiele z hydro¬masażem działają relaksująco i przeciwbólowo. Rodzą natomiast w niej niechętnie, najczęściej mają obawy, czy dziecku nie stanie się nic, gdy znajdzie się w wodzie. Oczywiście jest to niemożliwe, dziecko przecież przez dziewięć miesięcy było w środowisku wodnym. Za to te matki, które raz urodziły w wodzie, do drugiego porodu wybierają ten sam sposób - mówi Mariusz Brych, ordynator oddziału położniczo-ginekologicznego.
Agnieszka Złotowska z Gorzowa rodziła właśnie na jego oddziale. - Odkąd wyremontowano oddział, wszystko jest pierwsza klasa, nowoczesny sprzęt, łóżka czy wanna najlepszej jakości. Podczas porodu to się czuje, jest wygodniej. Nie miałam żadnych problemów podczas ciąży, ale cieszyłam się, że są tam te wszystkie medyczne cuda pomocne przy wszelkich komplikacjach, czułam się bezpiecznie - opowiada pani Agnieszka.

Urodzić zdrowe dziecko

Porodówka w Zielonej Górze też ma system monitorowania KTG z telemetrią, odbiera się tam porody w wodzie, jest sala intensywnego nadzoru porodowego. I także jest oddziałem z trzecim stopniem referencyjności.
- W praktyce oznacza to, że jesteśmy w stanie zajmować się wszystkimi zaburzeniami w zakresie ginekologii i położnictwa. Możemy udzielać świadczeń kompleksowo i na poziomie zarezerwowanym dla oddziałów klinicznych - wyjaśnia Sławomir Gąsior, szef zielonogórskiego oddziału położniczo-ginekologicznego.
Część pacjentek kierują tam lekarze prowadzący lub szpitale powiatowe, które nie są w stanie zapewnić takich specjalistycznych świadczeń. Ale część kobiet rodzi tam z własnego wyboru, bo wizerunek tej porodówki w ostatnich latach wyraźnie się poprawił, choć wciąż nie przeszła ona gruntownego remontu.
- Dla mnie od komfortu ważniejsze jest to, by urodzić zdrowe dziecko. Dlatego nie chcę nigdzie jeździć, skoro w moim mieście mam oddział, który ma największe możliwości udzielenia pomocy medycznej mojej córeczce - mówi Marta Cwejnar, która jest w szóstym miesiącu ciąży.

Przekonały mnie koleżanki

Jak twierdzi M. Brych, dla wielu przyszłych mam przy wyborze porodówki ważna jest opinia innych. - Informacje od koleżanek, które już rodziły, są dla niektórych wręcz najistotniejsze - nie ukrywa ordynator.
Potwierdza to pani Anna, która mieszka pod Zieloną Górą, a w ubiegłym roku rodziła córeczkę w Nowej Soli (tamtejsza porodówka także ma trzeci stopień referencyjnoś¬ci). - Przekonały mnie koleżanki, które rodziły właśnie w nowosolskim szpitalu. Tam można poczuć się jak w Leśnej Górze z serialu "Na dobre i na złe". Sale są wyremontowane, piękne. A personel przemiły, uśmiechnięty, pomocny. Opiekę miałam rewelacyjną. Gdybym miała ponownie rodzić, to w Nowej Soli - opowiada pani Anna.

Wiele kobiet wybiera szpitale, w których pracują ginekolodzy prowadzący ich ciąże. Tak było w przypadku pani Kamili z Zielonej Góry, która Mikołaja urodziła w Sulechowie. - Rodziłam w sali, którą miałam tylko dla siebie. Łóżko wygodne, do dyspozycji drabinki i piłka. Później leżałam z Mikołajem w pokoju dwuosobowym, też bardzo komfortowym, z wanienką, przewijakiem i z toaletą - wspomina pani Kamila.

Jesteśmy z tego dumne

Spośród szpitali powiatowych w północnej części naszego regionu największym powodzeniem wśród mam cieszy się porodówka w Drezdenku. W ubiegłym roku aż 153 rodzące tam kobiety były spoza województwa lubuskiego, dużą część stanowią także panie z Gorzowa. Jedną z nich jest Anna Semczuk. - Mój lekarz prowadzący pracuje w Drezdenku, tam też chodziłam do szkoły rodzenia. Spodobało mi się podejście personelu do pacjentek, życzliwość, otwartość, o wszystko można zapytać. Po porodzie nie mogłam się ruszać, panikowałam trochę, martwiąc się o dziecko, a pielęgniarki z wielką troską pomogły mi to wszystko przejść. Podczas porodu miałam do dyspozycji piłki, worki sako, wannę, można było włączyć płytę z ulubioną muzyką, było wszystko, co w nowoczesnej porodówce - zapewnia pani Anna.

- Pacjentki nie są u nas traktowane przedmiotowo. Jest pani Gosia, pani Renia, a nie ta czy tamta pacjentka - podkreśla Anna Płusa, kierowniczka drezdeneckiego oddziału, która prowadzi szkołę rodzenia. - Podejście i zaangażowanie personelu ma wielkie znaczenie dla pacjentek, ale też to, że nasz oddział jest wyremontowany, kolorowy, są wszelkie udogodnienia i sami zachęcamy do porodów rodzinnych. Panie dzwonią do nas po miesiącu od porodu, żeby porozmawiać, a my jesteśmy z tego dumne.
Sporo przyszłych mam wybiera porodówkę w Skwierzynie. O swoim pobycie tam opowiada Marika Wiśniowska, mama małej Igi: - Podczas porodu, jak i po, mogłam liczyć na położne i pielęgniarki, tym bardziej, że miałam komplikacje, przy których straciłam dużo krwi, więc czułam się osłabiona. Panie dbały o mnie, mogę nawet powiedzieć, że czułam się wyjątkowo. Pierwszej czy drugiej nocy pielęgniarki wzięły moją córkę do siebie, bym mogła sobie odpocząć.

Co ze znieczuleniem?

Znieczulenie zewnątrzoponowe, czyli to najskuteczniejsze, jest dostępne w każdym szpitalu, ale w żadnym nie wykonuje się go na życzenie. - Brakuje anestezjologów, którzy na bieżąco dyżurowaliby na oddziale, by podawać znieczulenia wszystkim chętnym pacjentkom. Dlatego obecnie znieczulenie podajemy tylko ze względów medycznych. To na przykład problemy kardiologiczne, okulistyczne, nadciśnienie lub cukrzyca insulinozależna - tłumaczy M. Brych.
We wszystkich lubuskich porodówkach pacjentki mogą skorzystać ze znieczulenia... gazem rozweselającym. Łagodzi on ból, poprawia nastrój, choć może też spowodować nudności lub zawroty głowy.
Decydując się na konkretny szpital, warto zapytać, co trzeba zabrać dla siebie i dziecka, czy w izbie przyjęć jest obowiązkowe golenie i lewatywa, czy jest odpłatność.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska