Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pomidory pod opieką trzmieli i komputerów

Stefan Cieśla 95 722 57 72 [email protected]
Praca przy pomidorach wymaga wielu troskliwych zabiegów. Np. każdy z 230 tys. krzaczków trzeba podwiązać do sznurka, aby urósł do ośmiu metrów wysokości. Zajmuje się tym właśnie Renata Piotrowska (fot. Kazimierz Ligock)
Praca przy pomidorach wymaga wielu troskliwych zabiegów. Np. każdy z 230 tys. krzaczków trzeba podwiązać do sznurka, aby urósł do ośmiu metrów wysokości. Zajmuje się tym właśnie Renata Piotrowska (fot. Kazimierz Ligock)
O sześć hektarów pod szkłem rozbudował w końcu minionego roku swoje gospodarstwo ogrodnicze Maciej Mularski. Teraz jego szklarnia w podgorzowskich Różankach ma 18 ha i rocznie produkować będzie ponad 14 tys. ton pomidorów. Trafią głównie do polskich supermarketów.

Za zewnątrz minus 18 stopni, w środku tyle samo, ale plus i na pierwszych z 230 tys. krzaków pomidorów, zaczynają się zawiązywać kwiaty. Niedługo do nowej szklarni wstawione zostaną 24 ule z trzmielami, które będą kwiaty zapylać. Pod koniec marca zaczną się zbiory pierwszych pomidorów. Powinno ich być od 2 do 2,4 tys. ton. - Nowa hala jest supernowoczesna. Przede wszystkim ma osiem metrów wysokości, podczas gdy stare tylko 2,5 m i ludzie musieli się schylać przy robocie. Absolutną nowością jest uprawa roślin na podłożu z włókien kokosowych. Mikroklimat, nawadnianie i odżywianie roślin jest sterowane komputerowo. Pracę w nowych halach znalazło dodatkowo 60 osób - informuje Maciej Mularski.

Nie ukrywa, że zima to dla takiego biznesu jak szklarnia ciężki okres. - Ogrzewanie strasznie wali po kieszeni, dwa razy mocniej, niż zeszłej zimy. Dodatkowo trzeba uchylać górne okna i ciepłem z rur rozpuszczać śnieg, aby się szklane dachy nie zawaliły - wyjaśnia. Ale nie narzeka na biedę, bo pomidory dobrze się sprzedają, a rynek woła o zwiększenie dostaw. Dlatego w planach ma rozbudowę szklarni do 30 ha, na terenach po rozbiórce starych hal. Budowę kolejnej sześciohektarowej hali, chce rozpocząć jeszcze w lipcu tego roku. - Dużo się zmieniło na rynku w ostatnich latach. Przede wszystkim polskie supermarkety przestały dyktować warunki i teraz można z nimi negocjować ceny i dostawy. Kiedyś tak nie było, albo przyjmowałeś ich warunki, albo spadaj. Wykończyli w ten sposób wiele szklarni. Zostali najmocniejsi i teraz supermarkety muszą być dla nas życzliwe. Sprzedaję im 80 proc. moich zbiorów - twierdzi Mularski.

 

 

 

 

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska