Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Pomóżcie ratować moje dziecko!" Matka walczy o syna

Redakcja
- Interesuję się origami oraz prehistorią, zwłaszcza dinozaurami jurajskimi i kredowymi – mówi nam 16-letni Mikołaj Bielicki. Pani Adriana, jego mama, szuka pomocy dla dyna już od ośmiu lat.
- Interesuję się origami oraz prehistorią, zwłaszcza dinozaurami jurajskimi i kredowymi – mówi nam 16-letni Mikołaj Bielicki. Pani Adriana, jego mama, szuka pomocy dla dyna już od ośmiu lat. Jarosław Miłkowski
- Nie mam już sił... Nic nie mogę zrobić, tylko błagać. Pomóżcie mi ratować moje dziecko – mówi Adriana Bielicka, mama Mikołaja.

16-letni Mikołaj Bielicki pół życia choruje na padaczkę na padaczkę lekooporną. Ostatnią deską ratunku ma być przeszczep komórek macierzystych. Trzeba uzbierać aż 82 tys. zł. Pieniędzy dramatycznie brakuje... Jego mama Adriana Bielicka błaga o pomoc.

- To było 28 września 2009 r. Syn zapadł wtedy w śpiączkę. Od razu. Nic nie przepowiadało, że to się stanie. Zjadł śniadanie i poszedł obejrzeć bajkę. Zbyt długo było w pokoju cicho. Zajrzałam do niego. Leżał nieprzytomny, siny. Pamiętam ten dzień doskonale. Całe życie stanęło mi wtedy przed oczami. Wszystkie te chwile, w których mówiłam do syna: „Później. Nie mam czasu, bo teraz muszę ugotować, posprzątać...”. Wyrzuty sumienia mam do teraz – wzrusza się mama.

Przez kilka lat chłopak chodził do szkoły. Od pół roku jest w domu. – Gdy doszło do tego, że niemal codziennie do szkoły przyjeżdżało pogotowie, podjęliśmy decyzję, by został w domu – opowiada nam pani Adriana. Dzieciństwo syna kojarzyło jej się ze śmiechem Mikołaja. Jego dorastanie kojarzy się z krwią. Mikołaj co rusz gdzieś upadnie. A najgorsze jest to, że żaden lek mu nie pomaga. – Miał podane wszystkie leki, jakie można. Próbowaliśmy wszystkiego, co możliwe. Bez skutku. Najgorsze jest to, że choroba grozi utratą mowy. Nawet nie chcę myśleć, że nie będę mogła z Mikołajem porozmawiać – mówi A. Bielicka.

Kajetanowi, młodszemu o rok bratu Mikołaja, marzy się znaleźć lek na padaczkę. Dzięki temu przełomowemu odkryciu chce pomóc bratu, ale też... zdobyć nagrodę Nobla. Marzenie nie jest bezpodstawne. Chłopak jest tak zdolny, że na biologię zamiast z II klasą gimnazjum, w której się uczy, chodzi z II klasą… liceum.

W marcu rodzina pojechała do kliniki w Krakowie. Mikołaj został zakwalifikowany do terapii komórkami macierzystymi. Pobiera się je z pępowin i robi przeszczep do rdzenia kręgowego. Poprawa jest u 90 proc. pacjentów. Przeszczep kosztuje 82 tys. zł. Takiej sumy rodzina Bielickich nie ma. Pozakładała więc konta na kilku portalach pośredniczących w zbiórkach. Mikołaj jest też podopiecznym paru fundacji. Ma konto m.in. w Caritasie. Po kilku tygodniach zbiórek wciąż brakuje kilkudziesięciu tysięcy złotych.

Chcecie i możecie pomóc? Sposobów jest kilka. Pieniądze możecie wpłacić za pośrednictwem Caritasu diecezji zielonogórsko-gorzowskiej (nr konta w PKO S.A. w Zielonej Górze to: 24 1240 6843 1111 0010 6092 0286 koniecznie z dopiskiem: C-P 214/2017) lub fundacji Zdążyć z Pomocą (nr konta w Pekao S.A. w Warszawie: 41 1240 1037 1111 0010 1321 9362 z tytułem wpłaty: Mikołaj Bielicki – 14765). O tym, jak można pomóc w inny sposób, dowiecie się na: siepomaga.pl/mikolajbielicki i pomagam.pl/mikołajek. Jeśli potrzeba, skontaktujcie się też z „GL” (tel. 95 722 57 72).

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska