Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pomarańcze w oranżerii

TATIANA MIKUŁKO
Ruiny w Zatoniu fascynują dorosłych i dzieci... Nadal widać ślady dawnej świetności barokowego pałacu, przebudowanego według pomysłu architekta Karla Schinkla z Berlina, i parku zaprojektowanego przez Piotra Lennego, twórcę ogrodów Sanssousi w Poczdamie.
Ruiny w Zatoniu fascynują dorosłych i dzieci... Nadal widać ślady dawnej świetności barokowego pałacu, przebudowanego według pomysłu architekta Karla Schinkla z Berlina, i parku zaprojektowanego przez Piotra Lennego, twórcę ogrodów Sanssousi w Poczdamie. RYSZARD POPRAWSKI
Ludzie powiadają, że po wojnie parkowe alejki wokół pałacu mieniły się na błękitno. Dziś są czarne, ale w powietrzu, zwłaszcza wiosną, wciąż czuć intensywną woń czosnku.

Kilka lat temu do Jarosława Skorulskiego, wicedyrektora Liceum Katolickiego w Zielonej Górze, przyjechał w odwiedziny angielski historyk. Pan Jarosław zabrał go do podzielonogórskiego Zatonia, by pokazać przebudowany blisko 160 lat temu, na zlecenie księżnej Doroty Talleyrand, pałac i park. Kilka tygodni potem nauczyciel z ,,katolika" dostał przesyłkę z Anglii. W niej obrazek ruin w Zatoniu naszkicowany przez Anglika i krótki liścik: ,,Musisz coś z tym zrobić".

Pomarańcze w oranżerii

Jadąc przez Zatonie od Zielonej Góry, po prawej stronie mija się ruiny kościoła, a po lewej pałacu. Kilka tygodni temu przesłaniały je do połowy wysokie chaszcze. Specjalnie z okazji obchodzonej w tym roku 210. rocznicy urodzin pani Zatonia, księżnej Doroty Talleyrand, zostały wycięte przez nadleśnictwo i miejscowych. Przed szkieletem pałacu, w miejscu starej fontanny, przy której, jak wynika z opowieści sołtysa Zatonia Józefa Musiała, stała figurka dziewczyny, usypano kwiecisty klomb. Parkowe drzewa oznaczono białą kartą herbową tak, by utworzyły ,,Szlak Przyjaciół Księżnej". Rozpoczynają go ruiny pałacu i oranżerii. Kiedyś w ,,domu" Doroty był m.in. salon muzyczny, sala bilardowa i biblioteka na 500 książek, dziś na murach wisi tabliczka: Wejście na teren grozi śmiercią. W oranżerii rosło 50 drzewek pomarańczowych ...
Moim przewodnikiem na ,,Szlaku Przyjaciół Księżnej" jest pan Jarosław, który oprowadza wycieczki po muzeach w Paryżu, Rzymie, Londynie. Pierwsze drzewo z tabliczką opatrzoną imieniem jednego ze sławnych przyjaciół księżnej to rosnący obok leśniczówki buk purpurowy. Teraz jest drzewem cara Rosji Aleksandra I, swata księżnej. Tuż obok rośnie buk Adama Czartoryskiego. Dalej - alejka lipowa. Po bokach zapewne płynęły kiedyś strumyki... Mijamy sosnę z długimi szyszkami, buk płaczący, olchy. Nauczyciele przyjeżdżają do Zatonia, by przeprowadzać lekcję przyrody.
- Pan Grześ leśniczy chętnie oprowadza ich po parku - dodaje Skorulski. - To bardzo ciepła postać zaangażowana w ratowanie pałacu.

Geograf obok kompozytora

Depczemy po błękitnych kamyczkach. Alejki za czasów księżnej wysypane były szlaką szklaną. Dlatego ludzie powiadają, że po wojnie w Zatoniu wszystko było niebieskie. Jednym z najpiękniejszych drzew na szlaku jest potężny dąb Talleyranda. Kawałek dalej rośnie lipa Franciszka Liszta, kompozytora węgierskiego, platan Humbolta, znanego badacza i geografa, oraz platan cesarza Fryderyka Wilhelma IV, który razem z Dorotą wychowywał się na niemieckim dworze. Do Zatonia przyjeżdżał polować.
- Od początku wiedzieliśmy, że dwa najbardziej okazałe drzewa w parku nazwane zostaną imieniem Doroty i Talleyranda - zdradza Skorulski. - Platan Doroty rośnie za pałacem. Ma dwie ogromne gałęzie jak ramiona. Padłyby na ziemię, gdyby nie to, że mogą oprzeć się na młodszych drzewach.

Rurka dla rowerów

Na szlaku spotykamy rodzinę Meyerów z Zielonej Góry. Kazimierz Meyer zajmuje się turystyką.
- W mojej głowie powstał plan - mówi Meyer. - Przyjechałbym tu z grupką Niemców na rowerach. Godzinę pochodzilibyśmy po parku i pojechali dalej do Kożuchowa. Jednak już dziś widzę, że temu miejscu brakuje infrastruktury. Ot, choćby prostej rurki, o którą można by było zahaczyć rowery.
Rurka pewnie się znajdzie, bo jak twierdzi radny gminy Zielona Góra Piotr Przespolewski, wkrótce przez park pobiegną ścieżki rowerowe.

Historyk łoży na szkołę

Wokół pałacu unosi się zapach czosnku. To woń z będących pod ochroną białych kwiatków zwanych czosnkiem niedźwiedzim, którego całe połacie rosną w Zatoniu. Ponoć wieczorami duch księżnej Doroty straszy w ruinach z żałości nad stanem, w jakim znajduje się wspaniały niegdyś pałac. Pomóc może jedynie bogaty inwestor. Może angielski historyk?
- Wprawdzie on jest filantropem, ale inwestuje w ludzi, nie w mury. Utrzymuje szkołę dla dzieci w Indiach - zdradza pan Jarosław.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska