Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Pomocnicy" napiszą pracę magisterską praktycznie na każdy temat

Dagmara Ostrowska 068 324 88 35 [email protected]
.
. fot. Piotr Jędzura
Nie masz czasu, chęci, ochoty na napisanie pracy magisterskiej? Nie szkodzi. Wystarczy, że masz w portfelu 4 tys. zł.

Trwa gorący okres pisania magisterek. Niedługo zaczną się obrony. Niektórzy jeszcze nie wzięli się do roboty. Bo albo nie mają czasu, albo chęci. Dlatego zlecanie napisania prac magisterskich jest coraz bardziej popularne.
Na każdy temat

Wystarczy wpisać w wyszukiwarkę internetową hasło "napiszę pracę". Wyskakuje kilkadziesiąt ogłoszeń typu: - "Student napisze pracę magisterską na każdy temat. Szybko i solidnie", "Napiszę pracę magisterską. Ceny bardzo korzystne, praca napisana w krótkim czasie", "Szybko, tanio i solidnie napiszę każdą pracę".

Przy ogłoszeniach nie ma nazwisk, adresów, tylko nr telefonu. My też nie musimy podawać swoich danych. Wystarczy adres mailowy, żeby przesyłać gotowe części pracy. Cena uzależniona jest od objętości, trudności tematu, dostępu do książek i materiałów, terminu obrony. Przykładowo: Za pracę o przedmowach książkowych, która musi zawrzeć analizę 100 gotowych przedmów, objętość 120 stron, z terminem obrony na maj trzeba zapłać niecałe 3 tys. Ale napisanie trzeba zlecić już teraz. Im bliżej do obrony, tym drożej. Już w marcu ta sama praca kosztować będzie ponad 4 tys. zł.

W internecie działają też specjalne firmy. "Pomocnicy" piszą prace z każdej dziedziny - bankowość, filozofia, handel zagraniczny, hotelarstwo, język angielski, pedagogika, psychologia, socjologia, statystyka, turystyka. I mimo że firmy zapewniają, że prace zostaną napisane przez fachowca - doktora bądź profesora, w większości wypadków również są to studenci. Firmy często wyceniają nie całą pracę, tylko strony. I tak ceny wahają się od 20 do 40 zł za stronę.

Cztery prace przez pół roku

- Do mnie trafiają ludzie przez pocztę pantoflową - opowiada Anka.
Ma 29 lat i zajmuje się pisaniem prac od czterech lat, czyli odkąd sama skończyła studia. - Nie ogłaszam się nigdzie, bo po prostu się boję - tłumaczy. - Sama mam magistra z pedagogiki, ale prace napisałam już z sześciu różnych dziedzin. Zdarzyło się nawet z biologii i muzyki. Nigdy nie piszę dwóch prac jednocześnie. Kończę jedną i biorę drugą. Mój rekord to cztery prace napisane przez pół roku. Jestem ciekawa, na jaką ocenę obronili się "moi" studenci.

Przeważnie prace Anki liczą od 80 do 120 stron. Ich cena waha sie w granicach 3-4 tysięcy zł. Wszystko zależy też od tematu, od tego ile poprawek trzeba nanieść. - Płacą. Gdyby nie płacili, to pewnie zmniejszyłabym ceny - mówi.

W sezonie ciężko kogoś znaleźć

Marcin za swoją pracę z dziedziny inżynierii produkcji zapłacił 3,7 tys. Było dużo wykresów, badań. - Przed każdą wizytą z promotorem spotykałem się z osobą, która pisała pracę i rozmawialiśmy - mówi chłopak. - W moim przypadku była to przyjaciółka siostry. Ona mówiła, co jest w danym rozdziale, z czego korzystała pisząc go i ewentualnie, o co może zapytać promotor. Jakoś się udało. Ale cena pracy była wyższa właśnie poprzez takie spotkania-konsultacje.

Marcin sam ma kilku kolegów, którzy też szukali osoby do napisania pracy. I było ciężko. Szczególnie w sezonie każdy był zajęty. A sezon trwa od października do sierpnia.

Za pomaganie nie ma kary

Co grozi studentowi, który kupił pracę magisterską? Firmy, które ogłaszają się w internecie twierdzą, że wszystko odbywa się legalnie. Tłumaczą, że oni tylko pomagają w napisaniu magisterek. Że zlecający ma duży wkład w jej pisanie. Podaje tytuł, sam może zrobić plan pracy i oczywiście dokonuje ewentualnych poprawek. Nie jest to więc wykonywanie za kogoś pracy ale pomaganie mu w jej napisaniu. A za pomaganie nie można karać.

(imiona zostały zmienione)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska